Re: Mamusie styczniowe i lutowe 2014 oraz Maluszki (13)
U nas Majka w sumie w ogóle nie płacze. nie chcemy dopuścić za bardzo do płaczu, bo mała się "zanosi", do tego teraz strasznie się ślini i nie zawsze umie sobie poradzić z nawałem śliny co przy...
rozwiń
U nas Majka w sumie w ogóle nie płacze. nie chcemy dopuścić za bardzo do płaczu, bo mała się "zanosi", do tego teraz strasznie się ślini i nie zawsze umie sobie poradzić z nawałem śliny co przy płaczu powoduje, że się krztusi... a dla mnie to mały zawał...dziś np. coś jej odbiło i już po 2,5h była głodna... i oczywiście mega lament! później pierwsze chwile karmienia są dla mnie straszne ;( bo jest taka łapczywa, jakby nigdy w życiu nie jadła... jedno dobre, ze umie już odkaszlnąć! Ja karmię 6*130 ml bebilonem (czasami tylko 5 razy, wszystko zależy od małej, bo czasami zapadnie w sen już o 20 i obudzi się o 5 :) , ale od dziś już robię 140ml, bo na opakowaniu napisane, ze w 4 miesiącu karmić już 150ml, a wolę delikatniej przechodzić ;)
a i u nas jest jeszcze płacz, jak skończy jeść i bierzemy na odbicie, ale trwa to może 2 minuty, zauważyłam, że ona nie lubi zmian... i przez chwile w ten sposób wyraża swoje niezadowolenie... nie myślę, żeby było jej mało jedzenia, bo ona to by zjadła pewnie i 300ml a później przez 2h ulewała... bo strasznie łapczywa i zachłanna jest ;]
Jeśli chodzi o ciuszki to mała już powoli wyrasta z 68, wiadomo rozmiar rozmiarowi nierówny...
a co do tego rzucania uroków, to jakoś mi się nie chce wierzyć ;) bo moja ma za tydzień chrzest i jakoś nie płacze godzinami :D chyba, że właśnie zacznie po nim pokaże rogi ;)
co prawda mnie teściowa wysłała do znachorki ;) bo jak nie mogłam zajść w ciąże, to podpowiedziała mi, ze może urok mam rzucony, a że już byłam troszki podłamana, to poszłam ;) a co. i tam dowiedziałam się, że mam urok rzucony, podobno od urodzenia ;) pamiętam, że pani kazała mi się zanurzać w wannie z wodą z solą po 10 razy chyba tak przez 7 dni ;) generalnie ta pani była bioenergoterapeutką, nie powiem, żebym nie czuła ucisków na sercu, na stopach jak trzymała nade mną dłonie... ale nie wiem, czy to podświadomość czy jakieś moce :D ;) ale psychicznie poczułam się lepiej ;) aaaa i dowiedziałam się, że mam wampira energetycznego w pracy... i powiem wam, że to prawda... po rozmowach z tą osobą czułam się wypompowana, zmęczona a ta osoba po rozmowach ze mną jak skowronek! ale dała mi na tego wampira sposób i już nie zabierał mi energii. ja akurat w takiego wampira energetycznego wierzę, bo sama byłam jego ofiarą ;) poczytałam troszki w necie o takich osobach, bo to osoby, które chcą żyć naszym życiem, które czerpią z nas energię, możecie wierzyć lub nie ;)
i nie bierzcie mnie tu za jakąś wariatkę ;) raczej normalna jestem :D
zobacz wątek