https://www.youtube.com/watch?v=oHbGP01Xnws
Tęsknoty..Nie pamiętam już ile to lat. Chyba 12. Tak długo nie byłam w naszych polskich górach. Owszem pozniej przytrafiła mi sie po drodze Andora i długie wędrówki po Pirenejach, ale teraz wciąż i niezmiennie tęsknie do naszych gór.
Pewnie na żadne szczyty bym się już nie porywała. Zadyszke dostaje jak na klif wchodze.. Ale powłóczyłabym się po dolinkach. Na hali wypiłabym kubek żętycy. Zimnej.
12 lat przerwy. A wczesniej w górach bywałam obowiązkowo dwa razy w roku. Zimą i latem. Zawsze Tatry. Czasem Karkonosze. Kurcze, a moze teraz, moja kondycja jest taka do kitu , że i chodzenie po dolinach by odpadalo?
Może juz nigdy tam nie pojadę.
Cudna dziś pogoda.. Deszcz, mokro, ciemno, duze fale.
Pusta plaża.
A czarne wejscie do lasu byla jak otwarta paszcza potwora.
Lubie jesien, ale nie lubie kiedy konczy sie lato.
I nie wiem czy czuję w tej chwili szczęście czy smuteczek. A może jednocześnie to i to.. Jak czesto mi się zdarza. Chce kupic i nie chce. Chce wyjechac i nie chce. Chce zjesc i nie chce. Czuje sie szczesliwa i smutna...Chyba jestesmy dwie.