Lekarz ogólny

Chciałam dostać się do lekarza M. aby uzyskać skierowanie do specjalisty. Okazało się, że akurat przyjmuje (zaszłam przechodząc obok) więc poradzono mi w rejestracji aby zapytać się czy p. M jeszcze mnie przyjmie. Pod gabinetem kilka osób, pytam kto teraz wchodzi to też wejdę i zapytam. Ok, nie ma sprawy, tylko jest jeden problem. P. M nie ma. Jak nie ma - pytam? Jeszcze nie ma? Nie, bo jest ale gdzieś wyszła. Faktycznie, widać, że w gabinecie światło. Nikt nie wie gdzie jest lekarz, po co wyszła, kiedy i co najważniejsze czy w ogóle wróci. Poczekałam 10 min. poschodzili się nowi pacjenci. Zrezygnowałam. Przypomniałam sobie dlaczego starałam się raczej omijać tę przychodnię i korzystać z usług medycznych gdzieś indziej. Ale z drugiej strony z jakiej racji ja i tysiące ludzi ma się godzić na takie traktowanie? Przecież zarówno p. M jak i cała reszta tych medyków utrzymywana jest z naszych pieniędzy. Jesteśmy ich klientami i jako tacy zasługujemy na szacunek i poważne traktowanie. Czy zgodzilibyśmy się na takie traktowanie np. w banku do którego wpłacamy pieniądze? Szczególnie, że tu chodzi o coś znacznie ważniejszego - o nasze zdrowie, poszanowanie, możliwość uzyskania pomocy. Są to rzeczy niewymierne ale my za to płacimy konkretne pieniądze. I dlatego mamy prawo nie godzić się na to aby lekarze tak podchodzili do swojej pracy.