Odpowiadasz na:

Re: Mamusie lipiec - sierpień 2011r. *20*

Cześć kobitki:)

My po pierwszej nocy i pierwszym dniu w domu. W sumie wyjść mogłam już wczoraj rano, ale mąż miał do załatwienia tysiąc spraw, poza tym szczerze to było mi tam tak... rozwiń

Cześć kobitki:)

My po pierwszej nocy i pierwszym dniu w domu. W sumie wyjść mogłam już wczoraj rano, ale mąż miał do załatwienia tysiąc spraw, poza tym szczerze to było mi tam tak dobrze, że wcale się nie spieszyłam i wyszliśmy dopiero o 18:) Generalnie jest super, myślałam, że będzie sto razy gorzej - że sobie nie poradzę, że będę miała problemy z 'obsługą' małego, że nie będę w stanie ruszać się po cięciu itd. A jest tak, że szwów prawie nie czuję a opieka nad małym to czyta przyjemność, nawet odwołałam mamę, która miała pomagać przez pierwsze dni:) Mąż - rewelacja, garnie się do pomocy, że nie wiem, po prostu szok:) Zabrał mi go wczoraj wieczorem z sypialni, żebym mogła pospać, ale mi się chciało płakać bez małego w łóżku i przyniosłam go sobie z powrotem hehe W nocy tylko był lekki hardcore, mały 30min na jednym cycku, 30min na drugim i 30min spania - i tak od północy do 10 rano, głowa mi dosłownie leciała kiedy go karmiłam....A teraz w ciągu dnia, 30min karmienia i 4 godziny snu.
Muszę chyba zapoznać się bliżej z laktatorem i przygotować mleczko na noc, bo wykończy mnie to nocne przystawianie.
Aha, i Mustela na brodawki - cudo po prostu. Wczoraj zaciskałam zęby z bólu, dziś jak ręką odjął, no i nie trzeba zmywać przed karmieniem.
Kochane trzymam za Was kciuki - za szybkie i lekkie porody:)
I powiem Wam coś jeszcze - podczas mojego myślałam, że umrę, 2 godz. po powiedziałam mężowi że to nasze pierwsze i ostatnie dziecko a dzisiaj stwierdziłam, że jutro mogłabym już rodzić kolejne:) Serio:)

zobacz wątek
13 lat temu
agusp

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry