Widok
Mężczyzna robiący zdjęcia samochodom na Piastowskiej
Dzień dobry, dziś przy bloku na Piastowskiej 90 mężczyzna chodził z aparatem fotograficznym i robił zdjęcia samochodom. W jednym z tych aut siedziałam. Zapytałam więc go, dlaczego robi mi zdjęcia i powiedziałam, że sobie tego nie życzę. Pan jednak powiedział, że będzie robił zdjęcia komu chce. Czy ktoś z Was spotkał tego mężczyznę?
Samochodom może robić zdjęcia, Tobie nie, bo jesteś osobą prywatną. Nie wolno mu też rozpowszechniać Twojego wizerunku, bez Twojej zgody. To jest karalne. Jeśli będziesz potrzebować materiały dowodowe, że owa osoba robiła Ci zdjęcia, to na budynkach są kamery Ochrony Administracji Osiedla Nr 2 (na całym osiedlu są porozmieszczane kamery) i możesz się zwrócić o pomoc właśnie do AO2 celem zabezpieczenia dowodów w sprawie tej osoby.
W sytuacji, w której fotograf uwiecznia na zdjęciu osobę bez jej zgody, a co gorsza przy jej wyraźnym sprzeciwie może on naruszać jej prawa i wolności chronione przez przepisy prawa cywilnego oraz prawa karnego. Dotyczy to zarówno osób powszechnie znanych, jak i osób nierozpoznawalnych publicznie.W tym kontekście należy przede wszystkim zwrócić uwagę na to, że fotografowanie osób bez ich zgody może naruszać ich dobra osobiste chronione przez art. 23 kc.
Jeżeli ktoś zabrania fotografowania swojego wizerunku, to fotografujący powinien uszanować wolę tej osoby. Jeżeli tego nie zrobi, to ja mimo wszystko, zignorowałbym typa. W tym przypadku szkoda wysiłku na udowadnianie swojej racji. Samo fotografowanie jakiejś osoby (nawet wbrew jej woli) nie jest wykroczeniem szkodliwym na tyle, żeby groziły mu z tego tytułu jakieś surowe konsekwencje, zważywszy, że prawdopodobnie wykręciłby się ze wszystkiego.
A to ciekawe, dlaczego? Przecież ma takie same prawa obywatelskie jak ja. Uważasz, że powinna nie reagować? Niby dlaczego? Ma panować bezprawie i ogólne przyzwolenie na właśnie łamanie prawa? Jak widać, nie podobało jej się to, że była fotografowana, nawet po poinformowaniu, że nie życzy sobie uwieczniania jej wizerunku. Pyta o radę,o przepisy, więc udzielam informacji. Czy nastały takie czasy, że ludzie mają się chować w przysłowiowej mysiej norze, podczas gdy inni nic sobie nie robią z prawa? No chyba nie, a raczej na pewno nie, więc nie szkoda zachodu, bo to jej prawo. Dość wchodzenia innym na głowę i robienia, co się chce. Powiedziała "nie", a mimo tego zostały dalej łamane jej prawa.
Również uważam, że sfotografowana pani powinna sobie darować dalsze działania w tym temacie.
Osobiście nie chciałoby mi się tracić energii na takie błahostki zwłaszcza, że szanse za wygraną ma niewielkie. Trzeba pamiętać, że składający pozew wnosi opłatę, a wszystkie koszty postępowania sądowego płaci strona, która sprawę przegra. W tym przypadku uważam, że większe szanse ma osoba fotografująca, niż pani fotografowana. Na miejscu fotografa wziąłbym dobrego pełnomocnika (czyt. kosztownego adwokata), który bez większego wysiłku zarobi na siebie. :)
Osobiście nie chciałoby mi się tracić energii na takie błahostki zwłaszcza, że szanse za wygraną ma niewielkie. Trzeba pamiętać, że składający pozew wnosi opłatę, a wszystkie koszty postępowania sądowego płaci strona, która sprawę przegra. W tym przypadku uważam, że większe szanse ma osoba fotografująca, niż pani fotografowana. Na miejscu fotografa wziąłbym dobrego pełnomocnika (czyt. kosztownego adwokata), który bez większego wysiłku zarobi na siebie. :)
Od błahostek się zaczyna. Gdy są łamane prawa, należy stanowczo zaprotestować, dochodzić swego, a nie odpuszczać, bo następnym razem będzie gorzej (np. ktoś sfotografuje bez Twej zgody Twoje dziecko i co, odpuścisz; a jak to pedofil, który nigdzie tego nie opublikuje, ale jednak będzie miał u siebie na komputerze i będzie się ślinił oglądając podobiznę Twego potomka?). Jak ktoś dostanie kijem po głowie, to też ma odpuścić, bo szkoda energii, a bandzior wynajmie drogiego adwokata? Nie można przymykać oczu na łamanie prawa, chować się do mysiej nory, bo szkoda energii, lub strach upomnieć się o swoje prawa. Co do kosztów postępowania w sprawie z powództwa cywilnego, to wiem, że są opłaty - znam procedury. A do tego wątpię, czy ów fotograf i jego mecenas sprawę wygrają -mogą się bardzo zdziwić, że dura lex sed lex i sędzia przyzna rację pani fotografowanej, która sprzeciwiała się uwiecznianiu jej osoby. Paragraf jest paragrafem, i obrońca go nie przeskoczy, a finalnie rachunek może urosnąć fotografującemu. Prawo i przepisy należy respektować, a ich nieznajomość nie zwalnia od odpowiedzialności karnej.