Odpowiadasz na:

Re: Mamusie marcowo-kwietniowe 2012 *14*

Mamuśki- gratulacje!! Ładnie Wam poszło dziewczyny. Teraz tylko zakasac rękawy i przewijać, karmić, kąpać, tulić :-))

Jeżeli chodzi o bolący po porodzie krok, to ja też na początku... rozwiń

Mamuśki- gratulacje!! Ładnie Wam poszło dziewczyny. Teraz tylko zakasac rękawy i przewijać, karmić, kąpać, tulić :-))

Jeżeli chodzi o bolący po porodzie krok, to ja też na początku siadałam na takim dmuchanym kole do pływania ale pewnej nocy siadałam dość pewnie a okazało się, że z koła zeszło powietrze a moje szwy pięknie sie rozeszły jak klapnęłam. Myslałam, że się pokicham z bólu. Rano mąż poleciał do Akpola i kupił taką poduszkę ze styropianem w środku. Dosłownie życie mi to ratowało...no a przynajmniej krok. Polecam Wam to z całego serca, bo wiem jak mi to życie ułatwiło.

Czy tylko ja miałam takie przejścia łóżkowe czy poprostu nie chcecie się pochwalić swoimi szaleństwami??

Majowa... dobrze, że Twoja mama przyjeżdża. Będziesz spokojniejsza i teraz niech już się dzieje co chce.
A jeżeli chodzi o coffee heaven to kawa była nawet ok...wzięłam tę karmelową. Trochę chłodna jak na moje potrzeby ale.......oprócz tego nie jestem przyzwyczajona do tego, że dostaję na kupce serwetek plastikowe łyżeczki. Poza tym stolik był brudny a kanapy strasznie niewygodne. No i te kubki......jak idę na kawę to bym chciała wypić ją w czymś lepszym niż wielki kubek. Może dlatego mam takie kiepskie odczucia, bo poprzednio w tym miejscu był Coffee Club i kawa zawsze była gorąca, w pięknych szklankach, podana na tacce z długą łyżeczka...no poprostu ta otoczka była zdecydowanie ładniejsza. No i wygodniej było. Absolutnie nikogo z nas nie oczarowało to miejsce i myślę, że będę tam z mamą chodzić w ostateczności jak nie będzie miejsca u Sowy.

Moi już w niedzielę wrócili, więc ja już też jestem spokojniejsza, że są na miejscu ale chore flaki Julki i moja choroba kompletnie rozwala cały plan dnia. Julka jakaś jest taka zniecierpliwiona, złośliwa, nieusłuchana. Mam wrażenie, że jest zła na tatusia, że jeszcze nie wraca. Cały czas jej mówiłam, że tatuś wróci jak będą zielone listki. Zasadziłyśmy w doniczce jaskry i już zielone listki widać a Julka raz usiadła koło tej doniczki i mówi takim smutnym głosem. Dlaczego tatuś nie chce do nas wrócić? Przecież już są zielone listki. A ja jej tłumacze, że zielone listki muszą być na drzewach, żeby tatuś wrócił....a Julka na to....no przecież choinka jest zielona. No i jak jej dalej tłumaczyć?? Widzę, że jej ciężko ale się pocieszam, że jeszcze tylko troszkę.....do końca kwietnia.

A z anegdot przy stole.
Dzisiaj siedzimy przy obiedzie i Julka zajada jak szalona i w pewnym momencie mówi do mnie. Mamusia, chcesz ziemniaczka? Nie kochanie, dziękuję, mam swoje.
No to się wypchaj...............
Mina moich rodziców bezcenna!!!!
Zaraz widac jak ja do niej mówię......może nie jakoś często...ale czasami mi sie przytrafi jak mnie denerwuje.

zobacz wątek
13 lat temu
~Marta J.

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry