Re: "Miłość od pierwszego wejrzenia" - jak dla mnie - BZDURA .
Antyspołeczny napisał(a):
> Wiesz masz duzo racji w tym co piszesz, jednak po tym ostatnim
> poscie mnie zadziwiles, bo moze to co Ty juz nie zyjesz, cos co
> ty nazywasz...
rozwiń
Antyspołeczny napisał(a):
> Wiesz masz duzo racji w tym co piszesz, jednak po tym ostatnim
> poscie mnie zadziwiles, bo moze to co Ty juz nie zyjesz, cos co
> ty nazywasz latami szalenstwa to cos innego niz ja,
no pewnie. kazdy inaczej rozumie pewne pojecia
> wyglada na
> to ze ty bys chcial znalesc milosc,
tak
> nie byc zazdrosny,
ja NIE jestem zazdrosny - od dlugiego czasu. Pozbylem sie zazdrosci tak, jak inni np. rzucaja palenie. W koncu jezeli jest sie zazdrosnym, to sie nie ufa drugiej osobie, prawda? A jesli sie nie ufa, to po co z nia byc?
> nie byc
> podejrzliwy,
uwaga j.w.
> bo wiedzial bys ze nie moze byc konca, ze jestes w
> raju ze nic zlego sie nie stanie, usiasc w domu na dwoch
> fotelach bujanych i rozmyslac o zyciu...jak dla mnie kto nie
> ryzykuje ten nie zyje, zmniejszanie ryzyka oki, ale nie
> likwidowanie go, bo ja moge powiedziec, nie wejde dzisiaj z
> domu bo moze sie przytrafic cos zlego, wyroslem z lat
> szalenstwa to nie pojde na impreze, nie pojde z dziewczyna
> potanczyc, nie zachleje sie, bo jestem dojrzaly i rozsadek mi
> mowi ze tak moge dostac po gebie, moze mnie ktos okrasc,
> zobaczy mnie ktos ze znajomych i strace reputacje...
imprezy? OK. tanczyc? lubie. chlanie? nigdy za duzo nie pilem, teraz naprawde bardzo malo. ogolnie to co mowisz to generalizacja - ja tego bardzo nie lubie, bo nie da sie podciagnac wszystkich spraw pod jeden 'wspolny mianownik'. Dla mnie sa dziedziny, w ktorych ryzyko mozna likwidowac, i sa takie, w ktorych ono musi byc. Oczywiscie. Ale jesli moge je ograniczyc (lub zlikwidowac) to czuje sie panem w danej dziedzinie, a to bardzo mi sie podoba - lubie czuc swoja kontrole nad biegiem wydarzen, nad swoim losem.
> po takim
> mysleniu twoje zycie bedzie polegac na siedzieniu w domu przed
> TV i chodzeniu do pracy....
NIE. po pierwsze, nie ogladam TV. po drugie - co innego brak rozsadku (czyli te 'szalone lata'), a co innego troche 'pozytywnego szalenstwa', w bezpiecznych ramach. Nie ma nic zlego w tanczeniu na imprezie, lub w wyglupianiu sie ze znajomymi na ulicy (a co do reputacji to nie kazdy jej potrzebuje); jest duzo zla w krzywdzeniu siebie samego mocnymi uczuciami na 'jalowym gruncie', tam, gdzie nie maja one zadnej szansy zaistniec.
> a koniec milosci bedzie szybki, nie
> bedziesz zyc pod kloszem, znudzisz sie miloscia, i kiedys
> stwierdzisz ze straciles zycie...nie ma czegos takiego jak lata
> szalenstwa, z tego sie nie wyrasta, jak chcesz zyc to musisz z
> tego zycia kozystac....zycie to nie tylko praca i sen...trzeba
> szalec, nie lamiac prawa i nie robiac nikomu krzywdy, ale
> trzeba zyc...
Coz ... Widac jak rozne sa postawy ludzkie ... I ma to swoje zalety. Ja juz pisalem, ze - przynajmniej w tym, co opisuje - nie zmieniam swoich postaw na podstawie pogladow innych osob - nie da sie mnie wiec 'przekonac' abym cos zrobil tak czy siak; ale lubie dowiedziec sie, co inni mysla o tych samych sprawach, gdy dzieja sie one w ich zyciu, w ich przestrzeni, i widze, ze sa osoby o charakterze zupelnie roznym ode mnie ...
Pozdrawiam !!
Krzysiek
zobacz wątek