Nie ważne czy to Veidik, czy Estate. Zmiana nazwy nie wystarczy. Obsługa tak samo beznadziejna. Drogo i wieczny problem ze wszystkim. Tylko potrafią brać kasę. W drugą stronę okazuje się, że za tę kasę nic nie robią. Wszystko płatne ekstra, bo konserwator nie ma akurat takich prac w zakresie obowiązków. Rachunki za odkażanie klatek, piasek i sól zimą, alpinistyczne mycie okien, wywóz odpadów czy materiały biurowe są horrendalne! Przykręcenie klamki czy wymiana wkładki w śmietniku to koszt średnio 300 zł. To po co zatrudniony jest konserwator! Tylko po to by chodził po osiedlu i ewentualnie spisywał liczniki?
Gdyby ten zarządca doił krowy, tak jak doi wspólnoty to zajmowałby I miejsce na podium.