Odpowiadasz na:

kolizja na ścieżce

Dziś na ścieżce rowerowej na skrzyżowaniu Grunwaldzkiej i Szymanowskiego w Gdańsku miałem wątpliwą przyjemność spotkać użytkownika zmotoryzowanego czterokołowo.
Facet włączając się do ruchu... rozwiń

Dziś na ścieżce rowerowej na skrzyżowaniu Grunwaldzkiej i Szymanowskiego w Gdańsku miałem wątpliwą przyjemność spotkać użytkownika zmotoryzowanego czterokołowo.
Facet włączając się do ruchu zatrzymał się na ścieżce bezpośrednio przede mną. Musiałem hamować, omijać go, rozpędzić pieszych prawidłowo idących przejściem, żeby się zmieścić.
Niestety nie udało się wyjść z tego całkiem bezproblemowo i zahaczyłem rogiem jego klapę bagażnika (Opel Vectra) w wyniku czego powstała rysa długości ok. 10 cm. Okrzyczałem go stosownie, uświadamiając, że wjechał na ścieżkę i nie jest tu sam. Facet zauważył rysę
i przy mojej próbie jechania dalej złapał mnie za plecak drąc się, że policja i teraz "on tu jest nowym szeryfem" i teraz dopiero to mam prze******.
Zadzwonił po drogówkę, oczywiście wspominając, że "jest z Firmy" i ma tu problem z chamskim rowerzystą- słowem wezwał posiłki.
No dobra myślę, na władzę nie poradzę. Poinformowałem gościa, że niekoniecznie chce mi się tu czekać i zaraz będę się zbierał, bo deszcz idzie. On mi na to, że jestem "zatrzymany do wyjaśnienia". Na pytanie na jakiej podstawie, z jakiego paragrafu- miły policjant mówi, że nie
wie, ale jestem zatrzymany. Żeby było śmieszniej, zatrzymanie takie wymaga od niego sporządzenia protokołu, który ja muszę podpisać.
Oczywiście takie protokołu zatrzymania nie było, poza tym facet nie wyglądał na takiego co lubi pisać.
Po jakichś 20 min przyjechał uprzejmy pan z drogówki, spisal nas, wysłuchał wersji stron i automatycznie przygotował papiery do Sądu (Grodzkiego?)
Zapytałem, jak on to ocenia, bo raczej jego rolą jest oceniać takie przypadki. Szanowny pan polisztant stwierdził, że ma to w dupie, sąd się będzie martwił, a on tu tylko pisze, ale wg niego jakbym wjechał mu w przód, środek auta, to może i byłaby jego wina, a że starałem
się uniknąć kolizji i dosłownie zabrakło mi centymetra to prawdopodobnie jechałem za szybko, czy coś.
Jakbym nie hamował, nie starał się go ominąć i wjechał w niego, spadł, złamał sobie nogę, kręgosłup i połamał rower najprawdopodobniej byłaby większa chryja i byłoby tak, jak nakazuje prawo drogowe i logika.
Teraz czeka mnie przesłuchanie, sprawa w sądzie, która pewnie będzie się ciągnęła. Kumpel, z którym jechałem (na szczęście), również będzie ciągany przed oblicze władzy.
Jeżeli ktoś ma podobne doświadczenia, ma pojęcie o tego typu sprawach proszę o kontakt GG 2483514

P.S !#@#$#%#$%%!!@#*

mapa miejsca kolizji:
http://img73.imageshack.us/my.php?image=mapasa5.gif

zobacz wątek
17 lat temu
~WhyDuck

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry