W obronie aktorów
Tu wcale nie chodzi o aktorstwo!! Oczywiście, pan Tyniec & Fronczewski to klasa sama w sobie, ale to nie znaczy, że aktorzy z Miejskiego mają mniejszy potencjał. Mają taki sam ( jak ktoś nie wierzy...
rozwiń
Tu wcale nie chodzi o aktorstwo!! Oczywiście, pan Tyniec & Fronczewski to klasa sama w sobie, ale to nie znaczy, że aktorzy z Miejskiego mają mniejszy potencjał. Mają taki sam ( jak ktoś nie wierzy to proszę sobie przypomnieć role Grzegorza Wolfa z filmu Falka czy Skolimowskiego! Albo rolę Piotra Michalskiego z "Kamienie w kieszeniach" w reżyserii Zbigniewa Brzozy - oni naprawdę potrafią!!), jak każdy pracowity i zdolny aktor tyle, że niewykorzystany i uśpiony. Już tłumaczę: tak się składa, że za sztukę ( przynajmniej w opinii branży teatralnej) w całości odpowiada reżyser. Jasne, jest różnie; czasem aktorzy nie potrafią powstrzymać się od mizdrzenia, ale moim zdaniem tak nie było w wypadku gdyńskiej wersji "Kolacji". Aktorzy się zgrywali bo nie wiedzieli co mają grać - miało być śmiesznie to grali śmiesznie, zamiast zbudować postaci. Pan Tomasz Man potraktował sztukę Vebera z góry - jako głupawą komedyjkę. I tak ją wyreżyserował. Nie wyciągnął z niej nic, ABSOLUTNIE NIC. Szkoda, bo akurat ta komedia taka głupawa nie jest. Może to nie ta klasa co dramaty Rezy, ale dałoby się z niej zrobić całkiem przewrotną i mądrą komedię. Niestety... Jeśli reżyser ma takie podejście to co mają zrobić aktorzy? Dlaczego uczepiłem się akurat reżysera? A kto wyraził zgodę na taką scenografię?? Szczyt debilizmu i nonsensu. Takich błędów nie popełnia student reżyserii na I roku!! Nikomu się tu nie chciało na zasadzie: i tak przyjdą bo to komedia. To i przychodzą, tylko na co???
zobacz wątek