Odpowiadasz na:

Nie martwcie się. Chodzę do Kościoła, ale w obecnej sytuacji, zresztą jak znaczna większość wiernych, uczestniczymy w transmisjach mszy i innych nabożeństwach za pośrednictwem mediów. Aktualnie... rozwiń

Nie martwcie się. Chodzę do Kościoła, ale w obecnej sytuacji, zresztą jak znaczna większość wiernych, uczestniczymy w transmisjach mszy i innych nabożeństwach za pośrednictwem mediów. Aktualnie niemalże wszechobecny dostęp do internetu, radia i tv sprawił, że uczestnictwo w obrządkach można zastąpić oglądając (mam wrażenie) setki opcji serwowanych przez Kościół. Przyznaję, że to nie to samo co realny udział w liturgii lecz w zaistniałej sytuacji to najwłaściwsze podejście, które szanują i rozumieją niemal wszyscy. Co przekłada się na oglądalność w mediach i absencję w kościołach, do czego ze względu na koronawirusa, nawołują hierarchowie instytucji kościelnych. Dla nas wierzących to nie koronawakacje od obowiązku uczestnictwa w Eucharystii. To trudny okres dla wszystkich. Przyznam, że transmisję Mszy niedzielnej sprawowanej przez dominikanów w Łodzi oglądałam ze łzami w oczach... aż do kazania. Niemoc, bezsilność i wzruszenie zarazem.. Wiem, może brzmi to dla niektórych nieco emfatycznie, a nawet całkiem niezrozumiale czy może nawet histerycznie. Trudno opisać doznania, z którymi mierzymy się teraz w zasadzie wszyscy, ale uszanujmy siebie nawzajem. Dbajmy o innych, o dobro wspólne. Przez własną niesubordynację czy może nawet lekkomyślność nie narażajmy życia i zdrowia drugiego człowieka. Przecież chyba nikt nie chce przyczynić się pośrednio lub bezpośrednio do uszczerbku na zdrowiu czy śmierci innych ludzi. Pozdrawiam i zachęcam zostańmy w domu, jeśli tylko możemy. Trzymajcie się cieplutko. Jeszcze raz pozdro dla każdego;)Paaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!

zobacz wątek
4 lata temu
~Marysia z Gd

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry