Widok
Konserwacja łańcucha.
Polećcie mi proszę dobry środek do czyszczenia i konserwacji łańcucha oraz całego mechanizmu. Kupiłam nowy rower i chciałabym, żeby trochę mi posłużył. Jak często powinnam potraktować takim środkiem łańcuch zakładając, że poruszam się głównie po mieście? Słyszałam, że są środki, do których piach i zanieczyszczenia się nie przyklejają. Prawda to? Na koniec jeszcze jedno pytanie. Czy konserwując łańcuch "profilaktycznie" muszę go zdejmować (jeśli nie ma na nim błota i większych zanieczyszczeń)? Wszelkie sugestie mile widziane :)
Wiele kobiet marzy o rycerzu w lśniącej zbroi. Ale większość musi zadowolić się giermkiem
w dziurawych skarpetkach.
w dziurawych skarpetkach.
Jak ze wszystkim, będziesz musiała sama wypracować sobie najlepszy sposób. Bo podejścia są różne, od pedantycznego (czyszczenie po każdej jeździe), do zupełnie olewającego (nasmarowanie tawotem raz na rok).
Ze smarami zasada generalnie jest taka, że te, które dłużej trzymają się na łańcuchu, dużo łatwiej "łapią" brudy. A te, które teoretycznie nie łapią brudów, krótko na nim się trzymają (jakieś 100-200km jazdy). Te pierwsze, dłużej trzymające, to przez wielu polecany Rohloff i jemu podobne, a z drugiej strony są smarowidła coś jak wosk, które niestety dosyć szybko schodzą.
A co do częstości smarowania i czy ściągać łańcuch, czy nie... sam nie wiem. Kiedyś ściągałem co jakiś czas, wsadzałem do słoika z benzyną, czyściłem, szorowałem napęd. Ale to strasznie upierdliwe jest. Teraz owszem, mam spinkę na łańcuchu (czyli mogę go łatwo zdjąć), ale takie konkretne czyszczenie robię tylko na początku i na koniec sezonu (czyli dwa razy w roku). Natomiast tak na codzień smaruję troszkę rzadszym smarem Shimano Dry Lube (na suche warunki), który po jakimś czasie schodzi, wtedy psikam takim specjalnym preparatem do czyszczenia łańcucha (jakiś do motocykli), przecieram szmatką łańcuch, trochę napęd i znowu aplikuję ten smar.
Co ważne, to żeby po nasmarowaniu łańcuch przetrzeć z zewnątrz, bo i tak nasmarowany ma być w środku, a z zewnątrz najlepiej gdyby był tylko lekko naoliwiony. Przetarcie szmatą w zasadzie to zapewnia.
Oczywiście to jest moje podejście i każdy może mieć odmienny sposób na swój napęd ;)
Ze smarami zasada generalnie jest taka, że te, które dłużej trzymają się na łańcuchu, dużo łatwiej "łapią" brudy. A te, które teoretycznie nie łapią brudów, krótko na nim się trzymają (jakieś 100-200km jazdy). Te pierwsze, dłużej trzymające, to przez wielu polecany Rohloff i jemu podobne, a z drugiej strony są smarowidła coś jak wosk, które niestety dosyć szybko schodzą.
A co do częstości smarowania i czy ściągać łańcuch, czy nie... sam nie wiem. Kiedyś ściągałem co jakiś czas, wsadzałem do słoika z benzyną, czyściłem, szorowałem napęd. Ale to strasznie upierdliwe jest. Teraz owszem, mam spinkę na łańcuchu (czyli mogę go łatwo zdjąć), ale takie konkretne czyszczenie robię tylko na początku i na koniec sezonu (czyli dwa razy w roku). Natomiast tak na codzień smaruję troszkę rzadszym smarem Shimano Dry Lube (na suche warunki), który po jakimś czasie schodzi, wtedy psikam takim specjalnym preparatem do czyszczenia łańcucha (jakiś do motocykli), przecieram szmatką łańcuch, trochę napęd i znowu aplikuję ten smar.
Co ważne, to żeby po nasmarowaniu łańcuch przetrzeć z zewnątrz, bo i tak nasmarowany ma być w środku, a z zewnątrz najlepiej gdyby był tylko lekko naoliwiony. Przetarcie szmatą w zasadzie to zapewnia.
Oczywiście to jest moje podejście i każdy może mieć odmienny sposób na swój napęd ;)
Są trzy kategorie użytkowników łańcuchów:
- ci co jeżdżą niewiele, po ścieżkach i mało w deszczu - czyszczenie raz na rok to zbytek, jeden łańcuch może starczyć na całe życie roweru
- ci co jeżdżą dużo, ale po suchym - czyszczenie raz na ileśtam (np.1000) km, wymiana raz na ileśtam (10 tys)
- miłośnicy brudu, błota i śniegu.
Ty należysz do tej pierwszej kategorii, więc czyścić/smarować trzeba:
- po deszczu
- jak skrzypi
- raz na rok.
Istnieje teoria, której i ja jestem wyznawcą, że smarowanie bez czyszczenia ma mały sens.
Na Twoim miejscu ograniczyłbym się do "raz do roku", plus jakieś interwencyjne psikanie, gdy się zabrudzi i skrzypi.
Najlepszym środkiem do czyszczenia jest benzyna, nafta lub coś w tym stylu, ale łańcuch trzeba zdejmować, a to bez spinki jest uciążliwe.
Najlepsze środki do smarowania to te, które mają w nazwie 'rower', logo znanej firmy i za małe buteleczki trzeba płacić krocie.
Ja po dokładnym wyczyszczeniu łańcucha, smaruję po kropelce na ogniwo olejem do pił łańcuchowych, ruszam, macham, po czym wielokrotnie wycieram szmatką lekko nasączoną benzyną (żeby była nieco wilgotna i ściągała resztki oleju tylko z wierzchu)
A w dawnych czasach stosowałem łój wołowy mieszany z grafitem i LT-4 i w takiej mieszance kapałem łańcuch na gorąco.
Nowego łańcucha nie trzeba traktować niczym specjalnym. Jeśli nie będzie katowany w błocie, to wytrzyma kilka tysięcy bez specjalnych zabiegów.
- ci co jeżdżą niewiele, po ścieżkach i mało w deszczu - czyszczenie raz na rok to zbytek, jeden łańcuch może starczyć na całe życie roweru
- ci co jeżdżą dużo, ale po suchym - czyszczenie raz na ileśtam (np.1000) km, wymiana raz na ileśtam (10 tys)
- miłośnicy brudu, błota i śniegu.
Ty należysz do tej pierwszej kategorii, więc czyścić/smarować trzeba:
- po deszczu
- jak skrzypi
- raz na rok.
Istnieje teoria, której i ja jestem wyznawcą, że smarowanie bez czyszczenia ma mały sens.
Na Twoim miejscu ograniczyłbym się do "raz do roku", plus jakieś interwencyjne psikanie, gdy się zabrudzi i skrzypi.
Najlepszym środkiem do czyszczenia jest benzyna, nafta lub coś w tym stylu, ale łańcuch trzeba zdejmować, a to bez spinki jest uciążliwe.
Najlepsze środki do smarowania to te, które mają w nazwie 'rower', logo znanej firmy i za małe buteleczki trzeba płacić krocie.
Ja po dokładnym wyczyszczeniu łańcucha, smaruję po kropelce na ogniwo olejem do pił łańcuchowych, ruszam, macham, po czym wielokrotnie wycieram szmatką lekko nasączoną benzyną (żeby była nieco wilgotna i ściągała resztki oleju tylko z wierzchu)
A w dawnych czasach stosowałem łój wołowy mieszany z grafitem i LT-4 i w takiej mieszance kapałem łańcuch na gorąco.
Nowego łańcucha nie trzeba traktować niczym specjalnym. Jeśli nie będzie katowany w błocie, to wytrzyma kilka tysięcy bez specjalnych zabiegów.
Serdeczne dzięki za odpowiedzi :)
P.S. Rysiek, wprawdzie jestem totalnym amatorem i w dodatku kobietą, ale zaliczam się do drugiej i trzeciej grupy ;) Jeżdżę sporo, zimą po śniegu i lodzie też, a deszcz i błoto nie są mi obce. Ale jednak najwięcej po suchym.
P.S. Rysiek, wprawdzie jestem totalnym amatorem i w dodatku kobietą, ale zaliczam się do drugiej i trzeciej grupy ;) Jeżdżę sporo, zimą po śniegu i lodzie też, a deszcz i błoto nie są mi obce. Ale jednak najwięcej po suchym.
Wiele kobiet marzy o rycerzu w lśniącej zbroi. Ale większość musi zadowolić się giermkiem
w dziurawych skarpetkach.
w dziurawych skarpetkach.
Napisałem o jaką kategorię rowerzystów mi chodzi i znam niejedną osobę, która nigdy nie czyściła łańcucha, nie narzeka na zgrzyty i sobie rower chwali. Jeśli się jeździ po płaskim, twardym i suchym, nie ciśnie przesadnnie, to łańcuch do konieczności zmiany przejedzie 20 tys. km. Licząc nawet 1000 km rocznie mamy 20 lat. Kwestia tego, czy łańcuch się przez ten czas zabrudzi. Osobiście czyszczę i smaruję 2 razy do roku, wyminiam po 0,6%. Wiem jednak, że są tacy, którzy czyszczą co 100 km i wymieniają co 1000.