W dobie kryzysu zlikwidujmy religie w szkole, a dla potrzebujących wzorem szkół talmudzkich przenieśmi ją do salek
przykościelnych. Bo powoli nauka udowadnia, że tak naprawdę to Bóg jest urojony. Więc pozostaje pytanie, o genezę religii? Bo naukowcy cały czas spierają się o to. Problem był rozważany od bardzo...
rozwiń
przykościelnych. Bo powoli nauka udowadnia, że tak naprawdę to Bóg jest urojony. Więc pozostaje pytanie, o genezę religii? Bo naukowcy cały czas spierają się o to. Problem był rozważany od bardzo dawna (swoje teorie formułowali m.in. Wolter, Freud, Durkheim, ....), ale dopiero narodziny teorii ewolucji i spojrzenie na człowieka z perspektywy jego biologicznego (a więc przede wszystkim genetycznego jak fizjologicznego i psychicznego) dziedzictwa wydawało się dawać do ręki narzędzia pozwalające rozwikłać zagadkę religii. Okazuje się jednak, że problem jej genezy to twardy orzech do zgryzienia, na którym również Dawkins połamał sobie zęby.
Religijne "geny-memy" wykorzystują pewien umysłowy mechanizm. A dobór naturalny wbudował w dziecięcy mózg skłonność do wierzenia w to, co mówią rodzice,... i starszyzna plemienna. Takie posłuszeństwo oparte na zaufaniu sprzyja przeżyciu. Od posłuszeństwa opartego na zaufaniu blisko jednak do bezwarunkowego podporządkowania, a skutkiem tego jest podatność na zarażenie umysłowym wirusem. (...) czy ideą:)) A, co wielce prawdopodobne, dziecko, gdy dorośnie i samo dorobi się potomka, przekaże mu (lub jej) to wszystko, co samo wie – i wiadomości pożyteczne, i bzdury – z tą samą zaraźliwą powagą i wiarą.
Dlaczego w szkołach publicznych nie możemy wykorzystać we właściwym celu użytecznej łatwowierności dziecięcych umysłów?
zobacz wątek