Widok
Kameralny ślub: wady i zalety wesela w gronie najbliższych
Opinie do artykułu: Kameralny ślub: wady i zalety wesela w gronie najbliższych.
Tradycja w naszym kraju mówi, że wesele organizuje się dla całej rodziny i przyjaciół, co zazwyczaj wiąże się z dużą liczbą gości. A co, jeśli ten wyjątkowy dzień chcemy spędzić tylko z najbliższymi osobami? Jak zorganizować kameralny ślub i czym różni się od standardowego? Zapytaliśmy o zdanie organizatorów wesel.
Organizacja tzw. mikroślubu wcale nie musi być prostsza niż ta związana ze ślubem na kilkadziesiąt lub kilkaset osób. Są jednak zalety, których nie sposób nie dostrzec. ...
Tradycja w naszym kraju mówi, że wesele organizuje się dla całej rodziny i przyjaciół, co zazwyczaj wiąże się z dużą liczbą gości. A co, jeśli ten wyjątkowy dzień chcemy spędzić tylko z najbliższymi osobami? Jak zorganizować kameralny ślub i czym różni się od standardowego? Zapytaliśmy o zdanie organizatorów wesel.
Organizacja tzw. mikroślubu wcale nie musi być prostsza niż ta związana ze ślubem na kilkadziesiąt lub kilkaset osób. Są jednak zalety, których nie sposób nie dostrzec. ...
kameralny ślub - jestem na tak!!
właśnie taki kameralny ślub chciałabym mieć.
Nie rozumiem tych weselisk na 100 osób, z gośćmi których widziało się ostatni raz na bierzmowaniu - bo wypada ich zaprosić, mimo że za wiele wspólnego to z nimi nie mamy. Nie rozumiem też po co wydawać na wesele tak wielkie kwoty jak obecnie robią to niektórzy - czy nie lepiej przeznaczyć tę kwotę na ciekawą podróż poślubną, mieszkanie czy coś innego - bardziej praktycznego?
Nie rozumiem tych weselisk na 100 osób, z gośćmi których widziało się ostatni raz na bierzmowaniu - bo wypada ich zaprosić, mimo że za wiele wspólnego to z nimi nie mamy. Nie rozumiem też po co wydawać na wesele tak wielkie kwoty jak obecnie robią to niektórzy - czy nie lepiej przeznaczyć tę kwotę na ciekawą podróż poślubną, mieszkanie czy coś innego - bardziej praktycznego?
A skąd niby młodzi 25 latkowie często zaraz po studiach mają mieć 30-40tys... jak nie z kredytu bądź od rodziców? Ja tam nikogo nie oceniam jak chce i ma za co to niech robi i na 1000 osób. Ale uważam, że ludzie nie mający kasy, którzy koniecznie muszą zrobić pokazówke przed rodziną zadluzajac się przy tym na parę lat to idioci. A na takich weselach też byłem
Zwłaszcza, że nie wiadomo ile kasy w kopertach, a wręcz czasami zamiast kopert narzuta na kanapę.
Pomijam koszty operacyjne kredytu, a do tych co piszą, że pary zbierają kasę na ślub, powiem tylko tyle: na głowę trzeba upaść, żeby zebrać 50 tysia, które się puści w dwa dni, w dodatku w muzycznej otulinie Zenka Martyniuka.
Same zalety. Kameralnie,rodzinnie z przyjaciółmi od serca. Tak było u nas. Oczywiście nie mam nic do dużych imprez weselnych,ale ostatnimi laty to coś mi się wydaje,że to sposób na zebranie kapusty na wkład własny przed wzięciem kredytu...Słyszałem nie raz i nie dwa o takim planie noweżeńców...Już przed sakramentalnym "TAK" liczyli z grubsza ile zbiorą...Żałosne.
polecam!
Ja też miałam ślub i wesele w kameralnym gronie. Wyszło 20os bo świadkowie, chrześni, rodzeństwo wszyscy z osobami towarzyszącymi, rodzice i my. Nie żałuję, było pięknie za ok 3000 zł. Wszyscy wyszli najedzeni, dobrze zrobieni i zadowoleni. Jak najbardziej polecam. I tak jak wyżej ktoś pisał- zawsze będzie grono osób urażonych /obrażonych że nie zostali zaproszeni :)
My za wesele na 27 osób w restauracji + alkohol + kwiaty + ubrania ślubne + ciasta i tort + fotograf + fryzjer i kosmetyczka + obrączki zapłaciliśmy około 15 tys. Gdybyśmy mogli mieć własny alkohol, a tort byłby niewyszukany to ok 13 tys może by wyszło. No i na konkretną restaurację się uparłam, więc częściowo też za lokalizację zapłaciliśmy... Sukienki typowo ślubnej nie miałam, garnitur kupiliśmy w bardzo rozsądnej cenie, z fotografem się dogadałam, że będzie tylko do 20 ( potem i tak już by nie było ciekawych ujęć,bo bez tańców, oczepin itp.) , więc z ceny zjechał o 1/3, wiązankę miałam małą, nie bawiliśmy się w dekoracje, tylko kazaliśmy postawić trzy bukiety na stołach... Zorganizowanie wszystkiego zajęło nam tak naprawdę 2 miesiące, chociaż od załatwienia terminu do samego wesela były 4 - czyli przez 2 praktycznie się tematem nie zajmowaliśmy. :) Wyszło super, organizacja poszła gładko, dlatego kameralne wesele jak najbardziej polecam :)
u nas było 35 osób...
...wliczając nas nowożeńców i DJ'a. I było fantastycznie. Na szczęście oboje tak chcieliśmy. Jeśli ktoś się pogniewał to...przykro mi. Było wszystko co na każdym weselu: radość, uśmiech, rodzice, dzieci, najbliżsi, pyszne potrawy, fantastyczny i profesjonalny DJ, wspólne zabawy, szampan, tort, luz, swoboda i....profesjonalna obsługa.
Nie zapraszaliśmy pewnych osób "bo wypada" tylko te, które chcieliśmy zaprosić. Mieliśmy ten luksus, że sami finansowaliśmy tę imprezę, więc nikomu do tego kogo pominęliśmy...czy to z premedytacją czy nie...
Nie masz kasy - nie szalej. Proste!
Nie zapraszaliśmy pewnych osób "bo wypada" tylko te, które chcieliśmy zaprosić. Mieliśmy ten luksus, że sami finansowaliśmy tę imprezę, więc nikomu do tego kogo pominęliśmy...czy to z premedytacją czy nie...
Nie masz kasy - nie szalej. Proste!
Ważne, czego chce Młoda Para
Najważniejsze jest, aby to była decyzja tylko i wyłącznie Młodej Pary-to ich dzień. Ja miałam kameralny ślub i obiad za który goście sami płacili. Wszyscy (rodzice i rodzeństwo) przyjęli taką formę, bo chcieli być z nami. W takich sytuacjach najlepiej widać, kto naprawdę życzy szczęścia, a dla kogo tylko "bycie na weselu" jest ważne. Pozdrawiam Młode Pary :)
A jaka jest różnica...
...pomiędzy tym, że ja zaproszę na obiad i za niego zapłacę, a goście mi "oddadza" w kopercie, a tym, że każdy zapłaci za swój obiad? Dla mnie praktycznie żadna. I jeśli ślub jest w gronie faktycznie bliskich osób, i każdy się na takie rozwiazanie godzi, to nie widzę w tym nic złego. Być może nawet propozycja wyszła od samych najbliższych państwa młodych.
Chcieliśmy kameralnego ślubu, bardzo!
Ale rodzice nie zgadzali się, nie potrafili sobie wtedy tego, 20 lat temu wyobrazić. Obawiali się reakcji Rodziny. Do dziś źle wspominam moje męczące i kiczowate wesele. A w kościele było za to pięknie. Chociaż tyle, ale szkoda, że nie bylo nam dane przeżywać ślubu jeszcze raz na kameralnym obiedzie.
Albo na mnie. Zawsze bylam ekstremalnie asertywna. Zero dzieci to zero, zero slubu i patrz pan nasz zwiazek juz 25 rocznice ma i najdluzszy stazem, wszystkie slubowane sie wokol rozsypaly. No i nawet jako dzieciak brzydzilam sie slubami. Zawsze marzylam o zostaniu kapitanem statku kosmicznego Enterprise ewentualnie np kapitanem Nemo... Nikt w moim zyciu nie mial nignpdy nic do gadania. Przestalam chodzic do Kosciola w 8 klasie i tez mieli zero do gadania..
