Widok
Jezioro łabędzie
Opinie do spektaklu: Jezioro łabędzie.
Moscow City Ballet Jezioro łabędzie Piotr Czajkowski Stało się już tradycją, że przed Świętami Bożego Narodzenia nasz kraj odwiedza uwielbiany przez Polaków balet Viktora Smirnova-Golovanova. Moscow City Ballet to renomowana grupa, która w Polsce zdobyła uznanie i podziw tysięcy wielbicieli. Powodem tego jest fakt, że prezentuje on perfekcyjną technikę baletową i klasyczny repertuar w ...
Przejdź do spektaklu.
Moscow City Ballet Jezioro łabędzie Piotr Czajkowski Stało się już tradycją, że przed Świętami Bożego Narodzenia nasz kraj odwiedza uwielbiany przez Polaków balet Viktora Smirnova-Golovanova. Moscow City Ballet to renomowana grupa, która w Polsce zdobyła uznanie i podziw tysięcy wielbicieli. Powodem tego jest fakt, że prezentuje on perfekcyjną technikę baletową i klasyczny repertuar w ...
Przejdź do spektaklu.
nie rozumiem
nie rozumiem o co chodzi!!!!
Weiss-Grzesińscy do spółki z marszałkiem zlikwidowali balet bo to niemodne, nikt tego nie chce oglądać itp. A teraz widzę że biletów na "Jezioro" od dawna nie ma
a ceny do niskich nie należą /wejściówkami widownia też w Gdyni nie będzie uzupełniana/. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć sytuacji kiedy nie można było kupić biletów na BTT, a za taką kasę to raczej wszystkie były by odwołane z braku zainteresowania. To na przykładzie wcale nie najmocniejszej grupy baletowej z Moskwy widać, że Trójmiejska publiczność woli jednak klasykę baletową od wątpliwych propozycji Bałtyckiego Teatru Tańca.
Weiss-Grzesińscy do spółki z marszałkiem zlikwidowali balet bo to niemodne, nikt tego nie chce oglądać itp. A teraz widzę że biletów na "Jezioro" od dawna nie ma
a ceny do niskich nie należą /wejściówkami widownia też w Gdyni nie będzie uzupełniana/. Jakoś nie mogę sobie przypomnieć sytuacji kiedy nie można było kupić biletów na BTT, a za taką kasę to raczej wszystkie były by odwołane z braku zainteresowania. To na przykładzie wcale nie najmocniejszej grupy baletowej z Moskwy widać, że Trójmiejska publiczność woli jednak klasykę baletową od wątpliwych propozycji Bałtyckiego Teatru Tańca.
ludzi wolą i bardziej rozumieją bale klasyczny niż wielkie nie wiadomo co czyli wielkie nic teatru tańca w gdańsku który jest dodatku bardzo mierny. Ja z resztą również a to jezioro łąbędzie jest też szczerze średnie. widziałem 2 lata temu mierne wykonanie no ale i tak pewnie lepsze niż cokolwiek w wykonaniu Opery bałtyckiej
a gdzie ta nasza baletówka
No właśnie po co jest nasza Opera gdzie są takie prawdziwe spektakle do oglądania i słuchania . Najlepsze są spektakle na których można zbić kasę A na karnet do opery to na powtórki przekształcone nie do odgadnięcia co jest grane HALKA -Moniuszki i inne. Wiadomo że czasy się zmieniają ale gusty melomanów zostają . Do przeczytania rządzącym OPERĄ - macie państwo coraz mniej chętnych na Wasze przedstawienia i to wykorzystują inni sprowadzając ostatni przedstawienia które idą jak woda.
wreszcie spotkanie z baletem
Niestety dawno nie miałam możliwości "spotkania się" z baletem klasycznym. Trójmiejskie teatry tańca chyba bardzo niechętnie podchodzą do klasycznych baletów bo aby iść na spektakl to najpierw musiałabym pojechać do innego miasta. Ceny biletów istotnie wysokie jednak mam nadzieję, że balet w czasie występu wynagrodzi nam to poprzez swój taniec. A władzom miasta może warto pokazać palcem czego brak na scenach utrzymywanych z Naszych podatków?
balet klasyczny mocno porzadany
To wielka strata dla trójmiejskiej kultury,że Opera Bałtycka nie ma swojego zespołu baletowego. Na cóż sie kształcą uczniowie jednej z niewielu w Polsce szkoły baletowej w Gdańsku skoro później muszą sie rozjeżdżac po świecie by tańczyć balet klasyczny. Bałtycki Teatr Tańca nie zachwyca, a poza tym widzowie potrzebują różnorodnej oferty, której O i FB nie daje
żal.....
Brak slow... :(
Hala za duża.... Tragiczne nagłośnienie (2 głośniki po obu stronach sceny), za jasno, zapach popcornu.... Ewidentny brak orkiestry ale... to wiedziałam przed wyjściem, a kunszt tancerzy? Nie mnie oceniać.... ale nie poruszyli mego serca i duszy :(. Ogólnie beznadzieja.... A mam bilety jeszcze na jutro... Na "Dziadka"....
Hala za duża.... Tragiczne nagłośnienie (2 głośniki po obu stronach sceny), za jasno, zapach popcornu.... Ewidentny brak orkiestry ale... to wiedziałam przed wyjściem, a kunszt tancerzy? Nie mnie oceniać.... ale nie poruszyli mego serca i duszy :(. Ogólnie beznadzieja.... A mam bilety jeszcze na jutro... Na "Dziadka"....
Przed laty byłam na JEZIORZE ŁABĘDZIM w Teatrze Muzycznym było wspaniałe cieszyło oko i ucho ale to był teatr a nie hala widowiskowa. Sądzę że hala to wielkie nieporozumienie organizatorów, sam balet robi wrażenie ale do tego musi być odpowiednia oprawa a nie hala sportowa. /tancerze którzy wtedy byli to z pierwszego sortu niestety 3 lata później Dziadek do orzechów to chyba tańczył drugi a morze trzeci sort tancerzy no cóż wszystko zależy od szczęścia na co trafimy.
ORGANIZACYJNY KOSZMAR!!!
Muzyka z komputera, plastykowe krzesełka, popcorn, KOSZMARNY ziąb (w przerwie większość widowni poszła do szatni po płaszcze i czapki i w nich potem siedziała!!) itd. itp.
O samym tańcu nie mogę się wypowiadać, bo nie jestem ekspertem, ale całkiem ładnie. Niestety miejsce i "klimat" zepsuły CAŁĄ przyjemność.
O samym tańcu nie mogę się wypowiadać, bo nie jestem ekspertem, ale całkiem ładnie. Niestety miejsce i "klimat" zepsuły CAŁĄ przyjemność.
występ w Filharmonii bałtyckiej
Występ na sali filharmonii był słaby pod względem scenografii ( jeden z trzech rekwizytów rozpadł się podczas spektaklu, kotary z mizerną dekoracją zakładane ręcznie niestarannie, gra świateł żadna), artystycznym - na tak małej scenie tancerze ledwo się mieścili, musieli zwalniać w scenach grupowych, w partiach solowych markowali by nie wypaść z podestu, tańczyli rutynowo bez ognia i nie byli w stanie porwać widowni. Muzyka odtwarzana była w nierównym natężeniu. Komercja, w tym także, filharmonii pokonała zaufanie widzów. Ceny nieadekwatne do spektaklu.
rok temu w hali w Gdyni MASAKRA
Najpierw kilometrowe kolejki do szatni, która była PŁATNA, w końcu SKOŃCZYŁY SIĘ NUMERKI, musiałam upychać płąszcz pod krzesło. Organizacja FATALNA. Kupiłam bilety w 3-cim rzędzie, skąd NIC NIE BYŁO WIDAĆ, bo rzędy były ustawione na płycie, w jedenej płaszczyźnie, więc wszyscy z przodu mi zasłaniali. Muzyka grana z GŁOŚNIKÓW. Brak orkiestry. Bilet bardzo drogi. W skrócie- tragedia, nie polecam
Z braku laku....
Niestety Trójmiasto nie chce pamiętać o publiczności, która zdecydowanie woli słuchać i oglądać klasykę.... dlatego właśnie takim powodzeniem cieszy się ten spektakl, iż pomimo WIELU WAD nadal przychodzą na niego tłumy.... Dlaczego nie zajmują się tym marketingowcy z OPB i FB i nie postulują o przywrócenie również repertuaru klasycznego? Szczególnie w Święta?????? Ja osobiście chętnie bym poszła do Filharmonii posłuchać Bacha, Schuberta, Bethovena, Mozarta lub Vivaldiego... a niekoniecznie Możdżera z całym szacunkiem dla niego.... Tak samo balet... Obok nowoczesnego spektaklu OPB mogłaby zaproponować w swoim repertuarze klasykę, prawda?
Ahhh, a tak z braku laku i KIT dobry.....
P.S. Na spektaklu Moscow City Balet również byłam z mężem i nie zachwyciło nas te przedstawienie.... byliśmy raczej rozczarowani....
Ahhh, a tak z braku laku i KIT dobry.....
P.S. Na spektaklu Moscow City Balet również byłam z mężem i nie zachwyciło nas te przedstawienie.... byliśmy raczej rozczarowani....
5 dla artystów, 0 dla organizatorów
Balet był cudowny, artyści dali piękny pokaz.To co działo się na scenie przyprawiało o ciarki na plecach. Niestety nie dało się zapomnieć o tym, że scena ta usytuowana jest w brzydkiej hali sportowej. Niewygodne plastikowe krzesełka, plastikowe barierki odbijające światła ze sceny, akustyk ze świecącymi monitorami na środku sali... Ktoś postanowił zarobić więcej pieniędzy i przenieść to piękne wydarzenie z miejsca bardziej ku temu odpowiedniemu do hali, gdzie da się upchnąć więcej ludzi. A więcej nie musi oznaczać lepiej, bo mnóstwo było tam osób, które zachowywały się odpowiednio do miejsca, a nie okazji. I nie chodzi tylko o strój (aczkolwiek niestety przeważały dżinsy, adidasy i bluzy, żenada), ale również o szmery, szepty, bieganie do toalety, dzwoniące telefony, błyskające flesze i nagrywanie komórkami. Zastanawiałam się przez chwilę, czy niektórym ludziom nie jest wstyd, że małe dziewczynki są ubrane bardziej elegancko niż oni, ale uznałam, że pewnie nie, skoro w przerwie ustawili się w kolejce po piwo i hot doga. Organizacja pozostawiała wiele do życzenia: 20 minut stania w kolejce na zewnątrz jest może akceptowalne przed meczem, ale na pewno nie przy takiej okazji. W Operze również zwykle informuje się ludzi ile potrwa przerwa i wzywa się ich na salę dzwonkiem, kiedy przerwa się kończy. Tu trzeba się było domyślić kiedy przerwa się skończy. I niestety nie każdemu się udało, co skutkowało tym, że przez 15 minut po rozpoczęciu ludzie nadal szukali swoich miejsc. Świecąc sobie komórkami. O szatni można było pomarzyć. Niestety, mimo pięknego tańca nie wybiorę się więcej na to wydarzenie w tym miejscu. I będę odradzać wszystkim znajomym.
Miejsca na płycie
Beznadziejnie były zorganizowane te miejsca na płycie. Droższe od tych na trybunach, a widziało się głównie głowy osób przed sobą. Przez pierwszą połowę spektaklu widziałam dosłownie wycinek sceny. Co jakiś czas ktoś akurat tańczył w tym miejscu, które widziałam, więc tyle mogłam się nacieszyć widokiem. Po przerwie przesiadłam się na najwyższy rząd na trybunach i w końcu mogłam zobaczyć, co się dzieje na scenie. Bardzo żałuję, że przez pierwszą połowę widziałam głównie kucyk pani przede mną, która też machała ciągle głową, by cokolwiek zobaczyć.
teatr w hali?
jak można w ogóle chcieć oglądać klasyczny spektakl baletowy czy inny przeznaczony do grania na scenie w teatrze, w jakiejś hali widowiskowo-sportowej? Z góry wiadomo, że to nie ma prawa dobrze funkcjonować! Balet czy jakiekolwiek inne przedstawienie teatralne to nie mecz, że można sobie łazić, żreć popcorn i gadać przez komórke!
fatalna widocznoś
No cóż, po wczorajszym oglądaniu Jeziora Łabędziego w Hali sportowo widowiskowej w Gdyni muszę stwierdzić ze byłam na balecie Łabędzia szyja - ponieważ wszystkie rzędy z miejscami na płycie od 1 - 24 naprzeciwko sceny zmuszały do wyciągania szyi i oglądania występów tancerzy od pasa w górę i to na balecie gdzie popisy tancerzy to przecież nogi wykonujące poszczególne pas baletowe. A wszystko to dlatego ze nie ma żadnego podwyższenia płyty. Publiczność zajmująca te feralne miejsca, kręciła głowami i słychać było glosy niezadowolenia. Rozumiem, że na koncercie gdzie ważna jest akustyka sprawdza się takie ustawienie krzeseł /wyjątkowo niewygodnych/ ale na balecie było to nie do przyjęcia. Bilety po 150 PLN i totalny zawód.
Ubiór należało mieć sportowy, swetry a i kurtki podczas 2,5 godzinnego spektaklu były często widziane. Bo było dosyć chłodno. Może jakimś rozwiązaniem byłoby ustawienie krzeseł co dwa rzędy naprzemiennie : drugi rząd siedzenia w prześwitach pierwszego. Ogólnie uważam że wystawienie pięknego baletu w takich warunkach to ogromna pomyłka.
Ubiór należało mieć sportowy, swetry a i kurtki podczas 2,5 godzinnego spektaklu były często widziane. Bo było dosyć chłodno. Może jakimś rozwiązaniem byłoby ustawienie krzeseł co dwa rzędy naprzemiennie : drugi rząd siedzenia w prześwitach pierwszego. Ogólnie uważam że wystawienie pięknego baletu w takich warunkach to ogromna pomyłka.
zawiedziona
Niestety muszę się zgodzić z wieloma opiniami na NIE. Byłam 11.11.2014r na "Jeziorze łabędzim" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie. Niestety na drugim tego dnia spektaklu, więc częściowo potknięcia przypisuję zmęczeniu artystów. Co nie zmienia faktu, że przedstawienie nie było dla mnie warte wydanych 120 zł. Bywam często na różnych wydarzeniach artystycznych i mam jako takie porównanie. Nie twierdzę, że znam się na tańcu klasycznym ale potrafię docenić dobre wykonanie, a takie już widziałam.
Objazdowa trupa baletowa....
Ja z koleji byłem w Chorzowie na pierwszym, tym o 16:30 spektaklu. Właściwie godna uwagi była jedynie primabalerina. Reszta zespołu tańczyła nie równo, bez lekkości, zwłaszcza tancerze. Tancerz odtwarzający solową rolę księcia potykał się. Muzyka to kompletna katastrofa, odtwarzana chyba z płyty CD, była matowa, za cicha, nie miała głębi. Dekoracje godne amaterskiego teatrzyku. Prowincjonalne przedstawienie dla prowincjonalnej, nie wyrobionej publiczności. Kompletny zawód za 120 złotych.
JEZIORO ŁABĘDZIE w Teatrze Muzycznym w Gdyni
Dzisiejszy występ tancerzy Moscow City Ballet w Gdyni skończył się kilkuminutową owacją na stojąco. Świetna jest zwłaszcza solistka Natalia Romanova odtwarzająca rolę Odetty/Odyli. Głowny tancerz (Zygfryd) dużo slabiej, za często się potykał. O niebo lepsze wrażenie sprawił Evgeny Silakov jako Rotbart. Samo przedstawienie jak dla mnie rewelacja, na tak dobrze przygotowanym spektaklu baletowym jeszcze nie byłem. Jeśli tylko Moscow City Ballet zawita ponownie do Trójmiasta to bez względu na cenę przyjdę ich znowu zobaczyc
Nie polecam.
W mojej opinii słabo.
Choreografia mało urozmaicona, przeważnie zlepek tych samych piruetów, po jakimś czasie miałem wrażenie że w kółko oglądam to samo.
Wymyślone układy nie zawsze idą w takt z muzyką.
Poszczególni wykonawcy bardzo często nie trafiają w takt muzyki.
Zdarzały się dziwne "przestoje" w których nic się nie działo.
Absolutnie nie było lekkości w wykonywanych r******h.
Taki "prawdziwy balet" z youtuba wciąga mnie o wiele bardziej niż to wystąpienie które oglądałem na żywo.
Było z 2-ch wykonawców oraz kilka momentów które mi się podobały, ale to chyba za mało na ok 3h wystąpienie.
Kostiumy i sceneria raczej bez zarzutów.
Muzyka oczywiście z nagrania, ale za taką cenę biletu nie ma co oczekiwać na żywo.
W sumie otrzymałem prawie to za co zapłaciłem, prawdziwy balet w teatrze Bolshoy zaczyna się od biletów za 1500 zl ...
Ale po tym wystąpieniu zastanawiam się czy nie lepiej raz w życiu z oszczędności obejrzeć prawdziwą sztukę niż kilkakrotnie obejrzeć to coś.
Choreografia mało urozmaicona, przeważnie zlepek tych samych piruetów, po jakimś czasie miałem wrażenie że w kółko oglądam to samo.
