Odpowiadasz na:

Szanowny Panie Reżyserze/Dyrektorze
Pierwsza sugestia która nasuwa mi się na myśl to taka aby rozgraniczyć funkcję zarządzania instytucją od reżyserki. Nie wiem jakim jest Pan dyrektorem ale... rozwiń

Szanowny Panie Reżyserze/Dyrektorze
Pierwsza sugestia która nasuwa mi się na myśl to taka aby rozgraniczyć funkcję zarządzania instytucją od reżyserki. Nie wiem jakim jest Pan dyrektorem ale jest pan słabym reżyserem.
Wczorajsza premiera była żałosna. Ani jedna z postaci nie miała charakteru, ani jedna osoba nie urzekła głosem, ekspresją. Eliza mdła, Higgins nudny. Na początku próbowała się bronić Pani Pierce ale i ona poległa w tym towarzystwie. Pani Einsford nigdy cvhyba nie porzuci swoich zapędów wielkogwiazdorskich - zupełnie nieuzasadnionych (angaż dla tej aktorki jest dla mnie zawsze dużym zaskoczeniem - jak długo jeszcze musi katować nasze uszy). Na scenie dzieje się dużo ale nic z tego nie wynika.Pan Higgins liczy książki i jest to jakiś sposób aby zapchać dziurę ale po co?Przedstawienie jest niespójne. Zmiana scenografii następuje jeszcze przed zakończeniem się sceny. Ani jedna scena nie była wygrana z puentą. My Fair Lady powinno być grane tak aby wychwycić angielski żart, aby nie doprowadzać do tego, że publiczność śmieje się w czasie potknięcia się aktora.W takich momentach zawsze wydaje mi się że reżyser wątpi w inteligencję widza.Kiedy doczekamy się przedstawienia odkrywczego, takiego które wnosi coś nowego, które jest dla nas zaskoczeniem.

Scenografia: straszna. Może podobałaby się w latach pięćdziesiątych - może. Na dzisiaj - straszna. Gdybyśmy pozostawili wszystko w konwencji 'drucianej' być może nie byłoby tak źle.

Kostiumy - Ascot, ok, plus za kapelusze, chociaż warto wyprasować suknię Pani Kowalewskiej.

Podsumowując - przedstawienie bez charakteru, bez mocnych akcentów, bez wspaniałego angielskiego żartu, bez pomysłu, bez głosów. Pieniądze wyrzucone w błoto.

Ocena - 2/6. Nie warto.

zobacz wątek
15 lat temu
~mojaopinia

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry