Widok
Ktoś uszkodził moje auto. To ja mam problem, nie ten "ktoś"
Opinie do artykułu: Ktoś uszkodził moje auto. To ja mam problem, nie ten "ktoś".
Zgłosiła się do nas czytelniczka, której samochód - zaparkowany na ulicy - został "przestawiony" przez inne auto. Z pozoru niegroźne uderzenie uszkodziło układ kierowniczy i karoserię fiata grande punto. Od blisko miesiąca pojazd pani Ewy jest unieruchomiony, bo ta musi użerać się z ubezpieczalnią. Przedstawiamy jej wyczerpującą relację. Istny galimatias.
Dzień I (8.02.18)
Zacznijmy od samego początku. 8 lutego, około godz. 14, zaparkowałam swój samochód na ul. Żywieckiej ...
Zgłosiła się do nas czytelniczka, której samochód - zaparkowany na ulicy - został "przestawiony" przez inne auto. Z pozoru niegroźne uderzenie uszkodziło układ kierowniczy i karoserię fiata grande punto. Od blisko miesiąca pojazd pani Ewy jest unieruchomiony, bo ta musi użerać się z ubezpieczalnią. Przedstawiamy jej wyczerpującą relację. Istny galimatias.
Dzień I (8.02.18)
Zacznijmy od samego początku. 8 lutego, około godz. 14, zaparkowałam swój samochód na ul. Żywieckiej ...
Zostałem poszkodowany przez człowieka ubezpieczonego w PZU - szkoda całkowita. Po jednych oględzinach i bodajże 7 dniach roboczych miałem kasę na koncie, która spokojnie pokryła straty. Tak więc złego słowa powiedzieć na PZU nie mogę.
Ps. Sam tam się nie ubezpieczam na OC, bo na OC liczy się cena, szkody to tak jak w artykule problem poszkodowanego.
Ps. Sam tam się nie ubezpieczam na OC, bo na OC liczy się cena, szkody to tak jak w artykule problem poszkodowanego.
Bardzo dobrze, że Pani się nie poddała. Proponuję zmienić ubezpieczyciela na PZU w tym przypadku nie warto oszczędzać dotyczy to wszystkich kategorii ubezpieczeń! I zdaje sobie sprawę, że ktoś może nie być zadowolony z PZU bo także mają swoje kruczki czy wykorzystują politykę odszkodowania bezspornego ale i tak najwięcej można na nich polegać i jeśli ktoś ma tylko głowę na karku nie powinien mieć problemu z ewentualną likwidacją.
Do Pani, która tak pięknie to wszystko opisała...
Gratuluję kwiecistego języka, którym uraczyła Pani czytelników. Jednak na zdjęciu całego Pani samochodu, widać jaki to kilkunastocentymetrowy krawężnik.... Jeśli wszystkie "fakty" opisała Pani równie precyzyjnie to ten artykuł jest naprawdę wiarygodny i godny Naszej uwagi. Szczerze polecam!
Mi kiedyś za urwane oba koła i uszkodzenie zawieszenia oraz układu kierowniczego
PZU przyznało 250 PLN.
Dziś jak muszę coś załatwić z ubezpieczeniem od razu idę do prawnika specjalizującego się w ubezpieczeniach, inaczej szkoda czasu.
Tylko jak ma być dobrze, skoro nawet o należne mi jak prezydentowi samolot pieniądze z urzędu marszałkowskiego musiałem dwa lata biegać po sądach?
Sądy nie mogą działać sprawnie bo nagle obywatele mogliby się upomnieć o swoje prawa i każdy rząd by upadł.
Dziś jak muszę coś załatwić z ubezpieczeniem od razu idę do prawnika specjalizującego się w ubezpieczeniach, inaczej szkoda czasu.
Tylko jak ma być dobrze, skoro nawet o należne mi jak prezydentowi samolot pieniądze z urzędu marszałkowskiego musiałem dwa lata biegać po sądach?
Sądy nie mogą działać sprawnie bo nagle obywatele mogliby się upomnieć o swoje prawa i każdy rząd by upadł.
jesteś typowym idiotą
Dla Ciebie każdy to złodziej i bandyta. Ta pani trafiła na jakiegoś nieudacznika i tyle. Firma zapłaciła całą kwotę i to się liczy. Gdyby ubezpieczyciel zawsze wypłacał odszkodowania bez wnikliwej analizy to by poszedł z torbami. to ludzie są złodziejami bo cały czas kombinują jak tu oszukać ubezpieczyciela. A jak trafi się uczciwy obywatel to niestety jest traktowany jak oszust.
50%
Ubezpieczalnie samochodów mają problem tylko w 50 %
Jeśli idzie o pobranie opłaty za OC NW i AC to ubezpieczyciel jest sprawny w 100 % !
Jeśli idzie o wypłatę odszkodowana za szkodę ....... no tutaj ubezpieczyciele maja całe spectrum możliwości kombinowania w celu max obniżenia wypłaty
W takim durnym kraju żyjemy ...idioci są w liczebnej przewadze !
Jeśli idzie o pobranie opłaty za OC NW i AC to ubezpieczyciel jest sprawny w 100 % !
Jeśli idzie o wypłatę odszkodowana za szkodę ....... no tutaj ubezpieczyciele maja całe spectrum możliwości kombinowania w celu max obniżenia wypłaty
W takim durnym kraju żyjemy ...idioci są w liczebnej przewadze !
nie będzie bo nie ma takiego obowiazku
mogłaby odpowiadać za zbiegnięcie z miejsca zdarzenia tylko wtedy gdyby utrudniała pozyskanie danych co do swojej odpowiedizalności (przebiegu wypadku oraz danych osobowych). Podała swoje dane a potem opisała przebieg bo na bank miała wezwanie na komendę więc trudno sie tu tego doszukiwać. Telefonicznie natomiast nic ci policja nie może kazać bo nie wiesz kto stoi po drugiej stronie słuchawki. Inna, już dyskusyjna sprawa, dlaczego bała się przyjechać i spisać oświadczenie a jedynie podałą adres.
Ludzie bez honoru nie potrafią wziąć odpowiedzialności za swoje czyny.
Dla takich nie istnieje prawda obiektywna tylko to do czego przekonają innych. To egoiści. Mój ojciec miał nieszczescie spotkac sie z takim czlowiekiem. Pani wlaczajaca sie do ruchu uderzyla w jego pojazd kiedy ja omijal. W sadzie twierdzila ze sie poruszala i miala wlaczony kierunkowskaz. Na szczescie znalezli sie swiadkowie i udalo sie z nia wygrac, niemniej czas na kilka rozpraw w ciagu 9 miesiecy to czas zmarnowany. Uszkodzenia po jej stronie to tylko zderzak. O takie cos sie baba szarpala.
Dokładnie. To oczywiste, że ubezpieczyciel będzie chciał wypłacić jak najmniej, dlatego też pracownicy są odpowiednio do tego szkoleni. Nie wolno robić wycen u nich (wtedy prawo zezwala na wycenę zamienników części oryginalnych), tylko oddaje się samochód do profesjonalnego warsztatu z biurem likwidacji szkód.
Nie dość, że wtedy warsztat bierze na siebie negocjacje z ubezpieczycielem (mniej nerwów dla poszkodowanego), to poszkodowany ma też zapewnione auto zastępcze za darmo aż do końca postępowania naprawczego, a na dodatek naprawa jest pełna i na oryginalnych częściach, a ubezpieczyciel prawnie jest zmuszony to pokryć, nawet, jeżeli użytkownik miałby odnieść korzyść z tytułu wymiany części używanych na nowe (decyzją sądu najwyższego zabrania się naliczania tzw. "amortyzacji").
A co do sprawców, to co to znaczy, że nie zgadzają się na spotkanie w towarzystwie policji? Od kiedy oni są w sytuacji, żeby stawiać jakiekolwiek wymagania? Umawia się z nimi na ich warunkach, ale i tak bierze ze sobą policję - i co, uciekną wtedy, jak ich zobaczą?