Wymyślone układy nie zawsze idą w takt z muzyką.
Poszczególni wykonawcy bardzo często nie trafiają w takt muzyki.
Zdarzały się dziwne "przestoje" w których nic się nie działo.
Absolutnie nie było lekkości w wykonywanych r******h.
Taki "prawdziwy balet" z youtuba wciąga mnie o wiele bardziej niż to wystąpienie które oglądałem na żywo.
Było z 2-ch wykonawców oraz kilka momentów które mi się podobały, ale to chyba za mało na ok 3h wystąpienie.
Kostiumy i sceneria raczej bez zarzutów.
Muzyka oczywiście z nagrania, ale za taką cenę biletu nie ma co oczekiwać na żywo.
W sumie otrzymałem prawie to za co zapłaciłem, prawdziwy balet w teatrze Bolshoy zaczyna się od biletów za 1500 zl ...
Ale po tym wystąpieniu zastanawiam się czy nie lepiej raz w życiu z oszczędności obejrzeć prawdziwą sztukę niż kilkakrotnie obejrzeć to coś.
Rozczarowanie
Moscow City Ballet jest promowany w Polsce jako sławna, renomowana grupa. Ewidentnie jedzie na sławie rosyjskiego baletu. Przykre, ale jest to wprowadzanie ludzi w błąd. Widocznie uważa się, że polski widz się nie zorientuje i wciska mu się bezczelnie magiczne hasło „balet” i „Rosja” pod postacią naprawdę przeciętnej grupy. Niestety i ja nabrałam się na to hasło.
Przede wszystkim nie warto iść na balet, gdzie nie ma muzyki na żywo, myślałam, że nie będzie to takim minusem, ale jednak jest. Po drugie, choreografia była słaaaabiutka, w kółko to samo, bez zróżnicowania, w pewnym momencie aż się wyłączyłam. I największy mój zarzut – muzyka sobie, a tancerze sobie. Może to wina choreografii, może niedostatków tancerzy, a może jedno i drugie, ale nie było magii, taniec powinien wyrażać muzykę, być z nią zespolonym, tego tutaj nie było. Nie mówię już o takich rzeczach jak brak synchronizacji, pomyłki i zwykłe wpadki. Nie było też lekkości w tańcu, wszystko było takie wymuszone…. Owszem były fragmenty, które mi się podobały, ale nie zrekompensują one mi rozczarowania. Może gdyby nie przesadzone hasła promocyjne, zupełnie inaczej oglądałoby się przedstawienie.
Więc błagam, nie wprowadzajcie ludzi w błąd, nie wmawiajcie im, że jest to „renomowana grupa”, nie piszcie o „perfekcyjnej technice”, „fantastycznej choreografii”, to nie fair w stosunku do widzów. Wolę zainwestować ciut więcej i wybrać się do Warszawy, gdzie mamy całkiem fajną grupę baletową (choć bez określenia „rosyjska” na czele), gdzie są piękne stroje i dekoracje, a muzyka gra na żywo.
Przede wszystkim nie warto iść na balet, gdzie nie ma muzyki na żywo, myślałam, że nie będzie to takim minusem, ale jednak jest. Po drugie, choreografia była słaaaabiutka, w kółko to samo, bez zróżnicowania, w pewnym momencie aż się wyłączyłam. I największy mój zarzut – muzyka sobie, a tancerze sobie. Może to wina choreografii, może niedostatków tancerzy, a może jedno i drugie, ale nie było magii, taniec powinien wyrażać muzykę, być z nią zespolonym, tego tutaj nie było. Nie mówię już o takich rzeczach jak brak synchronizacji, pomyłki i zwykłe wpadki. Nie było też lekkości w tańcu, wszystko było takie wymuszone…. Owszem były fragmenty, które mi się podobały, ale nie zrekompensują one mi rozczarowania. Może gdyby nie przesadzone hasła promocyjne, zupełnie inaczej oglądałoby się przedstawienie.
Więc błagam, nie wprowadzajcie ludzi w błąd, nie wmawiajcie im, że jest to „renomowana grupa”, nie piszcie o „perfekcyjnej technice”, „fantastycznej choreografii”, to nie fair w stosunku do widzów. Wolę zainwestować ciut więcej i wybrać się do Warszawy, gdzie mamy całkiem fajną grupę baletową (choć bez określenia „rosyjska” na czele), gdzie są piękne stroje i dekoracje, a muzyka gra na żywo.