Re: Klub ludzi nie lubiących ptaka ...
Festiwal kultury w Sztokholmie. A skoro kultury, to jesteśmy naćpani naćpani naćpani, podrygujemy podrygujemy podrygujemy w niezmierzonej ciżbie ciżbie ciżbie naćpanych naćpanych naćpanych ludzi,...
rozwiń
Festiwal kultury w Sztokholmie. A skoro kultury, to jesteśmy naćpani naćpani naćpani, podrygujemy podrygujemy podrygujemy w niezmierzonej ciżbie ciżbie ciżbie naćpanych naćpanych naćpanych ludzi, którzy przyjechali do Sztokholmu na festiwal kultury kultury kultury i naćpani naćpani naćpani podrygują z nami w korowodzie w samym centrum Sztokholmu Sztokholmu Sztokholmu, który zmienił się dziś w wielką dyskotekę. Dla nas policja blokuje ruch, dla nas stoją samochody, dla nas gra muzyka, a my tańczymy tańczymy tańczymy.
Festiwal kultury! Kultury karaibskiej! Latynoamerykańskiej! Włoskiej! I któryż to jeszcze naród komponował wielkie dzieła dyskotekowe? Obojętnie z resztą, co to za kultura, grunt żeby było łup łup łup. Przechodzimy z jednej parady do drugiej. Spójrz na tę Murzynkę. Biali nie potrafią tańczyć. Mijamy wielką żarówkę po raz dziesiąty. Łup łup łup. Korowód wyrzuca nas wreszcie, przegryzionych i lekko strawionych, na obrzeżu Gamla Stan. Tu wpadamy na wystawę wielkich zdjęć przedstawiających rytuały przejścia ludzi wszelkich ras i kolorów.
Narodziny. Śluby. Chrzciny. Obrzezania. Bar micwy. Zaręczyny. Zapowiedzi. Stawanie się mężczyzną; utrata dziewictwa; plucie kawą na noworodki; skakanie nad bykami; wiązanie stułą; niewyobrażalne przerażenie w oczach małego Turka czekającego na obrzezanie; brzuchy ciężarnych; szlochy panien młodych wszystko to wychodzi z ram, nabiera głębi: wiatr porusza ich włosy, blik światła na okrągłym brzuszku faluje, bo zasłona nie do końca przykrywa okno, a jest przeciąg. Pali nas żar tropików. Suszy suchość pustyni. Chłodzą wody Gangesu. Psychodelia.
Miasto rozlało się w otaczających je ze wszystkich stron wodach, lekko faluje. I nie wiemy już, czy te światła są na prawdę tak rozmyte i rozedrgane, czy tylko nam się wydaje wydaje wydaje...
Ranek w Sztokholmie: te rozkoszne, przytulne domki na 24000 (słownie: dwudziestu czterech tysiącach) wysp archipelagu. Płyniesz sobie statkiem do zamku królewskiego. Mijasz domeczki o wielkich oknach i myślisz sobie chciałbym w takim mieszkać, nad wodą, ze swoją żoną, synem i łódką, płynąć codziennie do pracy. A potem stajesz w królewskich ogrodach i chodzisz między równiusieńko przystrzyżonymi żywopłotami, które król sadził osobiście. Odwiedzasz chatkę króla (wiedząc, że jest to faktycznie rezydencja urzędującego króla, jakkolwiek śmieszni w tych czasach są królowie), oglądasz płótna, na których przepysznie przedstawiono, jak szwedzka armia spuściła wpitol polakom (skrupulatnie podpisane, każdy po nazwisku -ski, -cki wymieniony) i zaraz jakoś tak weselej się robi.
Wracasz do Slussen, zajadasz homara na Katarinahissen, podziwiasz panoramę. Sztokholm. Czternaście wysp połączonych pięćdziesięcioma trzema mostami. Chwileczkię, ile ich mamy w naszy stolycy? Sztokholm, tutaj firmy mają adres: Keja 5, Gamla Stan. Tutaj chodzimy w kółko nad wodą, dookoła wysp, dookoła Bałtyku, dookoła jeziora. Podziwiamy piękne żaglowce zaparkowane przed luksusowymi hotelami. Łodzie mieszkalne. Łódki, jachty, łódeczki. Lody mają pyszne, design wiadomo, usposobienie południowe. Miejskie plaże, miejskie skałki, w sam raz na rozłożenie kocyka. Zimni Szwedzi! Ha! Zimni, półnadzy, naćpani, pijani, tańczący w nocy na festiwalu kultury: Szwedzi.
* * *
Nad ranem w zimnym Sztokholmie dwójka zmarzniętych psychonautów w kolejce po hamburgera. Nad ranem, w zimnym Sztokholmie, gorące szwedzkie blond sucze, w minówach nie zakrywających piczek i z cyckami wylewającymi się przez głębokie dekolty, gdy nachylają się by rzygnąć prosto na szwedzką ulicę. Ulica, która czy to pod wpływem sinego światła latarń, czy coraz bardziej doskwierającego niedoboru serotoniny ukazuje nam się brudna i zupełnie nieszwedzka. W dodatku omamy zapachowe wykręcają nam fizjonomie, może z resztą to nie omamy, ale prawdziwe zapachy miasta: kanałów, Bałtyku, ryb, smaru, koszy na śmieci, spalonego tłuszczu, wymiocin i szczyn, wyłapywane z kilku kilometrów przez wyostrzony węch.
Siedzimy gdzieś obojętnie gdzie siedzimy nad wodą, dochodzi czwarta, światła oczywiście wciąż rozmyte i falują, ale to chyba w wodzie normalne? Hamburger jest ohydny. Co byśmy oddali za odrobinę zmęczenia? Królestwo za zmęczenie!
kurka...
W rzeczy samej...
Zimno.
Zimno. Pomyślałaś, jak one moga tak chodzić?
No właśnie nad tym samym się zastanawiałam.
Zimno, kurka.
Zimno... A widziałeś, jak patrzyły na mnie? Myślały sobie na pewno: jak taka pokraka wyrwała takiego kolesia?
kurka, pitolisz. Patrzyły na ciebie i myślały: Chciałabym być taka, jak ona.
Przytulamy się, żeby nie było tak strasznie zimno.
Na stacji metra czekamy na pierwszy pociąg dnia. Zwykła szwedzka dziewczyna patrzy z bólem na szwedzkiego chłopca. Może to mój nastrój, a może faktycznie w jej oczach tlą się łzy. Obejmuje go, patrzy w oczy. Może rozstają się na zawsze?
Sterylny szwedzki pociąg odwozi nas do sterylnego szwedzkiego hotelu, ze sterylnym szwedzkim pornosem.
I ten pornos, moi mili, ten pornos właśnie, nas usypia...
zobacz wątek