Nie dość, że wtedy warsztat bierze na siebie negocjacje z ubezpieczycielem (mniej nerwów dla poszkodowanego), to poszkodowany ma też zapewnione auto zastępcze za darmo aż do końca postępowania naprawczego, a na dodatek naprawa jest pełna i na oryginalnych częściach, a ubezpieczyciel prawnie jest zmuszony to pokryć, nawet, jeżeli użytkownik miałby odnieść korzyść z tytułu wymiany części używanych na nowe (decyzją sądu najwyższego zabrania się naliczania tzw. "amortyzacji").
A co do sprawców, to co to znaczy, że nie zgadzają się na spotkanie w towarzystwie policji? Od kiedy oni są w sytuacji, żeby stawiać jakiekolwiek wymagania? Umawia się z nimi na ich warunkach, ale i tak bierze ze sobą policję - i co, uciekną wtedy, jak ich zobaczą?
Wielki problem z palca wyssany
Rzeczoznawca jak przyjeżdża na oględziny samochodu to tylko z wierzch go ogląda. Potem daje protokół i samochód oddaje się do warsztatu w którym będzie samochód naprawiany. Jeśli warsztat stwierdzi że coś jeszcze jest uszkodzone a nie było widać bo np. Zderzak trzeba zdjąć itd. To wzywa ponownie rzeczoznawcę na oględziny do warsztatu np ASO. Także niewiem w czym Pani miała problem. Nie raz naprawiałem samochód gdyż ktoś mnie zarysował na parkingu i nigdy nie było problemu nie trzeba dyskutować tylko działać i kasy od ubezpieczyciela nigdy nie brać.
Chyba mało razy naprawiałeś auto albo miałeś dużo szczęścia... zgłosiłem szkodę w Link4, oględziny odbyły się na terenie warsztatu gdzie pracownik pokazał palcem rzeczoznawcy uszkodzenia - kosztorys wielu z nich nie uwzględnił, propozycja 700zł. Uszkodzone były podłużnice - ultimatum odnośnie auta zastępczego - podobno to ja muszę udowodnić że auto jest niejezdne żeby otrzymać auto zastępcze pomimo iż potwierdzają iż wiedzą o uszkodzonych podłużnicach . Paranoja. W końcu po wielu rozmowach telefonicznych (jakbym z nienormalnymi rozmawiał) zdjęcia z oględzin przegląda ich rzeczoznawca i stwierdza szkodę całkowitą na ponad 3 tyś. To jak to jest -rzeczoznawca na miejscu niewiele stwierdza a rzeczoznawca siedzący za biurkiem na podstawie jego zdjęć stwierdza szkodę całkowitą. Dla mnie staje się oczywiste, że postępowanie ubezpieczalni było od początku celowe ukierunkowane na małą wypłatę i zmęczenie poszkodowanego.
u mnie po stuknięciu niespełna rocznego auta, początki również były niezłe. Pan sprawca od razu wziął na siebie winę, policja spisała notatkę, następnie została wysłana szkoda do ubezpieczyciela, przyjechał miły pan rzeczoznawca, spisał co trzeba i następnego dnia dostaję kosztorys a tam......wszystko pięknie wycenione jak trzeba i na końcu pan rzeczoznawca przydziela ubezpieczycielowi z niewiadomych powodów 20% rabat oraz 50% na lakier biały perłowy ( ten droższy niż zwykły metalik ). Niestety z panem rzeczoznawcą już nie udało się porozmawiać, na jakiej podstawie przydzielił ubezpieczycielowi ten 20% rabat na naprawę przy rocznym samochodzie i 50% rabat na lakier, na którym nie było nawet jednej rysy, a samochód generalnie przejechał przez ten rok 4,5 tyś km? Czy jakiś czytelnik rzeczoznawca mógłby mi szanownie wytłumaczyć, o co tu chodziło? Generalnie rabat, to przyznaje sprzedawca i to klientowi, a nie klient sprzedawcy
U mnie tez dali sobie rabat na naprawe 3 miesiecznego auta - widocznie uwazaja sie za super klienta i rabaty im sie naleza. Kwota z wyceny to nawet nie polowa ostatecznego kosztu. Naprawa w ASO powiedzmy ze bezproblemowa. Auto zastepcze z Eucocar - dramat. Ze wszystkim robili problemy. Radze robic dokumentacje zdjeciowa wypozyczonego auta bo pozniej mozna sie zdziwic ze dostaje sie wezwania do zaplaty za szkody ktorych nie bylo. Pracownik odbiera auto i nie daje zadnego pokwitowania ze auto jest OK. Moze wracajac obetrzec zderzak i bedzie na wynajmujacego.
Widzę, że żaden rzeczoznawca się nie kwapi z wyjaśnieniami. W związku z powyższym domniemam, że jest to praktyka nielegalna i niczym nie umotywowana. Idąc dalej, zastanawiam się, czy w takim razie jeśli przyszło by mi płacić z własnej kieszeni różnicę między rzeczywistym kosztem naprawy a wyceną szanownego pana rzeczoznawcy, to czy mógłbym dochodzić bezpośrednio od niego regresem tej różnicy, wychodząc przy tym z założenia, że skoro kombinował bez podstaw, to teraz te kombinacje wyjdą mu czkawką. Kiedyś muszę wypróbować ten proceder- znam wielu prawników, którzy również chętnie by się przekonali, jak to faktycznie jest- przecież też są kierowcami. W moim przypadku ubezpieczyciel sprawcy nie robił ostatecznie problemu, więc sprawa została zakończona
co to za moda na zostawianie samochodu na środku drogi? Naprawdę myślicie, ze jesli nie ma zakazu postoju to mozecie auto na drodze zostawić? Jeśli jadący za wami pojazd musi przekroczyć skrajnię jezdni (zjechać na przeciwny pas ruchu) należy się wam mandat.Sam kiedyś takowy dostałem, więc to żadna bajka. Obecnie panuje jakieś dziwne przyzwolenie na tego typu praktyki - np. łąkowa wiecznie zastawiona przez okolicznych buraków. Mam nadzieję, że zgodnie z powyższym materiałem zdjeciowym policja nałożyła mandat za niedozwolone parkowanie. I to jeszcze na tak wąskiej drodze...brawo za pomysłowość zostawienia tam auta
pewnie, może lepiej zastawiać chodniki?
Jezdnia ma być wolna, a piesi niech siedzą w domu, bo hrabia nie może przejechać. Auto zaparkowane przy krawężniku uważa za zaparkowane na środku drogi, to może auto zajmujące cały chodnik uważa za zaparkowane prawidłowo, bo pozostawia wg niego 1,5m dla pieszych? I jeszcze ten mandat, nie umie jeździć, sprawia zagrożenie na drodze i zwala jeszcze na innych. Wstyd!
Czy wybierasz sprawcę kolizji?
I jego ubezpieczenie OC?
MooN, oj niestety nie wiesz o czym piszesz.
Przy AC, które jest dobrowolne i jest dla Ciebie( a bardziej twojego pojazdu) to i owszem, trzeba zastanowić się na d ubezpieczalnią, ale w tym artykule mowa była OD POCZĄTKU o usunięciu skutków szkody z ubezpieczenia OC, słownie OC. Oj ręce opadają..
MooN, oj niestety nie wiesz o czym piszesz.
Przy AC, które jest dobrowolne i jest dla Ciebie( a bardziej twojego pojazdu) to i owszem, trzeba zastanowić się na d ubezpieczalnią, ale w tym artykule mowa była OD POCZĄTKU o usunięciu skutków szkody z ubezpieczenia OC, słownie OC. Oj ręce opadają..
W normalnym kraju (UK)dzieje sie podobnie. Miesiac temu pani mnie puknela z tylu, generalnie caly impet przyjely oba tlumiki. Zerwaly sie zaczepy a chromowane koncowki zostaly wbite do puszki. Zadnych innych uszkodzen nie ma. Koszt naprawy na czesciach oryginalnych £894. Ubezpieczyciel zaoferowal £720 bo tyle kosztuje zamiennik, ktory nie ma chromowanych koncowek. I tak sie juz bujam miesiac jak ta pani.
ubezpieczyciele na każdym kroku próbują nas oskubać. Miałem podobną sytuację z TUZ. Kierowca (86 lat) wjechał mi w bok rocznej octavii. Wystrzelone wszystkie poduszki, kurtyny, tylne drzwi, próg, nadkole, zderzak i wykrzywione koło o ponad 20stopni. TUZ wycenił na 4700zł brutto! W ASO trochę się pośmialiśmy na początku z tej wyceny, ale oni szli w zaparte, że uszkodzenie koła (uderzenie było dokładnie w tylne drzwi i koło) nie było spowodowane wypadkiem. Oczywiście nijak ich twierdzenie miało się z notatką i zdjęciami policji oraz zdjęciami wykonanymi przez ich laweciarza, który zrobił je przed załadowaniem auta na pakę. W końcu po 3 tygodniach pism, telefonów i wizyt co chwilę innego rzeczoznawcy który stwierdził, że poduszki i kurtyny są do naprawy a nie wymiany samochód został naprawiony za okrągłę sumę 39tys zł... także trzeba z nimi walczyć
WARTA działa podobnie
W skrócie: drobne uszkodzenie mojego BMW z winy innego użytkownika i jego auta, usunięcie szkody z OC, wycena i ekspresowa wypłata bez mojego zatwierdzenia odszkodowania, kwota 468zł, po roku przepychanek, pism i odwołań, auto naprawione bezgotówkowo za prawie 8.000zł. Najlepsze jest to że potem ubezpieczyciel do mnie zadzwonił z komunikatem: "Jest Pan w gronie naszych zadowolonych Klientów, proponujemy polisę...".
Poco ten cały kram.Nigdy nie bierze się rzeczoznawcy z ubezpieczenia winnego.Od tego są niezależni rzeczoznawcy lub warsztaty które wystawiają koszty naprawy . Te orzeczenia musi tolerować ubezpieczyciel winnego.I jeszcze jedno, trzema włączyć adwokata ,za którego usługi też płaci ubezpieczalnia winnego.
Gadanie o niczym
Załączone zdjęcia kosztorysów nie dają możliwości ich porównania, czytelnik nie ma dostępu do operacji jakie zostały uwzględnione, więc musi się opierać na subiektywnej ocenie Poszkodowanej. Np. w kosztorysie ofertowym TU dało drzwi do naprawy, natomiast ASO do wymiany - różnica 2k.
Pamiętajmy, że w przypadku szkody zawsze mamy do czynienia z konfrontacją pomiędzy Instytucją Finansową, która chce wypłacić jak najmniej, a ASO które chce zarobić i zawyża koszty:)
Pamiętajmy, że w przypadku szkody zawsze mamy do czynienia z konfrontacją pomiędzy Instytucją Finansową, która chce wypłacić jak najmniej, a ASO które chce zarobić i zawyża koszty:)
Miałem już 2 stłuczki (2 razy na światłach ktoś we mnie wjechał)
Zawsze naprawiam bezgotówkowo, na namawianie mnie na 500 czy 600 zł przez pracownika infolinii odpowiadam, że ja nie znam się na naprawach i zamierzam naprawiać bezgotówkowo i jak będą bardzo nie chcieć to biorę passata jako auto zastępcze i będę nim jeździł na ich koszt tak długo jak będą przeciągać sprawę. Działa za każdym razem
A od kiedy to sprawca kolizji może odmówić obecności policji???
"Z racji na sporą liczbę świadków zdarzenia, pani postanowiła pozostawić za wycieraczką mojego auta kartkę z namiarem do siebie" Ewidentnie sprawczyni chciała uciec z miejsca zdarzenia, gdyby nie świadkowie, niechybnie zrobiłaby to.
"Funkcjonariusz nalegał..." Ludzie, czy to jakiś żart? W tej sytuacji funkcjonariusz chyba nie jest od nalegania, tylko powinien wydać polecenie, a jak się nie stawi - postawić zarzut o utrudnianie czynności.
A w tej sytuacji firma ubezpieczeniowa powinna wytoczyć sprawczyni proces o zwrot kosztów.
"Funkcjonariusz nalegał..." Ludzie, czy to jakiś żart? W tej sytuacji funkcjonariusz chyba nie jest od nalegania, tylko powinien wydać polecenie, a jak się nie stawi - postawić zarzut o utrudnianie czynności.
A w tej sytuacji firma ubezpieczeniowa powinna wytoczyć sprawczyni proces o zwrot kosztów.
Otóż stąd, że rzeczoznawca na pierwszych oględzinach, najczęściej pod domem właściciela nie ma pełnego obrazu uszkodzeń, które mogą znajdować się pod zderzakiem. Dopiero w warunkach warsztatowych po demontażu zderzaka i osłon można stwierdzić ewentualne dodatkowe uszkodzenia. Ponadto wykonuje się kosztorysy uwzględniające stawki za roboczogodziny i rabaty na części i materiały lakiernicze wynegocjowane z warsztatami sieci naprawczych danego towarzystwa. Jeżeli zaprowadzasz samochód do warsztatu zaproponowanego przez ubezpieczyciela to w tej kwocie samochód jest naprawiany. Natomiast stawki dla np ASO mogą być wyższe nawet dwukrotnie, do tego nie ma rabatów na części i lakier. Dlatego nawet przy identycznym zakresie uszkodzeń koszt naprawy może się sporo różnić. I to nie jest żadne złodziejstwo tylko normalny biznes. Warsztaty obniżają koszty naprawy ale za to nadrabiają sobie ilością zleceń, dodatkowo wyrabiają sobie coraz większe rabaty u dostawców części i na tym też coraz więcej zarabiają a ubezpieczyciele płacą mniejsze odszkodowania. Wszystko jest logiczne i proste. A jak ktoś się nie zna i nie posłucha chociażby doradcy serwisowego z porządnego warsztatu lub ASO to potem wypisuje takie bzdury, które trafiają do sieci jako artykuł.
pani która spowodowała szkodę uciekła z miejsca zdarzenia, tak może potraktować to jej ubezpieczyciel
i dochodzić od niej pełnej kwoty którą zapłacił za naprawę
były już takie sprawy i ubezpieczyciele wygrywali, a ci którzy uciekli, a nawet się po prostu oddalili i nie chcieli spisać oświadczenia o szkodzie ponosili pełne konsekwencje
dlatego pewnie po chwili namysłu ta pani chciała wrócić
były już takie sprawy i ubezpieczyciele wygrywali, a ci którzy uciekli, a nawet się po prostu oddalili i nie chcieli spisać oświadczenia o szkodzie ponosili pełne konsekwencje
dlatego pewnie po chwili namysłu ta pani chciała wrócić
Co za brednie...
