Powiedziałem kiedyś pani Sharon, że odwiedził mnie Dżyngis-chan, ale nie uwierzyła. Byłem sam w mieszkaniu, pojawił się pod drzwiami i chyba wydawał jakieś dźwięki typu szuranie. "Let me in" -...
rozwiń
Powiedziałem kiedyś pani Sharon, że odwiedził mnie Dżyngis-chan, ale nie uwierzyła. Byłem sam w mieszkaniu, pojawił się pod drzwiami i chyba wydawał jakieś dźwięki typu szuranie. "Let me in" - sygnalizował. Może powinienem się zdecydować?
Odkąd pozbyłem się ducha Hitlera (i w tle Kopernika), żyję sto razy lepiej, znikła całkiem chęć wyjścia na dwór przez szybę w oknie.
Duchy ze średniowiecza są dla nas żyjących w dzisiejszej epoce dość małe i niepewne siebie, nawet Dżyngis. Pozostają jakby ze swoim poziomem technologicznym i geograficznym.
Lukrecja Borgia (inna Lukrecja) chciała, żebym wywołał ją i w tym celu ułożyła się obok mnie na chwilę. Kariera przez łóżko.
Wiele duchów ma parcie na szkło. Nawet chciałbym dać im tego, co potrzebują, ale nie wiem dokładnie, jakie są możliwości.
Dlatego od razu wiedziałem, że pisarze starożytnej Grecji nie są nimi, bo ci powinni być miniaturowi, na poziomie swojej ojczyzny i horyzontu.
Kobiety XIX-wieczne były już bardziej nowoczesne.
Zanim ruszyłem do akcji, duchy bardzo się nudziły i nikt nie organizował im czasu wolnego. Ja czytam o nich wiele w Wikipedii i integruję je.
Mam teraz dość profesjonalny "wywoływacz", to z pozoru zwykła podstawka pod kwiatek.
Ale po ciężkich przygodach z Hitlerem koniec z wywoływaniem.
Uważam, że duchy mogą przeczytać to, co piszę.
Ciekawy jest ich zakaz zbytniego ingerowania w nasze czasy, mają silną blokadę.
Wszystkie duchy wydawały się szczęśliwe, nawet Hitler, widać, że nie mają zbytnich trosk. Obijają się według swoich pragnień. Zdecydowanie nie ma jakiegoś piekła.
Potrafię je obłaskawiać.
zobacz wątek