Jeśli w przychodni nic nie robią, to jaki jest sens jej utrzymywania?
Jeśli dla pani zrobienie zastrzyku to za duże obciążenie - to może należy zmienić zawód?

W sobotę rano, z właściwym skierowaniem i potrzebnym lekiem mama udała się piechotą, mimo bólu, 3 km do tej przychodni. Odeszła z kwitkiem, bo pani bała się podać zastrzyku (który mama otrzymywała już od paru dni)! Szczęście, że miała ze sobą silne tabletki przeciwbólowe - bo zapewne nie doszłaby z powrotem.
Dodam, że nie podano żadnej informacji gdzie się udać, co zrobić, zero empatii, chęci pomocy, że o profesjonaliźmie nie wspomnę! skandal
A co byłoby gdyby chodziło o ratowanie życia? Jeśli pani dyżurująca nie potrafiła podać zwykłego zastrzyku?
Jeśli możecie - wybierzcie inny punkt!

Dodam, że następnego dnia w przychodni przy Świętokrzyskiej - zastrzyk podała pani pielęgniarka w minutę i bez żadnego problemu.