Widok
Nie można wymagać książeczki sanepidowskiej
Opinie do artykułu: Nie można wymagać książeczki sanepidowskiej.
Po wpisaniu frazy "książeczka sanepidowska" w serwisie ogłoszeniowym Trojmiasto.pl pojawia się ponad 400 ofert pracy. Problem w tym, że już 5 lat temu zdecydowano, że książeczka sama w sobie nie uprawnia do pracy przy żywności.- Szukając pracy tłumaczyłam rekruterom, że absurdem jest proszenie mnie o aktualną książeczkę sanepidowską, ponieważ podczas wizyty u lekarza poinformowano mnie, że dziś wystawia się wyłącznie zaświadczenia lekarskie, które świadczą o przydatności do pracy - pisze ...
Po wpisaniu frazy "książeczka sanepidowska" w serwisie ogłoszeniowym Trojmiasto.pl pojawia się ponad 400 ofert pracy. Problem w tym, że już 5 lat temu zdecydowano, że książeczka sama w sobie nie uprawnia do pracy przy żywności.- Szukając pracy tłumaczyłam rekruterom, że absurdem jest proszenie mnie o aktualną książeczkę sanepidowską, ponieważ podczas wizyty u lekarza poinformowano mnie, że dziś wystawia się wyłącznie zaświadczenia lekarskie, które świadczą o przydatności do pracy - pisze ...
tak, bo wszędzie na świecie jest lepiej...
Już nie ględźcie, że "to Polska".
idiotycznych przepisów jest mnóstwo na całym świecie. Nie jesteśmy pod tym względem ani lepsi, ani gorsi. A szkoda, bo moglibyśmy mieć lepsze prawo od reszty świata.
Tylko naród marud, wiecznie będzie psioczył na ojczyznę, zamiast proponować konkretne zmiany. Tak wygodniej - na pewno nikomu się nie uda, więc wszyscy będziemy twierdzić, że "w tym kraju się nie da", "wina Tuska", "zaścianek radia Maryja".
'
idiotycznych przepisów jest mnóstwo na całym świecie. Nie jesteśmy pod tym względem ani lepsi, ani gorsi. A szkoda, bo moglibyśmy mieć lepsze prawo od reszty świata.
Tylko naród marud, wiecznie będzie psioczył na ojczyznę, zamiast proponować konkretne zmiany. Tak wygodniej - na pewno nikomu się nie uda, więc wszyscy będziemy twierdzić, że "w tym kraju się nie da", "wina Tuska", "zaścianek radia Maryja".
'
p
Widzisz, ludzie, którzy nigdy za granicą nie byli tego nie zrozumieją, dla nich "zachód" to kraina mlekiem i miodem płynąca, a my co najwyżej sięgamy im do d. we wszystkich aspektach życia.
Trudno ludziom się przyznać, że siedzą w marnej firmie za kilka groszy, bo boją się zmian. Nie chcę się doszkalać, uczyć języków i nowych rzeczy zazwyczaj ze względu na ich lenistwo. Chociaż oczywiście chcieliby, żeby to pracodawca wysłał na kursik, gdzie najważniejsze to mieć papier po nim, a nie nowe umiejętności.
To niestety jest problem mentalności i nie tylko Polaków.
iem, że mamy do d. rząd, ale ludzie spróbujcie też sobie trochę sami pomóc!
Trudno ludziom się przyznać, że siedzą w marnej firmie za kilka groszy, bo boją się zmian. Nie chcę się doszkalać, uczyć języków i nowych rzeczy zazwyczaj ze względu na ich lenistwo. Chociaż oczywiście chcieliby, żeby to pracodawca wysłał na kursik, gdzie najważniejsze to mieć papier po nim, a nie nowe umiejętności.
To niestety jest problem mentalności i nie tylko Polaków.
iem, że mamy do d. rząd, ale ludzie spróbujcie też sobie trochę sami pomóc!
pracodawcy głupi nie są
wyrobienie ksiązeczki czyt. badanie kału w gdańsku 62 zł, wizyta u lekarza medycyny pracy - 50 zł. razem ponad 100 zł a tylko po to by zatrudnić nowego pracownika, który nie wiadomo jak będzie się sprawował.
