Klub upada. Organizacja w tym roku to porażka- pieciolatkow I sześciolatków Pan Filip zaprosił zimą na treningi na dwór, bo nie pomyślał o zarezerwowaniu sali. Po interwencji rodziców sala się znalazła, ale w miejscu oddalonym od początkowego o kilka kilometrów.

Treningi prowadzą młodzi chłopcy jak za karę, zero pasji, zero energii.

Podwyżki w połowie roku bez wcześniejszej zapowiedzi takowych.

Poziom treningów to równia pochyla - zaczynaka się zawsze z 10minutowym opóźnieniem, na turniejach zero wsparcia od trenera.

Pan Filip pojawia się dwa razy do roku by zachęcić do kolonii i półkolonii. Nie zna dzieci, nie ma pojęcia, jak wygląda jakość treningów. Dzieci nie robią postępów.

Ten rok był straszny, zobligowani umówi rodzice, czekają na czerwiec, gdy te się skończą i przenoszą dzieci. Gdziekolwiek byle nie tu.