Re: Mamy marcowo-kwietniowe 2012*2*
Ja Cię rozumiem... my długo nie mówiliśmy moim rodzicom, bo głupio, że teściowej później, albo przez telefon...
A ona całą wizytę pokazywała mi, ze "phi, żadna nowina..." i "czym się...
rozwiń
Ja Cię rozumiem... my długo nie mówiliśmy moim rodzicom, bo głupio, że teściowej później, albo przez telefon...
A ona całą wizytę pokazywała mi, ze "phi, żadna nowina..." i "czym się przejmować, kiedyś to baba na dzień przed porodem wodę w wiadrach z jeziora nosiła" i "nie było takich głupot jak poronienia czy coś"
Dobrze, że nie najlepiej się czułam i tylko raz jej powiedziałam, że jak się o ciąży dowiadywała w 3 miesiącu, to sama nie wie, ile dzieci mogła stracić nie wiedząc o tym.
A po cichu mężowi, ze jego ojciec (nie żyje) to pupek jednak był, bo ona w 9 m-cu ciąży, wody bieżącej nie było i musiała do jeziora zaiwaniać, a on na wódkę z chłopami chodził
zobacz wątek