Każdy robi na swój koszt (ja również wyrobiłem ostatnio książeczkę), bo jak byłem wcześniej w mcdonaldsie, mimo że mają napisane na stronie, że sami wysyłają cię na badania, nie odezwali się do mnie, bo nie miałem książeczki. Do kolegi z klasy, który też nie miał doświadczenia, a miał książeczkę oczywiście się odezwali ;)
Każdy robi na swój koszt (ja również wyrobiłem ostatnio książeczkę), bo jak byłem wcześniej w mcdonaldsie, mimo że mają napisane na stronie, że sami wysyłają cię na badania, nie odezwali się do mnie, bo nie miałem książeczki. Do kolegi z klasy, który też nie miał doświadczenia, a miał książeczkę oczywiście się odezwali ;)
hahaha :)
Macdonald sie nie odezwal bo nie miales ksiazeczki? :) przeciez wszyscy pracodawcy wiedza ze musza sami wyslac pracownika na badania do lekarza med pracy, z ktorym maja umowe. no, moze nie wszyscy ale macdonald i inne sieci wiedza na pewno. :) skoro sie nie odezwali to pewnie sie nie nadawales do roboty :) hehehe
biurokracja z PRL u do dzis....
pracowalem pare lat w UK i w różnych loklalach gastronomicznych i NIGDZIE nie wymagano odemnie książaczki i nie kierowano na żadne badania (lokali w UK jest znacznie wiecej niż w PL i jakos nikt nie choruje czy umiera z tego powodu)....a u nas najwazniesza jest biurokracja biurokracja biurokracja i co mamy z tego, tylko układy i kasa dla kolesi.....
Skoro z czasów Stalina, to na cholerę wtrącasz w to PO
Trzeba było napisać Tacy PO(SLD/PSL/LPR/SO/PiS/ROP/KPEiR/PPP/SKL/KLD)litycy.
A najlepiej - taki naród.
Każdy teraz marudzi, że po co to. Jednak, gdyby pracował tam ktoś z chorobą, którą się zaraziłeś marudziłbyś, że dlaczego państwo nic z tym nie robi.
Także uważam, że takie badania powinny być warunkowe. Chcesz - robisz. Restauracja mogłaby się tym chwalić. Wolny rynek i demokracja. Wybieram, czy chcę iść do restauracji gdzie ludzie są przebadani, albo tam gdzie nie są i jest trochę taniej.
Przykładowe zastosowanie w menu:
Polędwica wieprzowa w sosie własnym. // kucharz miał badany stolec.
A najlepiej - taki naród.
Każdy teraz marudzi, że po co to. Jednak, gdyby pracował tam ktoś z chorobą, którą się zaraziłeś marudziłbyś, że dlaczego państwo nic z tym nie robi.
Także uważam, że takie badania powinny być warunkowe. Chcesz - robisz. Restauracja mogłaby się tym chwalić. Wolny rynek i demokracja. Wybieram, czy chcę iść do restauracji gdzie ludzie są przebadani, albo tam gdzie nie są i jest trochę taniej.
Przykładowe zastosowanie w menu:
Polędwica wieprzowa w sosie własnym. // kucharz miał badany stolec.
Bo tam się przestrzega higieny..
..zanim wejdziesz na halę produkcyjną kilka razy myjesz ręce i poddajesz je dezynfekcji. Ubierasz się w czyste i myte obuwie, fartuch, czepek, tzw over sleevsy, i rękawiczki gumowe..i znowu dezynfekcja!
W ciągu zmiany tak kilkanaście razy. I za każdym razem jak dotkniesz czegoś innego.
A w PL idziesz na fajkę i nawet rąk nie umyjesz..
Chemia stosowana jest głównie aby utrzymać czystość...bo jaką dodasz chemię do pakowanych warzyw na przykład?
W ciągu zmiany tak kilkanaście razy. I za każdym razem jak dotkniesz czegoś innego.
A w PL idziesz na fajkę i nawet rąk nie umyjesz..
Chemia stosowana jest głównie aby utrzymać czystość...bo jaką dodasz chemię do pakowanych warzyw na przykład?
biurokracja made in Poland
Tak szczerze pszac nadal pracuje w UK i staram sie omijac lokale typu "take away".Nie jest prawda ze nie ma "ofiar" konsumpcji w tego typu lokalach,sa ale nikt nie zglasza tego do odpowiednich wladz.Przewaznie ofiary sa tak pijane ze na drugi dzien nie potrafia rozpoznac przyczyn pojawienia sie kalu w spodniach!!!!
Nie mamy balaganu w przepisach,
powodem balaganu jest nieznajomosc przepisow przez spoleczenstwo: obywateli i urzednikow (!!). Wiem cos o tym, bo walcze od roku z decyzja, ktora nie zawiera podstawy prawnej, wiec jest niewazna wg kodeksu postepowania administracyjnego. Poza tym jest bledna. Zakres kompetencji urzednikow okreslaja ustawy, konkretne sprawy okreslaja przepisy, stanowiska Ministerstw, Rzecznikow, Prokuratury... Jednak urzednicy uprawiaja samowolke, mysla ze sa ponad prawem, i skala tego zjawiska przeraza. Z kolei wiekszosc obywateli nie zdaje sobie sprawy, ze np. dana decyzja jest bledna i bezprawna, bo z gory zakladaja, ze urzednik przeciez wie, i nie zorientuja sie sami w przepisach jak to wyglada faktycznie.
