Mogło by być lepiej, gdyby nie kolo prowadzący karaoke. Można by odnieść nie miłe wrażenie, że prowadzi jakąś politykę wewnętrzną klubu i do śpiewania wybiera tylko sobie dobrze znane osoby. W ten sposób na karaoke tworzy się klub wzajemnej adoracji, gdzie po dłuższym czasie słuchania tych samych głosów(jakkolwiek dobrze by nie śpiewali) można po prostu znieść jajko. Jeżeli ktoś chce być artystą i otaczać się sobie wierną świtą, niech idzie do odpowiedniego programu rozrywkowego, których dzisiaj w telewizji mamy multum.
Wielkie pozdro dla miłych kelnerek, no i oczywiście przemiłego szatniarza, który swoim entuzjazmem ratuje honor klubu ;)