My sami płacimy za wesele i planujemy małą uroczystość
Tym bardziej, ze mamy juz swoje lata. Niestety, podczas rozmowy z rodzicami juz pojawiły sie „pomocne informacje” w postaci: a tych zaprosicie? A tych czemu nie-chyba wypadałoby ich zaprosić? Szwedzki stół?- lepiej gdy jedzenie jest na stołach, itd itp
Okropność. Wkurza mnie takie inwigilowanie i narzucanie swojej woli. Nie dokładają ani złotówki, ale znają się na wszystkim....
Okropność. Wkurza mnie takie inwigilowanie i narzucanie swojej woli. Nie dokładają ani złotówki, ale znają się na wszystkim....
Kobiety muszą wreszcie zrozumieć, że wesele może dziś finansowo zrujnować małżeństwo już na starcie
Widać to po twarzach tych panów młodych, co z musu wyszli ze swoją połowicą na molo się sfotografować. Ona szczęśliwa w bieli, on idzie jak na ścięcie po tych drewnianych deskach. Jeszcze nie nałożyli sobie obrączek, a już widać jak to się skończy. Pomijam w tej chwili ciotki tańczące do Zenka Martyniuka. No dramat.
Kazdy sobie ....
Ktoś chce małe wesele, lub wcale - jego sprawa. Taki wybór i rodzina nie ma sie na co obrazac. Ja wielokrotnie nie byłem zapraszany. Nigdy sie nie obrażam. chcą, to zaproszą
Na duzym weselu mozna pojeśc, popić, potańcowac poznac wielu nowych fajnych ludzi, pogadac z rodziną. na ogół jest fajnie. Jednak te koszty są niewyobrazalne.
Bywa jednak, ze przesadza sie w jedną jaki druga stronę. Takie 4-osobowe wesele (para młoda i świadkowie) to troche lipa, tak jak 200 osobowe
Na duzym weselu mozna pojeśc, popić, potańcowac poznac wielu nowych fajnych ludzi, pogadac z rodziną. na ogół jest fajnie. Jednak te koszty są niewyobrazalne.
Bywa jednak, ze przesadza sie w jedną jaki druga stronę. Takie 4-osobowe wesele (para młoda i świadkowie) to troche lipa, tak jak 200 osobowe
żenić się ze względu na piękno to tyle co kupować ziemię ze względu na róże, z tymże, że to drugie
byłoby rozsądniejsze, bo róże zakwitają co roku. a co do wesela- to powinna być tylko decyzja młodych, nawet jeśli rodzice wspierają finansowo, nie powinni w ŻADEN! sposób naciskać- mogę wyrazić swoje zdanie, ale młodzi nie powinni być pod presją. i druga sprawa - ja zaproszę na wesele te osoby z którymi mam relacje i kontakt- nie widzę najmniejszego sensu by zapraszać kogoś z kim nie mam relacji. rozumiem sens kameralnych wesel dla tych którzy chcą by ich dzień był właśnie z tymi najbliższymi- to jest fajna opcja. nie ma co też wydawać kasy której się nie ma i już na początku wchodzić w długi- można zrobić skromnie.
Jak? Normalnie podjąć decyzję i tyle...
...wchodzisz w związek małżeński to oznacza branie odpowiedzialności za siebie i tę drugą osobę a potem za dzieci, jeśli się pojawią. Na tym polega dorosłość. Decyzja o tym jakie ma być przyjęcie, ile gości (i których) zaprosić to własnie wstęp do niezależnego dorosłego życia we dwoje. Jesli nie umiesz się zdecydować już teraz to jak chcesz odpowiedzialnie prowadzić życie rodzinne? Bierz życie w swoje ręce, decyduj i ponoś konsekwencje swoich wyborów. W dorosłym życiu tak się robi dziecino....
ślub się bierze dla siebie i drugiej połówki nie dla rodziny- tu chodzi też o odpowiedzialność bo
ślub- ujesz , dajesz słowo, miłość nie jest uczuciem ale decyzją jak w przysiędze małżeńskiej ślubuję Ci/obiecuję Ci że .... dla wierzących jeszcze dochodzi ślub w kościele bo w swoją relację małżeńską zapraszają Boga by im pomagał być razem, przebaczać sobie. znam świadectwa wielu małżeństw które przetrwały tylko dzięki wierze w Boga- nie potrafili już ze sobą rozmawiać, ale przed ślubem umówili się że codziennie wieczorem odmówią dziesiątkę różańca- max 4-5 minut- i oni z zaciśniętymi zębami tą dziesiątkę odmawiali i tylko to ich jeszcze trzymało i dzięki temu się uratowali. to nie jest teoria- to jest świadectwo ludzi z którymi rozmawiałem, którzy mają ponad 30 lat stażu- zrobiło to na mnie wrażenie.
