Widok
Klesza Droga
My tu gadu-gadu, a Klesza od rozjazdu na Matarnię w Dolinie Radości do (prawie) Słowackiego już w nowym asfalcie. Można pomykać w górę bardzo sprawnie. Jeśli prawdą jest, ze położą tam progi, to jest to ostatnia chwila, żeby zjechać sobie z górki na pazurki.
Podjeżdżałem wczoraj na rowerze trekkingowym i było super. Na dole i na górze rezydują nadal drogowcy, więc może naprawią też asfalt do samej Kościerskiej. Znowu będzie jak w 1977 (wtedy trzeba było jechać Kwietną).
Podjeżdżałem wczoraj na rowerze trekkingowym i było super. Na dole i na górze rezydują nadal drogowcy, więc może naprawią też asfalt do samej Kościerskiej. Znowu będzie jak w 1977 (wtedy trzeba było jechać Kwietną).
I tak właśnie tam jeżdżę - ddr przez Oliwę i koło Oliwki chodnikiem na Kościerską, a z góry po prostu skręcam w prawo na światłach do Zoo - i prosto.
W 1977 po prostu jeździłem i odkrywałem. Nie pamiętam, czy ktoś mi pokazał ten asfalt w lesie, czy sam na niego trafiłem (jadąc do góry Słowackiego), ale potem to często skręcałem w Kwietną. Koło Kuźni Wodnej była linia z napisem START, a przed Słowackiego META. Mierzyłem sobie czas na elektronicznym zegarku z wyświetlaczem LED :). Ruski licznik mechaniczny miał jedną funkcję: dystans, Chociaż jak się miało przetwornik f/v w uchu, to można było po cykaniu ocenić prędkość. Do mierzenia czasu były zegarki :)
Mam dużo sentymentu do tego podjazdu.
W 1977 po prostu jeździłem i odkrywałem. Nie pamiętam, czy ktoś mi pokazał ten asfalt w lesie, czy sam na niego trafiłem (jadąc do góry Słowackiego), ale potem to często skręcałem w Kwietną. Koło Kuźni Wodnej była linia z napisem START, a przed Słowackiego META. Mierzyłem sobie czas na elektronicznym zegarku z wyświetlaczem LED :). Ruski licznik mechaniczny miał jedną funkcję: dystans, Chociaż jak się miało przetwornik f/v w uchu, to można było po cykaniu ocenić prędkość. Do mierzenia czasu były zegarki :)
Mam dużo sentymentu do tego podjazdu.