10 kwietnia 2010, samolot z delegacją z Polski leci do ruskich, nagle rąb, rozbili się o brzozę.
Katastrofa, ekipa z Polski wybiera się na miejsce wypadku, a tam żadnych ciał, tylko paru...
rozwiń
10 kwietnia 2010, samolot z delegacją z Polski leci do ruskich, nagle rąb, rozbili się o brzozę.
Katastrofa, ekipa z Polski wybiera się na miejsce wypadku, a tam żadnych ciał, tylko paru ruskich chodzi wokół wraku.
Wywiązuje się rozmowa:
- A gdzie ciała?
- Pochowalim
- Wszystkich?!?! Nikt nie przeżył?
- Paru mówiło że żyje ale kto by tam politykom wierzył.
zobacz wątek