Różnice były, są i będą ale trzeba szukać kompromisu
Moi rodzice z racji wczesnego macierzyństwa specjalnie "wyprawili" jedynie obiad w domu dla najbiedniejszych i ja jestem tego samego zdania. Za to mój chłopak wychowany w rodzinie, w której oglądanie filmów z wesela to co miesięczna tradycja ma inne zdanie na ten temat.. jak myślę że jego rodzice brali kredyt ponad 40-tysięcy żeby jego starszej siostrze wprawić fest wesele to jedyne co mi przychodzi na myśl, że było by mi głupio rodziców obarczać taką sytuacją no i myśl ile za tą kwotę możnaby było kupić, do np. wspólnego mieszkania. Dlatego jak to się wszyscy śmieją, jak przetrwamy organizacje wesela, przetrwamy wszystko
moja bardzo bliska znajoma pod presją rodziny męża wyprawiła weselicho na 102
chyba 102 tysiące:) heh, nie, raczej na połowę tej kwoty, ale było baaardzo wykwintnie, miejsce wyszukane, atrakcje nie z tej ziemi...
po 3 latach małżeństwo rozpadło się z hukiem, kolejny ślub był malutki, cichutki, nawet rodziców na nim nie było.
Nie mówię, że kwota wydana na wesele jest odwrotnie proporcjonalna do stazu przyszłych małżonków, a małe śluby gwarantują miłość do grobowej deski, ale tak szczerze - komu to potrzebne? wesele to celebrowanie przejścia dwojga ludzi w "rodzinę" i to jest tak jak ze świętami BN - fajnie jest mieć wypasione prezenty, kupę super żarcia i piękna choinkę, ale to co naprawdę się liczy i pamięta po latach to ciepło, jakie towarzyszyło nam w tych chwilach, to że mogliśmy przezywać je z bliskimi i życzliwymi nam ludźmi. Kolorowe błyskotki to TYLKO dodatki.
po 3 latach małżeństwo rozpadło się z hukiem, kolejny ślub był malutki, cichutki, nawet rodziców na nim nie było.
Nie mówię, że kwota wydana na wesele jest odwrotnie proporcjonalna do stazu przyszłych małżonków, a małe śluby gwarantują miłość do grobowej deski, ale tak szczerze - komu to potrzebne? wesele to celebrowanie przejścia dwojga ludzi w "rodzinę" i to jest tak jak ze świętami BN - fajnie jest mieć wypasione prezenty, kupę super żarcia i piękna choinkę, ale to co naprawdę się liczy i pamięta po latach to ciepło, jakie towarzyszyło nam w tych chwilach, to że mogliśmy przezywać je z bliskimi i życzliwymi nam ludźmi. Kolorowe błyskotki to TYLKO dodatki.
tylko kameralnie !
Miałam ślub bardzo kameralny - tylko my i dwoje świadków !Następnego dnia tzw." domówka - prywatka"z przyjaciółmi a jeszcze póżniej obiad rodzinny. Nie wyobrażam sobie ogromnego weseliska i robienia z siebie " przedstawienia " i jeszcze jakie byłyby tego koszta !!! Nieeee !To przerażające i zupełnie nie w moim stylu. Żałuję tylko, że nie pojechaliśmy w jakąś podróż poślubną, ale 30 lat temu nie było to takie proste , chyba że na pielgrzymkę.
przede wszystkim trzeba przemyśleć listę gości
Zastanowić sie kogo faktycznie chcecie zaprosić a póxniej ocenić, czy ci ludzie bardziej nadają się do tańca czy do pogadanek i wtedy, na takiej podstawie planować dalej.
Niestey, ale nawet jeśli zaplanujecie sobie imprezę taneczną a goście raczej z tych siedzących to chocby muzyka była doskonała, to raczej nie pobawicie się i będzie wam przykro, że było "drętwo". I w drugą stronę analogicznie.
myślę, że więcej wad mają wielkie weselicha bo na małe, kameralne ludzie decydują się bardziej świadomie. Myślę, że ci ludzie bardziej skupiają się na istocie tego wydarzenia. Wielkie wesela są zazwyczaj niejako wymuszane przez tradycję, rodznę, generalnie oparte na "co ludzie powiedzą", a ludzie zazwyczaj mają dużo do powiedzenia i nie zawsze jest to miłe.
Niestey, ale nawet jeśli zaplanujecie sobie imprezę taneczną a goście raczej z tych siedzących to chocby muzyka była doskonała, to raczej nie pobawicie się i będzie wam przykro, że było "drętwo". I w drugą stronę analogicznie.
myślę, że więcej wad mają wielkie weselicha bo na małe, kameralne ludzie decydują się bardziej świadomie. Myślę, że ci ludzie bardziej skupiają się na istocie tego wydarzenia. Wielkie wesela są zazwyczaj niejako wymuszane przez tradycję, rodznę, generalnie oparte na "co ludzie powiedzą", a ludzie zazwyczaj mają dużo do powiedzenia i nie zawsze jest to miłe.
Szczerze mówiąc takie wesele to tez troche męcząca impreza dla mnie jako gościa
Wszystko fajnie,ale zazwyczaj byłam na weselach wsród osób, które znałam mało lub wcale. Tak naprawdę tylko za jednym razem udało sie trafić na sympatyczna i bardzo rozrywkową ekipę, cała reszta wymieniała grzeczne uwagi przy stole, ale jakiś rozmów „o życiu” nie było. Tance do 2-3 żeby młodym nie było przykro ze szybciej sie zawinelusmy, choć wiele razy miałam na to ochotę. Ludzie którzy sie znają siedzą i gsfsja w swoim gronie, cała reszta albo sie zintegruje, albo buja po parkiecie jak na kiepskim sylwestrze. Szczerze mówiąc nie przepadam za takimi imprezami, niestety organizuję niedługo swoje wesele i stoję przed dylematem jak to zrobić, żeby się nie umęczyć i żeby dobrze uczcić te chwile?
kolego nie da się nie umęczyć przygotowaniem wesela- to ogromny wysiłek, stres i poświęcenie
jasne, że jest też radość i szczęście- ale nie ma nic pięknego i trwałego co by nie przychodziło w trudzie i wysiłku. dobrze uczcisz jeśli zrobisz to szczerze i prawdziwie- to naturalne że na weselach nie wszyscy się znają chyba ze robisz coś kameralnie- twoja decyzja.
Mój ślub też był kameralny. Zaprosiliśmy tylko te osoby, z którymi rzeczywiście utrzymujemy kontakt, a nie bo wypada. Przyjęcie weselne bez tańców do 22 w restauracji, sesja zdjęciowa w plenerze, a potem kto chciał, szedł z nami do klubu potańczyć. W niedzielę zaprosiliśmy na obiad i ciasto przyjezdną rodzinę od strony męża, która nigdy u nas w domu nie była. Noclegów nie musieliśmy nikomu organizować, pomimo chęci, bo każdy zorganizował sobie sam według własnego uznania. Największy komplement jaki usłyszałam potem to to, że nasze wesele było lepsze niż tradycyjne i że co roku powinniśmy takie zloty robić :)
My bralismy kameralny slub.
Zaproszonych gosci 35 osob. Tylko osoby z którymi faktycznie utrzymujemy kontakt. Koszt 35 tys, ale restauracja w pieknym miejscu. DJ ktory na co dzien pracuje w stacji radiowej. Bez kiczu i disco polo. Bawilismy sie do rana. Wspaniala kuchnia, oraz barman i drinki na zyczenie. Do dzis kazdy wspomina.
Jesteśmy 9,5 roku
po takim małym ślubie - cywilnym, jeszcze wtedy w pięknym Pałacu Opatów w Oliwie. Po ślubie toast i życzenia. I pojechaliśmy na urlop.
Nie lubię dużych imprez i spędu gości, których widuje się okazjonalnie. Przy planowaniu obiadu byliśmy w sytuacji "bo wypada" zaprosić... Więc i z obiadu zrezygnowaliśmy.
Nigdy nie żałowałam tej decyzji.
Tylko ja nigdy nie marzylam o ślubie, białej sukni z welonem i weselu do białego rana. To nie moja bajka.
Nie lubię dużych imprez i spędu gości, których widuje się okazjonalnie. Przy planowaniu obiadu byliśmy w sytuacji "bo wypada" zaprosić... Więc i z obiadu zrezygnowaliśmy.
Nigdy nie żałowałam tej decyzji.
Tylko ja nigdy nie marzylam o ślubie, białej sukni z welonem i weselu do białego rana. To nie moja bajka.