Re: Nazywają TO różnie. Setki mylących określeń...
>miałam na myśli bycie odpowiednia kochanką , żeby facet nie musiał wynosić pieniędzy z domu ;)))
Wiem, że to żart, ale aż mnie zimny dreszcz po plecach przeszedł z powodu doboru...
rozwiń
>miałam na myśli bycie odpowiednia kochanką , żeby facet nie musiał wynosić pieniędzy z domu ;)))
Wiem, że to żart, ale aż mnie zimny dreszcz po plecach przeszedł z powodu doboru słów.
>i skąd pomysł, że element uczuciowy jest mało ważny ? jest najważniejszy! kochasz tego, kto o Ciebie dba, i się stara dla Ciebie, a nie lenia i nieudacznika, który ma Cie gdzieś i tylko od Ciebie oczekuje.
Mam inną interpretacje powodów kochania.
U mnie to wypływa z tego, kim ktoś jest. To jakie ideały reprezentuje, jak myśli, co czuje, jak widzi świat, dokąd zmierza.
Nie kocham kogoś przez wzgląd na jego starania i to, co mi daje. I nie chciałbym dziewczyny, która pokocha mnie, bo niczym bohater amerykańskiej komedii romantycznej wypełnię jej mieszkanie bukietami kwiatów.
To jest właśnie materialistyczne postrzeganie życia, o którym pisze.
Facet ma się wykazać przed kobietą, pokazać, że go na nią stać... i to spowoduje, że ona będzie go darzyć uczuciem. Nie w takiej miłości zasmakowałem. Na takich czynach nie buduje nawet koleżeństwa. Dla mnie to nie jest miłość, to po prostu forma wdzięczności, niczym "miłość" psa do swojego pana, za miskę jedzenia i głaskanie na powitanie.
zobacz wątek