Nie mogę tego czytać bo te głupoty doprowadzają mnie do szału. Jak rzeczoznawca na oględzinach na ulicy ma stwierdzić uszkodzenie układu kierowniczego? Jasnowidzem jest? Kosztorys jest sporządzany na częściach alternatywnych nowych bo auto ma 12 lat. Nikt nikomu nie każe na podstawie tego kosztorysu niczego naprawiać. To jest propozycja i spełnienie obowiązku ustawowego, bo tu musi przedstawić w ciągu 7 dni wycenę. Różnica między 6 tysięcy a 700zł? A wie pani jaka jest różnica robocizny pomiędzy mietkiem w garażu, a aso? W aso wymieniają części na oryginalne, a nie używki panie będzie igła. Na kosztorysie widać wyraźnie, że znaczna różnica kwotowa to roboczogodziny. A roboczogodziny ustala producent pojazdu, a nie tu.
przestańcie publikować te szczujące wypowiedzi bez wiedzy i logiki. Odszkodowanie to pokrycie kosztów naprawy, a nie dofinansowanie wakacji w "huragandzie" na koszt tu. To są nasze składki.
przestańcie publikować te szczujące wypowiedzi bez wiedzy i logiki. Odszkodowanie to pokrycie kosztów naprawy, a nie dofinansowanie wakacji w "huragandzie" na koszt tu. To są nasze składki.
sam bredzisz
wg TU części kosztują ok. 250 zł (z lakierem), a wg ASO ponad 2 tys. zł RÓŻNICA ZNACZNA!
zapewnienie samochodu zastępczego również się należy, ale ubezpieczyciele też często nie wywiązują się z tego obowiązku, albo po kilku dniach zabierają samochód, bo twierdzą że teoretyczny czas naprawy się skończyć! podczas gdy do ASO nawet nie dotarł ich rzeczoznawca - takie są praktyki
ps. od razu powiedz w jakim TU pracujesz?
zapewnienie samochodu zastępczego również się należy, ale ubezpieczyciele też często nie wywiązują się z tego obowiązku, albo po kilku dniach zabierają samochód, bo twierdzą że teoretyczny czas naprawy się skończyć! podczas gdy do ASO nawet nie dotarł ich rzeczoznawca - takie są praktyki
ps. od razu powiedz w jakim TU pracujesz?
dobrze wiesz , że:
W związku z art. 361 KC zapadła Uchwała składu siedmiu sędziów Sądu Najwyższego z dnia 17 listopada 2011 r. (III CZP 5/11):
Odpowiedzialność ubezpieczyciela z tytułu umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za uszkodzenie albo zniszczenie pojazdu mechanicznego niesłużącego do prowadzenia działalności gospodarczej obejmuje celowe i ekonomicznie uzasadnione wydatki na najem pojazdu zastępczego;
Tak więc samochód zastępczy należy się jak psu buda!
Albo więc TU da swój samochód zastępczy albo można samemu wynająć samochód i żadać od TU zwrotu kosztów. Dla TU lepiej jest zapewnić swój samochód zastępczy, bo sa to niższe koszty dla nich. Niestety często po kilku dniach nagle zabierają samochód , twierdząc że już się nie należy i klient jak chce może iść do wypożyczalni. To są dodatkowe koszty w tym momencie dla klienta i kolejna walka o ich zwrot. I to jest właśnie nieuczciwe z ich strony.
ps. To w jakim TU pracujesz?
Odpowiedzialność ubezpieczyciela z tytułu umowy obowiązkowego ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych za uszkodzenie albo zniszczenie pojazdu mechanicznego niesłużącego do prowadzenia działalności gospodarczej obejmuje celowe i ekonomicznie uzasadnione wydatki na najem pojazdu zastępczego;
Tak więc samochód zastępczy należy się jak psu buda!
Albo więc TU da swój samochód zastępczy albo można samemu wynająć samochód i żadać od TU zwrotu kosztów. Dla TU lepiej jest zapewnić swój samochód zastępczy, bo sa to niższe koszty dla nich. Niestety często po kilku dniach nagle zabierają samochód , twierdząc że już się nie należy i klient jak chce może iść do wypożyczalni. To są dodatkowe koszty w tym momencie dla klienta i kolejna walka o ich zwrot. I to jest właśnie nieuczciwe z ich strony.
ps. To w jakim TU pracujesz?
Generali -wszystko jasne," miszczowie" likwidacji szkód komunikacyjnych.Byłem poszkodowanym(,tył) likwidator mierzył dach mojego samochodu, więc mu mówię, że uszkodzony mam tył oraz to ,ze nie wystawiam go do sprzedażny, szkoda wyceniona na 800, 00 zł, oddałem do serwisu ( bezgotówkowo) koszt naprawy 4200,00 zł.
Złodziejstwo !!! W odszkodowaniu ma być 400 zł za czas stracony przez poszkodowanego !!!
Link4 (podobnie 2 lata wcześniej AXA) wycenił oryginalny zderzak tylny do Mondeo mk4 2013 na 190 zł (ASO - 1915 zł), całą naprawę na 1700 zł (ASO-4600) !!! Mogę wprawdzie wziąć fakturę z ASO i zapłacą, ale co z moim czasem straconym: prawnikom płacą, ASO płacą, urzędnikom płacą, a poszkodowanemu??? Walczę dalej - już 3 odwołania i 2 wezwania przedsądowe.
Dlatego trzeba się ubezpieczać w porządnych firmach , a nie w jakimś Generali.
Czasem warto zapłacić trochę więcej , niż łaszczyć się na 15 zł, na ubezpieczeniu. Docenicie to w sytuacji kryzysowej , kiedy ważne będzie bezproblemowe i szybkie załatwienie sprawy. Ta pani i tak miala wiele szczęścia, ze byli świadkowie wypadku, bo większość sprawcow ucieka jak szczury.
niestety, ale taka patologia funkcjonuje. Byłem poszkodowany - wycena link4 na 700zł. Olałem to prosząc o rzeczoznawcę. Po 2 dniach telefon z infolinii, że proponują 1300 i zamykamy temat. Znowu olałem. Pojawił się rzeczoznawca, który zrobił kosztorys. Żeby dalej się nie szarpać dałem auto do warsztatu. Podsumowanie - auto naprawione bezgotówkowo, samochód zastępczy, faktura końcowa ok. 12.000. Dodam, że pierwsze oględziny to faktycznie tylko co widać na zewnątrz. Później okazało sie, że pęknięta chłodnica, spękane lampy, parownik itp.
PZU nie polecam
Wypadek z winy sprawcy.Zeby uniknąć kłopotów auto wstawione do serwisu PZU Miałki Szlak.Czas naprawy miał być 2 tygodnie wyniósł miesiąc.PZU zabrałon mi po 2 tygodniach auto zastępcze twierdząc ,że to nie ich wina,że auto jest nienaprawione.Podczas wypadku złamany kręgosłup ,nie chcą wypłacić odszkodowania bo wcześniej były zwyrodnienia i u lekarza ortopedy byłam dopiero po 5 dniach od wypadku.Trzeba mieć pieniądze na adwokatów i siłę żeby walczyć ale na przyszłość czegoś się nauczyłam i nie odpuszczę tak łatwo.To mój pierwszy wypadek po 30 latach jazdy za kółkiem i nie z mojej winy.PZU nie polecam
Patrzac na to co napisalas... Raczej jestem po stronie pzu. Poczytaj owu... De facto zatailas ze leczysz sie na kregoslup + dlaczego az po 5 dniach zglosilas sie do lekarza? Przez 5 dni moglo sie stac mnostwo innych rzeczy wylaczajacych ich odpowiedzialnosc. To tak jakby przysze ktos do ciebie z pretensja, ze tydzien temu wyrzucas smiec do zlego kontenera albk zaparkowalas na zlym miejscu.
kobieto z powodu wypadku miałam złamany kręgosłup a nie z powodu zwyrodnień które ma z wiekiem prawie kazdy .A czy mus że objawy wypadku muszą być od razu? ja byłam w takim szoku ,że chciałam jak najszybciej być w domu nawet nie pomyslałam o żadnym odszkodowaniu ,bardziej dziękowałam Bogu,że sprawcy nic się nie stało bo to młody chłopak a ja już nigdy bym nie wsiadła za kierownicę.A Twoje porównania są żałosne ale są odzwierciedleniem Twojego poziomu umysłowego
Niestety norma... marnują nasz czas i pieniądze.
Do dnia dzisiejszego sądzimy się z Allianz. Pewnego dnia wjechał w nas pan, który to właśnie miał OC w Allianz. Szkodzie uległy: maska, reflektor nadkole, zderzak, drzwi, lusterki, inne... Szacowana wartość naprawy przez ASO to ponad 10.000. Nam chcieli wypłacić 1700. Sądzimy się już drugi rok we Wrocławiu. To jest jakieś nieporozumienie...
Miałem 2 przypadki
Pierwszy z OC sprawcy, drugi z mojego AC (sprawca nieznany). W obu mimo różnych firm ubezpieczeniowych próbowano mi wcisnąć gotówkę, podobnie jak w tym wypadku zaniżoną stawkę. W takich sytuacjach najlepiej dowiedzieć się u ubezpieczyciela gdzie ma podpisane umowy na naprawę i wybrać opcję bezgotówkowej naprawy.
Z AC miałem samochód naprawiany u Toyoty w Chwaszczynie (PZU) i naprawa wyszła 3 razy więcej niż chciał dać rzeczoznawca.
Z AC miałem samochód naprawiany u Toyoty w Chwaszczynie (PZU) i naprawa wyszła 3 razy więcej niż chciał dać rzeczoznawca.
Generali to firma krzak, i tak dobrze że nie skończyło się w sądzie.
OC to taki typ ubezpieczenia, że kupujący wybiera najtańsze, a pokrzywdzony musi się z nimi użerać.
Miałem podobną sytuacje, w bok mojego auta uderzył inny pojazd, ubezpieczyciel wycenił szkodę na około 1900zł, auto oddałem do ASO wyszło 9200zł, niestety usprawiedliwili się szkodą całkowitą i wypłacili różnicę wartości, przed szkody i po szkodzie. otrzymałem około 3tyś zł.
Miałem podobną sytuacje, w bok mojego auta uderzył inny pojazd, ubezpieczyciel wycenił szkodę na około 1900zł, auto oddałem do ASO wyszło 9200zł, niestety usprawiedliwili się szkodą całkowitą i wypłacili różnicę wartości, przed szkody i po szkodzie. otrzymałem około 3tyś zł.
Trzeba było naprawiać do wartości pojazdu w dniu szkody.
I tak byś więcej nie dostał.
A w OC nie ma pojęcia "szkody całkowitej". Istnieje mętne pojęcie "likwidacji nieuzasadnionej finansowo", ale dobry warsztat skalkuluje odpowiednio całkowity koszt naprawy. A jak masz starego pażdziocha..no cóż. Masz pecha i nie spodziewaj się kokosów.
A w OC nie ma pojęcia "szkody całkowitej". Istnieje mętne pojęcie "likwidacji nieuzasadnionej finansowo", ale dobry warsztat skalkuluje odpowiednio całkowity koszt naprawy. A jak masz starego pażdziocha..no cóż. Masz pecha i nie spodziewaj się kokosów.
Uwaga na AC.
w zapisach umowy jest szkoda całkowita. przy szkodzie całkowitej jest wrtość 70%. Uwaga na to!!
Oskubią was prawie do łysa. Nie dość że zaniżają wartość pojazdu do około 80% to jeszcze później przy ew. szkodzie całkowitej dadzą tobie 70% * (80%). Czyli dostaniesz może 50% wartości pojazdu przed szkodą.
Złodzieje! Gdzie rzecznik praw konsumenta?
Oskubią was prawie do łysa. Nie dość że zaniżają wartość pojazdu do około 80% to jeszcze później przy ew. szkodzie całkowitej dadzą tobie 70% * (80%). Czyli dostaniesz może 50% wartości pojazdu przed szkodą.
Złodzieje! Gdzie rzecznik praw konsumenta?
Problem
W takim kraju żyjemy. Miałem kolizję. Policja na miejscu zdarzenia. I co? I mam problem. Bo oczywiście auto naprawione w ASO Ale ubezpieczyciel nie chciał naprawić auta zgodnie z zaleceniami producenta. Dzis sprawa w toku. Trwa już 1.5 roku. Taki kraj bezprawia I niewiadomo czego jeszcze. Zlikwidować wszystkie tanie ubezpieczenie. To może by rozwiązało problem
Ja zainwestowałem w dwie dobre kamerki z czujnikiem ruchu. Raz już się przydały, bo na parkingu przed Ikeą pani tleniona blondynka przerysowana mi cały bok. Wysiadła, popatrzyła i wróciła do swojego orurowanego SUV-a, po czym odjechała w siną dal. Na szczęście obie kamerki zarejestrowały ową panią, jej auto i numery blach :)
Mój przypadek
Pan z ubezpieczalni wycenił szkodę: przerysowane drzwi kierowcy (do wymiany), listwa ochronna, lakierowanie na 700zł :-). Więc Pana wyśmiałem, samochód został odstawiony do autoryzowanego serwisu i ubezpieczalnia zapłaciła 5000zł z samochodem zastępczym na czas naprawy. A na prawdę gdyby dobrze wycenił szkodę na ok. 3000zł to bym kasę wziął i sam naprawił we własnym zakresie. Rzeczoznawca tak naprawdę poprzez zaniżone kalkulacje tylko działa na niekorzyść ubezpieczalni. Nieracjonalne myślenie ubezpieczalni.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam.
Ta ich śmieszna wycena to jest pic na wodę ciekawe kto normalny zrobi za te pieniądze co oni wyceniają? Chyba, że ktoś sam to zrobi, nie bierze za robociznę tylko koszt elementów ewentualnie lakieru...
W takich sytuacjach polecam oddać auto bezgotówkowo firma się zajmie wyjęciem hajsu od ubezpieczalni a wiemy że auto jest zrobione jak należy
W takich sytuacjach polecam oddać auto bezgotówkowo firma się zajmie wyjęciem hajsu od ubezpieczalni a wiemy że auto jest zrobione jak należy
Ta moneta ma dwie strony
Ubezpieczalnie kombinują bo warsztaty zawyżają ceny napraw. Robocizna oczywiście liczona z kosmosu (ile razy ja słyszałem "Panie, jakby to było z ubezpieczenia, to byśmy mogli 4 razy więcej wyciągnąć, a tak musimy po kosztach robić"). Ubezpieczalnie ogólnie są na minusie przez takie wysokie ceny napraw.
Jak się nie chce mieć kłopotu z naprawą to warto rozliczać się bezgotówkowo w dobrym warsztacie, który ma swoich prawników. Pierwsze kwoty zawsze są ogólne i często zaniżone.
Jak się nie chce mieć kłopotu z naprawą to warto rozliczać się bezgotówkowo w dobrym warsztacie, który ma swoich prawników. Pierwsze kwoty zawsze są ogólne i często zaniżone.
normalka
ubezpieczyciel zawsze daje kosztorys na smieszna kwote i zacheca do naprawy (wiem bo pracowałem w warcie) to nakreca rynek kradzionych części.
ja przy każdej szkodzie wstawiam auto do serwisu wybranego przeze mnie (wspolpracujace to przeważnie papraki) spisuje cesje, zastepczak z warsztatu i po kilku dniach odbieram auto i nic mnie nie interesuje, oględziny w warsztacie wygladaja inaczej - rzeczoznawca nie lesi w kulki.
ja przy każdej szkodzie wstawiam auto do serwisu wybranego przeze mnie (wspolpracujace to przeważnie papraki) spisuje cesje, zastepczak z warsztatu i po kilku dniach odbieram auto i nic mnie nie interesuje, oględziny w warsztacie wygladaja inaczej - rzeczoznawca nie lesi w kulki.
Generali... i wszystko jasne...
Kilka ładnych lat temu miałem w Generali ubezpieczone mieszkanie i samochód. Po peryperiach związanych z odszkodowaniem, podobnych co do zasady do opisywanego tu przypadku - ok. 10-krotne zaniżenie wartości naprawy, przez "rzeczoznawcę" na "dzień dobry" i kilkumiesięcznej walce z nagle przerywanymi połączeniami do centrali włącznie, postanowiłem omijać tę wysoce nierzetelna firmę szerokim łukiem.
Raz miałem kolizje z nie mojej winy, po złatwieniu formalności ze sprswczynią na oględziny przyjechal przedstawiiciel ubezpieczyciela sprawczyni poloiczył wyszło mu ze stratu moje to 600 pln.Popatrzyłem na idiote.telefonicznie skontaktowałem się z autoryzowanym serwisem,swycenili kwotę na około 6000 pln naprawili a ubezpiczyciel sprswczyni wszystko zapłacił nawet za samochód zastępczy.Raz tylko zhodziłem się na przjęcie propzucjo sprawcy było to kilka lat wcześnie nie dość że dołożyłem do naprawy to jeszcze kupowałem części.po tej lekcji powiedziałem sobie koniec.I tak radze postępować innym .Potem kiedy sprzedajecie auto nie wstydzicie się powiedzieć że miało kolizje dajecie potencjalnemu nabywcy fakture i wie że było naprawione na dobrych częściach i zgodnie z procedurami danej marki.auto nie traci na wartości
Głupia baba. Ile ona żyje na tym świecie? Tydzień? Przecież to oczywiste, że kosztorysy ASO i ubezpieczalni będą się różniły diametralnie. Niestety, ale to fakt. Dlatego nie ma co się irytować pierwszą wyceną ubezpieczalni tylko oddać samochód do ASO i czekać. W końcu się porozumieją i naprawią auto. Inna sprawa, że od razu powinni akceptować kosztorys, a nie odstawiać jakieś szopki. Kiedy mają przytulić składkę to wszystko super, hiper, a jak mają wypłacić odszkodowanie to ból d...upy.
wnioski proste
1) nigdy wiecej nie parkowac auta w tym miejscu, 2) zmienić po prosu ubezpieczyciela,3) auta naprawiać tylko w autoryzowanych serwisach bo ci to dopiero policzą.4) zastanawiające czemu ta pani nie przyjechała na miejsce mimo wezwan policji........proste...bo była trafiona 5)nie zawsze takie zdarzenie konczy się mandatem, jeśli to droga publiczna to tak, ale jesli poza drogą publiczną i sprawca nie spowodował zagrozenia bezpieczeństwa wobec innych osób,o czym mówi art.98 Kodeksu Wykroczeń, wówczas taka sprawa ze strony policji konczy się przysłowiową odmową.i mandatu nie ma..niestety
Ubezpieczyciele
Każda ubezpiecza nią to banda oszustów a rzeczoznawca każdy samochód który ma 3 lata i więcej traktuje jako stary, bo takie są wytyczne ubezpieczycieli. Najlepiej płać i nic od nich nie wymagaj.
Uczciwie płace ale jak jest szkoda i trzeba naprawić z mojego AC to wycena nie przekracza 700 zł.
Złodziejstwo w biały dzień.
Uczciwie płace ale jak jest szkoda i trzeba naprawić z mojego AC to wycena nie przekracza 700 zł.
Złodziejstwo w biały dzień.
Jedynie sluszna
Nic takiego sie tej babie od punto nie stalo.Niech nie histeryzuje bo zara wyrychtuja jej padline i bedzie jezdzic. A jak nie chce to nue odda za grosze i se kupi nastepny zamiast pisac po internetach takie kocopoly. Brawo dla sprawczynu za odwage oby wiecej takich bylo to moze pisowskie sloiki sie czegos naucza.
ja wielokrotnie miałem zaniżanie odszkodowań mam suzuki i przez 15 lat miałem kilka szkód już pomijając wycenę robocizny ale najczęściej pseudo specjaliści wybierali do wyceny części z innych modeli byle były najtańsze czy to allianz czy pzu czy też uniqa zawsze był problem i kilkukrotne odwoływanie się od wyceny i zawsze ostateczna wycena była wyższa średnio o 600%. Najlepszym momentem był kiedy zderzak był do wymiany i niedość że w wycenie umieszczono tzw nie orginał to jeszcze na dodatek od innego modelu różnica w cenie około 2 tysięcy
Dużo tutaj głosów w stylu: "omijać tą ubezpieczalnię z daleka"
Przecież jeśli idzie o kolizję/wypadek z OC sprawcy nie mamy wpływu na to, gdzie pojazd jest ubezpieczony. Być może są takie TU, które płacą godziwie i likwidują szkody należycie, aczkolwiek i tak większość z nas kupuje OC tam gdzie jest najtaniej. Wszak nas nie dotyczy ewentualne użeranie się. Ma być w dowodzie kwitek dla policji i tyle.
Ja osobiście miałem scysję z Compensą, identyczne przeboje co autorka z Generali. Tak samo rzeczoznawca z przypadku stwierdził, że uszkodzenie nie pochodzi od danej kolizji i TU zaproponowało 700zł za naprawę błotnika tylnego w Audi A4.
Pojazd trafił do ASO Audi i tam wystawiono fakturę na 9000zł za co Compensa grzecznie zapłaciła.
I tutaj rodzi się pytanie:
Czy lepiej doić klientów, wystawiać ich cierpliwość na próbę licząc, że skuszą się na ochłapy czy może lepiej zatrudnić specjalistów do kontaktu z klientami, którzy będą pomagali pracodawcy przeliczyć ewentualne koszty.
Ile jest takich sytuacji, że proponują 500zł ,a potem kilka tysięcy muszą i tak zapłacić za fakturę z ASO?
A wystarczyłoby przeprowadzić mediacje z klientem.
Kalkulacja szkody 500zł - ASO 5000zł . Propoonujemy Ci Kowalski 2500zł i zamykasz jape. Wilk syty i owca cała. No tak, ale od durnego narodu nie można wymagać zbyt wiele.
Ja osobiście miałem scysję z Compensą, identyczne przeboje co autorka z Generali. Tak samo rzeczoznawca z przypadku stwierdził, że uszkodzenie nie pochodzi od danej kolizji i TU zaproponowało 700zł za naprawę błotnika tylnego w Audi A4.
Pojazd trafił do ASO Audi i tam wystawiono fakturę na 9000zł za co Compensa grzecznie zapłaciła.
I tutaj rodzi się pytanie:
Czy lepiej doić klientów, wystawiać ich cierpliwość na próbę licząc, że skuszą się na ochłapy czy może lepiej zatrudnić specjalistów do kontaktu z klientami, którzy będą pomagali pracodawcy przeliczyć ewentualne koszty.
Ile jest takich sytuacji, że proponują 500zł ,a potem kilka tysięcy muszą i tak zapłacić za fakturę z ASO?
A wystarczyłoby przeprowadzić mediacje z klientem.
Kalkulacja szkody 500zł - ASO 5000zł . Propoonujemy Ci Kowalski 2500zł i zamykasz jape. Wilk syty i owca cała. No tak, ale od durnego narodu nie można wymagać zbyt wiele.
Skąd ja to znam...
Miałam bardzo podobna sytuacje tylko z Compensa. Na A1 stary dziad zmieniał pas ruchu i trzasnal w mojego SUVa, przeoral mi całą prawa strone. Rzeczoznawca wycenil szkodę na 1278 zł. Nie przyjęłam wyceny a auto oddałam do serwisu na naprawę. Koszt końcowy naprawy 11675 zł i co ciekawe Compensa zapłaciła ale na akceptację nowego kosztorysu czekaliśmy 2 tygodnie. Autem zastępczym musiałam bujac się przez miesiac:-(
Współczuje
Miałem w Danii wypadek z Niemcem, wymusił pierwszeństwo i rozwalił mi bok auta. Auto zastępcze zaoferowali ale musiałbym około 100 km autobusem jechać po nie.Nie miałem jak po pracy dojechać a skończyło się że za moje stare ale zadbane i wszystko działające auto dostałem odszkodowanie co najwyżej współmierne z wartośćią auta. Nie polecam wypadków.
oszustwo w ramach obowiązujących przepisów prawa
w momencie opłacania składki żaden rzeczoznawca nie ogląda stanu technicznego auta i go nie wycenia. Ubezpieczyciela nie interesuje fakt, że pojazd ma wgnieciony dach, powybijane szyby i reflektory i opłacasz wg. taryfikatora jak za auto w pełni sprawne czyli wartość jest zawyżana. Z kolei w momencie wyceniania pojazdu w przypadku szkody komunikacyjnej wartość pojazdu jest zaniżana i wówczas rzeczoznawca szuka najmniejszej ryski - ot cała niesprawiedliwość !
10 lat temu miałam kolizję, sprawczyni podpisała stosowne oświadczenie, samochód wstawiłam do warsztatu i ...3 tygodnie oczekiwania na rzeczoznawcę z taniej ubezpieczalni, bo tam sprawczyni miała OC. Uważam że powinno się zakazać działalności ubezpieczeniowej takim firmom, nie wymienię z nazwy bo potem dostanę pozew od ich prawników. Nie stać Cię na solidne OC to przesiądź się do SKM-ki.
Nieprzyjemni rzeczoznawcy to chyba standard Generali.
Latem 2012 roku mój ojciec oberwał w tył swojego Clio od wiele większego pojazdu.
W bagażniku istny armagedon, zblokowane tylne koła..
Jakoś udało się nam zmusić auto do jazdy. Zostało odstawione do garażu i tam oczekiwało na rzeczoznawcę.
W dzień wizyty rzeczoznawcy garażu pilnował dziadek. Auto do oględzin miałam udostępnić ja.
Miałam mały poślizg czasowy, spóźniłam się bodajże 5-10 minut a dziadek w tym czasie słał mi rozpaczliwe smsy, że dziad z Generali burzy się i fuczy pod nosem jak wściekły.
Wpadłam na miejsce i spotkał mnie wrzask, że on (rzeczoznawca) ma zaraz następne oględziny, co ja sobie wyobrażam, co to za spóźnienia...
Poinformowałam pana, że on tu jest dla mnie, a nie ja dla niego, oraz że nie życzę sobie takich pofukiwań.
Dziadygę zmroziło, samochód obejrzał i obfotografował z każdej strony, łypiąc na mnie jakbym mu wytłukła rodzinę.
Po długich bojach orzeczono szkodę całkowitą i wypłacono nam 6 tysięcy. Przed wypłatą pieniędzy zasypywano ojca propozycjami wykupu auta za jakieś śmieszne grosze.
Clio ma się dobrze do dzisiaj i z nową blachą w bagażniku wiernie służy znajomym ojca.
Latem 2012 roku mój ojciec oberwał w tył swojego Clio od wiele większego pojazdu.
W bagażniku istny armagedon, zblokowane tylne koła..
Jakoś udało się nam zmusić auto do jazdy. Zostało odstawione do garażu i tam oczekiwało na rzeczoznawcę.
W dzień wizyty rzeczoznawcy garażu pilnował dziadek. Auto do oględzin miałam udostępnić ja.
Miałam mały poślizg czasowy, spóźniłam się bodajże 5-10 minut a dziadek w tym czasie słał mi rozpaczliwe smsy, że dziad z Generali burzy się i fuczy pod nosem jak wściekły.
Wpadłam na miejsce i spotkał mnie wrzask, że on (rzeczoznawca) ma zaraz następne oględziny, co ja sobie wyobrażam, co to za spóźnienia...
Poinformowałam pana, że on tu jest dla mnie, a nie ja dla niego, oraz że nie życzę sobie takich pofukiwań.
Dziadygę zmroziło, samochód obejrzał i obfotografował z każdej strony, łypiąc na mnie jakbym mu wytłukła rodzinę.
Po długich bojach orzeczono szkodę całkowitą i wypłacono nam 6 tysięcy. Przed wypłatą pieniędzy zasypywano ojca propozycjami wykupu auta za jakieś śmieszne grosze.
Clio ma się dobrze do dzisiaj i z nową blachą w bagażniku wiernie służy znajomym ojca.
owszem musiala
widze ze ty jestes tepy jak ta sprawczyni
"Niby czemu chciała aby kobieta przyszła"
czytac ze zrozumieniem tez nie potrafisz?
miala przyjsc podpisac oswiadczenie o zrobieniu szkody
"Niech się cieszy ze zostawiła kartkę"
no jaka laskawa!!!!!!! rozwalila komus samochod i nie udalo jej sie uciec bo za duzo swiadkow bylo
ty pewnie jakbys komus samochod przerysowal to bys od razu jak szmata uciekl prawda?
pamietaj ze karma wrca jak ktos tobie samochod rozwali i uceiknie to nawet nie marudz bo zrobilbys tak smao
"Niby czemu chciała aby kobieta przyszła"
czytac ze zrozumieniem tez nie potrafisz?
miala przyjsc podpisac oswiadczenie o zrobieniu szkody
"Niech się cieszy ze zostawiła kartkę"
no jaka laskawa!!!!!!! rozwalila komus samochod i nie udalo jej sie uciec bo za duzo swiadkow bylo
ty pewnie jakbys komus samochod przerysowal to bys od razu jak szmata uciekl prawda?
pamietaj ze karma wrca jak ktos tobie samochod rozwali i uceiknie to nawet nie marudz bo zrobilbys tak smao
Tata 12 itd..
Z większym lub mniejszym szacunkiem..
NA RZECZY to się trzeba ZNAĆ!
Więc, nie stawiaj się tu w roli, hehe, rzeczoznawcy, tylko raczej dobrze przyuczonego, przez ubezpieczalnię,FOTOGRAFA!
Bo tak na prawdę, są tylko jedyni, prawdziwi Rzeczoznawcy Techniki Motoryzacyjnej mający uprawnienia Unii Europejskiej. Cała reszta, tak jak mawiał klasyk: coraz trudniej o oryginał!
NA RZECZY to się trzeba ZNAĆ!
Więc, nie stawiaj się tu w roli, hehe, rzeczoznawcy, tylko raczej dobrze przyuczonego, przez ubezpieczalnię,FOTOGRAFA!
Bo tak na prawdę, są tylko jedyni, prawdziwi Rzeczoznawcy Techniki Motoryzacyjnej mający uprawnienia Unii Europejskiej. Cała reszta, tak jak mawiał klasyk: coraz trudniej o oryginał!
No to co, nic tylko rysować, podpalać i urywać lusterka! Nawet jak jest monitoring to co z tego? Szkoda gadać, w jakich my durnych czasach żyjemy... nie dość że człowiek fortunę wyda na ubezpieczenia, zniżki za byle g* zabierają, to jeszcze problem kiedy faktycznie trzeba pieniądze z ubezpieczenia wypłacić i poszkodowany musi się łaskawie dopraszać. Szkoda gadać.
Ktos uszkodzil
Takie same zdarzenie mozna przypisac hestii w zxalanym mieszkaniu i ubezpieczonym w hestii zjawil sie biegly i stwierdzil ;nie stwierdzam zalania mieszkania ani uszkodzenia ksztaltki hydraulicznej ktora byla przyczyna zalania mieszkania.Zapytalem bieglego jak to przeciez to ewidentnie widac a on na to wie pan jajestem bieglym od wypadkow
Nie ciekawie. Mi uszkodzili auto na polskich blachach w Niemczech. Blotnik byl przetarty az do podkładu. Babka na ktorej aucie byla moja farba oczywiście ze zarzekala, ze to nie ona. Po zgloszeniu na policję i pozniej oględzinach wyszlo, ze to 100% jej auto uszkodzilo moj samochod. I wyliczyli za malowanie samego blotnika prawie 700euro. I nie ważne ze auto nie nalezy do nowych bo jest z 2005roku. Liczy sie szkoda.
"czy wynika to z niekompetencji rzeczoznawców, a może to po prostu zalecenia, do których muszą się stosować pracownicy ubezpieczalni?"
naprawde pani o to pyta?
wszystkie ubezpieczalnie maja ajsna zasade likwidowania szkody
jak auto jest w miare nowe liczy sie po najtanszych chinskich czesciach i czesto bez robocizny
jak auto jest starsze to liczy sie po cenach aso zeby potem stwierdzic szkode calkowita do tego wysoko wycenia sie wrak i koniec koncow klient ma do wyboru 800 zlotych odszkodowania albo wyplacaja zanizone odszkodowanie za auto i auto zabieraja
dlatego najrozsadniej jest wstawic samochod do autoryzowanego serwisu i naprawic bezgotowkowo
a co do
"Nie wspomnę już o kobiecie, która spowodowała całe to zamieszanie. Konsekwencje? Straci zniżki i zapłaci mandat karny w wysokości 100 zł."
to nie do konca tak
jak sprawca ucieka z miejsca zdarzenia to ubezpieczyciel wystapi z regresem i sprawca z musi ubezpieczycielowi oddac cala sume odszkodowania
naprawde pani o to pyta?
wszystkie ubezpieczalnie maja ajsna zasade likwidowania szkody
jak auto jest w miare nowe liczy sie po najtanszych chinskich czesciach i czesto bez robocizny
jak auto jest starsze to liczy sie po cenach aso zeby potem stwierdzic szkode calkowita do tego wysoko wycenia sie wrak i koniec koncow klient ma do wyboru 800 zlotych odszkodowania albo wyplacaja zanizone odszkodowanie za auto i auto zabieraja
dlatego najrozsadniej jest wstawic samochod do autoryzowanego serwisu i naprawic bezgotowkowo
a co do
"Nie wspomnę już o kobiecie, która spowodowała całe to zamieszanie. Konsekwencje? Straci zniżki i zapłaci mandat karny w wysokości 100 zł."
to nie do konca tak
jak sprawca ucieka z miejsca zdarzenia to ubezpieczyciel wystapi z regresem i sprawca z musi ubezpieczycielowi oddac cala sume odszkodowania
Mało tego
Nie dość że ubezpieczyciel zaniża odszkodowania to jeszcze nie ponosi żadnych konsekwencji, odsetki ustawowe są tak niskie że nawet jeśli sąd nakarze dopłatę to i tak dla T.U. jest to opłacalne. To jest tak naprawdę gigantyczne oszustwo to są miliardy złotych ukradzione poszkodowanym. Kiedyś przyjechał do mnie Pan pozornie lekko uszkodzonym Bmw X6 ubezpieczyciel wycenił szkodę na 850PLN po oględzinach i kalkulacji naprawy kosztorys opiewał na uwaga ponad 59000PLN!
Brawo pani Ewo.
Firmy ubezpieczeniowe biorą od nas ogromne pieniądze za ubezpieczenia czy autocasco. I jest pięknie do momentu kiedy przez cały okres trwania umowy wszystko jest ok. Schody zaczynają się wtedy, kiedy trzeba oddać pieniądze ubezpieczonego. Pieniądze, które mu się należą. I wtedy zaczynają się kombinacje jak tu nie oddać lub dać jak najmniej. Po mojej szkodzie i zgłoszeniu z autocasco kosztorys też okazał się śmieszny bo wykonany na częściach zamiennych choć w umowie miałem oryginalne, chyba że nie są dostępne wtedy zamienniki zbliżone do tych oryginalnych. Dopiero po odsłuchania nagrania telefonicznego (bo tak była zawarta umowa) okazało się, że osoba, z którą zawierałem umowę nie zapisała części oryginalne choć tak ustaliliśmy tylko zamienniki. Uznano moją reklamację i wkońcu też po ok miesiącu dostałem należne mi pieniądze choć i tak nie do końca jak to było ustalane. Teraz czytam dokładnie wszystko co podpisuję i nagrywam każdą umowę zawierają przez telefon czy internet. Wytrwałości i uporu w dążeniu do celu Pani życzę i pozdrawiam. Trzeba pisać o takich rzeczach bo pomagamy tym innym, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji.
Ogólnie fajnie opisane itd ale jednego nie rozumiem.
Jakim w ogóle cudem Generali przystąpiło do likwidacji szkody.
Przecież Pani nie miała oświadczenia, policja tak samo nie mogła tego stwierdzić kto prowadził itp.
Na podstawie kartki niewiadomego pochodzenia i głosie w telefonie, co to jest ??..
Dobra, z wyceną się Pani udało, ale co z tego jak cały czas mogą odmówić wypłaty...
Ja miałem niby banalną stłuczkę, najechanie na tył mojego pojazdu.
Dosłownie banał, oświadczenie z rysunkiem było, zdjęcia ze zdarzenia były, wycenę nawet dobrze zrobili bo wyliczyli na 9tys. ale odmówili wypłaty bo sprawca "nie odpowiedział na list potwierdzający zdarzenie" jakoś tok. Po licznych telefonach do generalli, nawet oskarżyli mnie o próbę wyłudzenia odszkodowania, ale Policja szybko to umorzyła. Przez 3 lata biegałem po sądach.
Nawet dobrze się skończyło bo w sądzie biegli zrobili nową wycenę + odsetki dostałem do ręki = 16.500 = + kancelaria która mnie reprezentowała też zarobiła.
Jakim w ogóle cudem Generali przystąpiło do likwidacji szkody.
Przecież Pani nie miała oświadczenia, policja tak samo nie mogła tego stwierdzić kto prowadził itp.
Na podstawie kartki niewiadomego pochodzenia i głosie w telefonie, co to jest ??..
Dobra, z wyceną się Pani udało, ale co z tego jak cały czas mogą odmówić wypłaty...
Ja miałem niby banalną stłuczkę, najechanie na tył mojego pojazdu.
Dosłownie banał, oświadczenie z rysunkiem było, zdjęcia ze zdarzenia były, wycenę nawet dobrze zrobili bo wyliczyli na 9tys. ale odmówili wypłaty bo sprawca "nie odpowiedział na list potwierdzający zdarzenie" jakoś tok. Po licznych telefonach do generalli, nawet oskarżyli mnie o próbę wyłudzenia odszkodowania, ale Policja szybko to umorzyła. Przez 3 lata biegałem po sądach.
Nawet dobrze się skończyło bo w sądzie biegli zrobili nową wycenę + odsetki dostałem do ręki = 16.500 = + kancelaria która mnie reprezentowała też zarobiła.
Ubezpieczyciele przycinają oferując tzw. kwotę bezsporną.
Jakiś czas temu, na podstawie telefonicznego zgłoszenia szkody do ubezpieczyciela z polisy sprawcy, dostałem propozycję kwoty bezspornej w ramach tzw. szybkiej ścieżki likwidacji szkody, gdyż Pan przyjmujący zgłoszenie uznał, że wielkość szkody na moim aucie jest mała. No cóż: wyrwany przedni zderzak, połamany błotnik i nadkole, niedziałające czujniki parkowania - to tylko to co widziałem z zewnątrz. Za całość zaproponowano mi 1094 zł. Podziękowałem i powiedziałem, że wybieram wariant bezgotówkowy, auto wstawiam do warsztatu współpracującego z ubezpieczalnią. Skończyło się na 8100 zł + auto zastępcze na czas naprawy (2 tygodnie).
Masakra
Ja miałem tak przyjechałem na kartuską na mszę za dziadka zostawiłem auto na parkingu przed kościołem po mszy wracam z dzieckiem i żona do auta a tu samochód również stoi lekko przekoszony rozwalony błotnik koło wyłamane z półosią 45stopni w aucie przednia szyba pęknięta poprostu chrześcijanin odjechał nie było karteczki . Niestety z racji tego że żona przewlekle choruje nie pracuje sam utrzymuje rodzinę obciążenie nie pozwoliło mi na zakup AC moje 3 letnia toyota Avensis.. auto ledwo spłacone nigdy nie uderzone zostało wręcz zmasakrowane przez jakiegoś i**otę który nawet nie poczuł się do tego by zostawić kartkę . Sprawę zgłosiłem na policję lecz nadal cisza