Pierwszy raz muszę się zgodzić z Ratlerkiem. Prywatne samochody na ulicach miast opanowanych przez rządowe limuzyny wprowadzają tylko chaos i powinny być w bolszewickim państwie zakazane. Podobny...
rozwiń
Pierwszy raz muszę się zgodzić z Ratlerkiem. Prywatne samochody na ulicach miast opanowanych przez rządowe limuzyny wprowadzają tylko chaos i powinny być w bolszewickim państwie zakazane. Podobny do oświęcimskiego przypadek był w Toruniu, gdzie przecież bonanza Ministra Wojny wyhamowała na prawidłowo oczekujących na zmianę świateł prywatnych autach.
Tak jest np. w innym bolszewickim państwie, w Korei Północnej. Tam nie występuje problem aut prywatnych, są tylko rzadowe. Jeżeli uda się im zderzyć, to tylko ze sobą.
zobacz wątek