Re: Mamusie wrzesień-październik 2011 *10*
Ja też myślałam, że odporna jestem i się nie będę nad sobą użalać i rozczulać, ale organizm dał mi do zrozumienia, że stanowczo muszę zwolnić obroty.
W czwartek prawie zemdlałam w teatrze,...
rozwiń
Ja też myślałam, że odporna jestem i się nie będę nad sobą użalać i rozczulać, ale organizm dał mi do zrozumienia, że stanowczo muszę zwolnić obroty.
W czwartek prawie zemdlałam w teatrze, musiałam wyjść i już nie dałam rady wrócić, żołądek mi się zachowuje, jakby czekał na odpowiedni moment, żeby wykręcić mi jakiś numer, czuję że pęcherz i inne cewki moczowe też planują jakąś akcję, stopy puchną, a wyprawa do sklepu po brokuła robi się nagle strasznym wysiłkiem.
Zawsze latem nagrzewałam się i nabierałam siły na miesiące zimowe, ale w tym roku nie cieszę się z tego, że jest w końcu ciepło, bo zamiast mieć zapas sił po lecie, to zapewne będę miała deficyt energii. I do zimy nie tylko nie będę przygotowana, ale jeszcze zmęczona po lecie i znalezienie sił na Młodego może graniczyć z cudem.
Coś mi się wydaje, że zacznę żyć z powrotem za mniej więcej rok, jak przetrwam zimę i chłodne miesiące wiosenne.
Tak się zmęczyłam siedzeniem w fotelu i pisaniem, że idę poleżeć.
zobacz wątek