Widok
Kształt rzeczy
Opinie do spektaklu: Kształt rzeczy.
Czy rzeczywiście, aby zostać znanym artystą, trzeba drażnić, szokować, zaskakiwać, bulwersować swoim wyglądem i zachowaniem? Czy prowokacja we współczesnej sztuce ma jakiekolwiek granice? Wreszcie, czy targowisko próżności dotyczy zarówno aktorów, jak i widzów? "co do mnie, niczego nie żałuję, nie mam żadnych wyrzutów sumienia z powodu swoich poczynań, wygenerowanych uczuć... nic absolutnie. ...
Przejdź do spektaklu.
Czy rzeczywiście, aby zostać znanym artystą, trzeba drażnić, szokować, zaskakiwać, bulwersować swoim wyglądem i zachowaniem? Czy prowokacja we współczesnej sztuce ma jakiekolwiek granice? Wreszcie, czy targowisko próżności dotyczy zarówno aktorów, jak i widzów? "co do mnie, niczego nie żałuję, nie mam żadnych wyrzutów sumienia z powodu swoich poczynań, wygenerowanych uczuć... nic absolutnie. ...
Przejdź do spektaklu.
polecam
Nie często chodzę do teatru- wolę kino, lecz ten spektakl uważam za najlepszy ze wszystkich jakie miałam kiedykolwiek okazję obejżeć:) Nie żałuję że poszłam i serdecznie polecam. Poruszony został temat bardzo wspólczesny- manipulacja, warto jest więc uświadomić sobie niektóre sprawy z tym związane. Poza tym mistrzowska gra aktorów, ciekawe (nieraz bardzo zabawne) dialogi. Gorrąco polecam:)
trochę szokująca
Należy zacząć od klimatu, jaki udało się stworzyć właścicielowi kawiarni Teatru Miejskiego (gratulacje). Prosty ale z pewnoscią nie skromny, klubowy wystrój, wygodne fotele na balkonie, do tego świetna i mocna muzyka, która niesamowicie współgra z akcją na scenie. Ogromne gratulacje dla dwójki młodych gościnnie występujacych aktorów, którzy musieli włożyę wiele wysiłku w przygotowanie sie do ról, gdyż dialogi są dość długie i na wysokim poziomie. Sztuka robi naprawdę mocne wrażenie, jest w pewnym sensie nawet szokująca, z pewnością warta obejrzenia, skłaniająca do refleksji. Zabawna, ale i okrutna. Zaciekawia i intryguje. Serdecznie polecam, szczególnie młodym ludziom.
przeczytajcie sztukę!!
Gdybym nie czytała sztuki "The Shape of Things" i gdybym nie widziała znakomitego filmu pod tym samym tytułem, to pewnie zachwycałabym się przedstawieniem. Na szczęście miałam jednak możliwość porównania spektaklu ze znanym mi oryginalnym tekstem oraz filmową adaptacją i jestem rozczarowana.. Aktorka grająca Evelyn wygląda na podlotka z gimazjum (w żadnym wypadku nie jak studentka ASP broniaca pracy dyplomowej!) i w porównaniu z pierwowzorem, jest strasznie głośna. Wciąż podnosi głos, prawie krzyczy, zachwoując się przy tym niemal agresywnie. Jenny, zamiast jako cicha, spokojna studentka uwikłana w trudne związki, została pokazana jako naiwne i głupiutkie dziewczę, zaczytujące się w "Cosmopolitan". Teatralny Adam bardziej przypomina Doriana Graya, niż zakochanego strażnika muzeum, a sam wątek miłosny, jeden z najważniejszych w sztuce, został ograniczony do kilku POC oraz zbędnej nagości w scenie z kamerą . Lista moich zarzutów jest jeszcze dłuższa - hiperbolizacja wątku zdrady pomiędzy Adamem a Jenny, nieścisłości (Jenny opowiadając o podrywaniu Adama wymienia Phila, a Evelyn w scenie końcowej ma inną fryzurę niż podczas "kręcenia filmu"), uboga scenografia oraz przekleństwa, rażące o wiele bardziej niż w tekście sztuki. Jedynym plusem jest postać Phila, który jest inteligentny i dowcipny, a także najbardziej świadomy sytuacji, w której znajdują się bohaterowie. Sztuką polecam tylko w ramach porównania wizji świata stworzonego przez Neill'a LaBute. A zainteresowanym szczerze radzę sięgnąć do sztuki lub filmu..
do studentki anglistyki Ug
rozumiem ze ci sie nie pdobało, ale pamietaj o jednej bardzo ważnej rzeczy: reżyser ma prawo do swojej wizji sztuki, ma prawo do zmian w teksie, do interpretacji, swojego odczytania, nie ma sensu porównywanie, wtedy wszystkie oryginalne spektakle, prawdziwe dzieła twórców teatru byłyby tylko nieudanymi odtworzeniami tego co zapisano na papierze. Teatr rządzi się swoimi prawami i w tym jego piękno.
Podobał ci się Szekspir w wydaniu Julie Taymor, czyli Tytus Andronicus?
Reżyser to artysta, nie kierownik sceny:)
Podobał ci się Szekspir w wydaniu Julie Taymor, czyli Tytus Andronicus?
Reżyser to artysta, nie kierownik sceny:)