Z cyklu bzdety...
Coś dziwnego na mnie spływa.
Kiedyś myślałem w swym prostactwie, że robiąc dobre rzeczy, będę dobrym człowiekiem.
Później dymając pół świata, okalony...
rozwiń
Z cyklu bzdety...
Coś dziwnego na mnie spływa.
Kiedyś myślałem w swym prostactwie, że robiąc dobre rzeczy, będę dobrym człowiekiem.
Później dymając pół świata, okalony kłamstwem gęstym jak ajerkoniak byłem pewny, że jestem wybitny i mogę wszystko.
Teraz 5tyg temu uratowałam życie koledze, potem rozdałem połowę kasy, bo ktoś inny naprawdę potrzebował siana (typ który prędzej zdechnie niźli o pomoc spyta), teraz znowu ratuję kogoś kto bardzo cierpi do czystego szaleństwa. Szaleństwo mnie trochę fascynuje, gdy się w nim zanurzyć, więc poświęcam wszystko. I co? Nic.
Spływa na mnie totalna obojętność. Żadnego wartosciowania czego i kogokolwiek. Zupełnie jakby robił to ktoś za mnie.
Ogarnął mnie spokój jak nigdy przedtem, brak potrzeb, nie chcę niczego. Ale doceniam rzeczywistość i trochę jej jeszcze pragnę - to pragnienie lekko przełamuje powyższą obojętność. Ale leciutko.
https://m.youtube.com/watch?v=dnm2rA0KYOA
zobacz wątek