Odpowiadasz na:

NIE! NIE! NIE! To było wręcz upokarzające i o mały włos...

Jestem gotowa. Długo się zbierałam,aby to opisać,bo traumatyczne są ów wspomnienia. Patologia-super. Oddział poporodowy również,natomiast porodówka to jakaś MASAKRA. Nie będę się rozpisywać na... rozwiń

Jestem gotowa. Długo się zbierałam,aby to opisać,bo traumatyczne są ów wspomnienia. Patologia-super. Oddział poporodowy również,natomiast porodówka to jakaś MASAKRA. Nie będę się rozpisywać na temat pleśni pod prysznicem,czy resztek nieposprzątanej krwi innych pacjentek etc... Byłam najpierw na Klinicznej gdzie podobno miejsca nie było i jeszcze nie rodzę-mam czas aby dojechać gdzieś indziej mimo, iz nie jestem z Gdańska-zadzwonili do nieszczęsnego Wojewódzkiego niestety. Był długi majowy weekend,więc wszyscy pracowali jakby za karę.
Rodziłam dokładnie 24h po przyjęciu na patologię (byłam 2 tyg po terminie) z regularnymi skurczami co 7 minut usłyszałam,ze jeszcze nie rodzę i "mam niski próg bólu"- dr Natora. Dodam iż byłam operowana w Wojewódzkim 1.5 roku wcześniej i przerabiałam możliwości mojego progu bólu. Nastawiona byłam na poród naturalny,bo znam ten ból przecięcia tkanek i powłok brzucha. Dostałam JAKIEŚ czopki,zastrzyki (jak pytałam co to? to dostawałam odpowiedz np "to tak na poprawę humoru") Skurcze były częstsze i silniejsze. W silnym skurczu położna rozszerzyła mi szyjkę i ciągnęła po schodach z patologi na porodówkę,na szczęście była to godzina 22 i nikogo nie było,bo miałam krótką koszulę i GOŁĄ d*pĘ! Przeszedł lekarz i o niczym mnie nie informując przebił mi pęcherz zalewając łóżko i salę moimi wodami. Kazano chodzić-to wstałam i padłam na podłogę,nikt mnie nie podniósł,pani sprzątaczka wycierała w kolo mnie moje wody płodowe syfiastym mopem,bo nie był brudny tylko syfiasty,a ja leżałam w pozostałościach w których wiłam się z bólu. Po moich prośbach podała mi telefon-zadzwoniłam do mojej siostry,która zjawiła się po 30 min i mnie pozbierała-gdyby nie ona to bym udusiła własnego syna i sama pewnie tez bym nie przeżyła. U skraju wykończenia fizycznego,kiedy traciłam świadomość i myślałam,że zwariowałam lub śnie i zaraz ten koszmar się skończy KTG pokazał ze tętno mały traci,a położna na boku półsłówkami powtarzała "to jest ciemię większe doktorze?" Podsunięto mi jakieś papiery do podpisania i szerze mówiąc mogłam podpisać nawet pakt z diabłem,bo byłam tak wykończona,ze tekst mi się mazał przed oczami. Zapytano czy pójdę na salę operacyjną o własnych nogach-krzyknęłam,ze NIE! skurcze miałam co 1 min-dr Natora powtarzał "Pani nie prze bo to i tak nic nie da". Jakaś babka mi się 3 razy wkłuwała w kręgosłup,po czym pobiegła po anestezjologa,bo wciąż czułam skurcze. okazało się,ze nie doczytała ile ważę,myślała ze 72 kg,a ja ważyłam 82! 10 KG RÓŻNICY.
Kiedy przyłożono mi maskę i kazano głęboko oddychać to poczułam okrutne,nie do opisania gorące palenie i rozrywanie w dole brzucha,ostatnie co pamiętam to słowa "Panie doktorze jeszcze nie,ona jeszcze nie śpi" On "nie mamy na co czekać",więc wnioskuję ze już mnie zaczęto kroić. Jak się przebudziłam to czułam okropny ból brzucha,głowy,przykurcz karku i rąk oraz ból gardła tak,ze mówić nie mogłam. Nikt nic nie wiedział co z moim synem. Przynieśli mi go po godzinie-jest cały i zdrowy. I nagle zbiegło się całe grono wszystkich lekarzy i zaczęli wywiad: czy miałam kiedyś kłopoty z sercem,bo miałam tachykardię na stole i muszą mi krew przetoczyć,bo mam bardzo złe jej wyniki i podano mi magnez. Teraz już jest lepiej,natomiast ostatnio miałam Holtera i za tydzień idę na echo serca,bo mam arytmię-na wypisie o niczym nie wspomniano,bo bym im popsuła statystyki przecież. DZIEWCZYNY TRZYMAJCIE SIĘ Z DALEKA OD TEGO SZPITALA!!!!

zobacz wątek
13 lat temu
~Agu

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry