Re: Mamusie majowo-czerwcowe 2014 *19*
Wielki dzieki za wszystkie gratulacje :-)
No to teraz skrobne jak to sie odbylo.
Ogolnie drugi porod lzejszy(choc to oczywiscie nie zasada), wiec pociesze niektore z Was. Glownie...
rozwiń
Wielki dzieki za wszystkie gratulacje :-)
No to teraz skrobne jak to sie odbylo.
Ogolnie drugi porod lzejszy(choc to oczywiscie nie zasada), wiec pociesze niektore z Was. Glownie dlatego, ze krotszy. Od pierwszych skurczy do urodzenia zajelo 6,5 h.
W nocy z czwartku na piatek o 2.00 zaczely mi odchodzic wody, juz sie balam, ze kurcze wody odchodza, a skurczy nie ma. Ale zaraz po 3.00 zaczely sie skurcze, na poczatku delikatne, ale regularne, co jakies 7-8 min. Poszlam wiec sie ogarniac pomalu, minus taki, ze poszlam pozno spac i spalam moze z godzine zanim sie wszystko zaczelo. O 7.00 przyjechala polozna( tu tak jest) zbadala mnie, rozwarcie na 3 cm i powiedziala, ze mozemy niedlugo jechac do szpitala. W szpitalu bylismy gdzies na 8.00. Pierwsze co to poszlam sobie pod cieply prysznic, zeby sobie ulzyc, a ze pomagalo to siedzialm tam z godzine. Ale ze juz nie wyrabialam, stwierdzilam niech mnie zbadaja i daja znieczulenie. I wyobrazcie sobie bada mnie i mowi, ze rozwarcie 9 cm, jeszcze chwila i jak poczuje parcie to zaczynamy. No i partych to chyba 10 min i Mikolaj juz byl :)
Ale... Zeby nie bylo tak lekko, polozna zamiast mnie naciac w odpowiednim momencie to nie, bo tu przeciez natura rzadzi to tak mnie porozrywalo, ze pozniej chyba z 1,5 h szyli mnie!!! To co zaoszczedzilam sobie bolu podczas porodu to nadrobilam szyciem. Wyszywanke mam teraz normalnie, mam nadzieje, ze jeszcze do 'czegos' sie kiedys nadam :D Malo tego, pekla mi jakas zylka i stracilam duzo krwi, kroplowe odrazu mialam i wogole oslabiona jeszcze jestem.
Ale najwazniejsze, ze synek na tym nie ucierpial, jest cudny i zdrowy!
zobacz wątek