Jezeli balaganem okreslasz sytuacje, gdy istnieje ustawa odnoszaca sie do konkretnej sprawy, ale jej kolejne artykuly brzmia ogolnikowo i wtedy urzednik zamiast rzetelnie doprecyzowac stan faktyczny wzgledem prawa, to woli wydac decyzje na podstawie swoich rozwazan i rozmyslan, tym samym zwalajac na Ciebie siedzienie w ustawach, przepisach, nawet i Konstytucji, przy pisaniu odwolania, to tak - zgadzam sie z Toba, ale z drugiej strony mozna wrocic do mojego zarzutu, ze to sami urzednicy ten balagan tworza, bo osoba na stanowisku kierowniczym, bedaca osoba decyzyjna, powinna znac podstawy prawa w kwestiach, w ktorych wydaje decyzje, oraz powinna wiedziec gdzie ewentualnie szukac.
A malo tego - wyobraz sobie, ze w Pruszczu Gdanskim nawet ich radca prawny nie zna podstawowych przepisow! Zorientowalam sie, w ktory dzien pseudoradca ma dyzur, poniewaz postanowilam uswiadomic mu jego skandaliczne braki w wiedzy. Facet w ogole nie chcial ze mna rozmawiac, siedzial z nosem w laptopie, a jaki nerwowy zrobil sie, gdy powiedzialam, ze jest oporny na wiedze, i zapytal gdzie studiowalam prawo, bo wydaje mi sie, ze w jakims Cosinusie. W koncu powiedzial, ze mam wyjsc albo on zacznie mnie nagrywac. Zwrocilam mu uwage, ze jako radca prawny powinien wiedziec, ze nie ma prawa mnie nagrywac. Mimo to wlaczyl dyktafon, zarzucajac mi, ze krzycze - dlatego on ze mna nie prowadzi dyskusji. Nie krzyczalam, ale na podstawie doswiadczen stwierdzam, ze gdy urzednik nie wie co ma powiedziec, to stwierdza, ze krzyczysz. Tym samym dalej sie osmiesza. Nie prosciej przyznac sie do bledu? W kazdym razie kwestie odnosnie jego uprawnien do nagrywania powtorzylam raz jeszcze, powiedzial to, co jeszcze do powiedzenia mialam, i naprawde wrazenia na mnie nie zrobil nagrywajac rozmowe, poniewaz okreslilam tylko i wylacznie ich niekompetencje, zerowa wiedze, oraz opor na nabycie wiedzy, nawet gdy podsuwasz im pod nos kartki z ustawami i wyjasnieniami. Taki jest stan faktyczny, wiec nie uwazam, zebym kogos obrazila, a jesli czuja sie urazeni, to z jakiego powodu? Swojej glupoty, czy raczej z powodu takiego, ze przyszla taka jedna bardziej kumata i powiedziala, ze im nie odpusci i wyciagnie wszystkie mozliwe konsekwencje: finansowe, karne i dyscyplinarne? Obstawiam ta druga opcje. Niekompetencja nie jest dla nich problemem, tylko osoba, ktora ma odwage powiedziec im to glosno prosto w twarz, i jeszcze zapytac czy nie wstyd im co miesiac brac wyplate do reki z publicznych pieniedzy.
Balagan tworza urzednicy, ktorym sie nie chce, ktorym wszystko wolno, ktorych przepisy nie obowiazuja, ktorzy w zwiazku z tym nie musza wykonywac swoich obowiazkow sluzbowych itp itd., totalna samowolka i ogolnie ch@j nam wszystkim w d@pe =)
W przepisach balagan jest rowniez, owszem, ale gdyby urzednik byl kompetentny i rzetelnie, a przede wszystkim uczciwie wykonywal swoje obowiazki, to ten balagan bylby na jego glowie, zreszta m.in. wg kpa wlasnie tak byc powinno...
A malo tego - wyobraz sobie, ze w Pruszczu Gdanskim nawet ich radca prawny nie zna podstawowych przepisow! Zorientowalam sie, w ktory dzien pseudoradca ma dyzur, poniewaz postanowilam uswiadomic mu jego skandaliczne braki w wiedzy. Facet w ogole nie chcial ze mna rozmawiac, siedzial z nosem w laptopie, a jaki nerwowy zrobil sie, gdy powiedzialam, ze jest oporny na wiedze, i zapytal gdzie studiowalam prawo, bo wydaje mi sie, ze w jakims Cosinusie. W koncu powiedzial, ze mam wyjsc albo on zacznie mnie nagrywac. Zwrocilam mu uwage, ze jako radca prawny powinien wiedziec, ze nie ma prawa mnie nagrywac. Mimo to wlaczyl dyktafon, zarzucajac mi, ze krzycze - dlatego on ze mna nie prowadzi dyskusji. Nie krzyczalam, ale na podstawie doswiadczen stwierdzam, ze gdy urzednik nie wie co ma powiedziec, to stwierdza, ze krzyczysz. Tym samym dalej sie osmiesza. Nie prosciej przyznac sie do bledu? W kazdym razie kwestie odnosnie jego uprawnien do nagrywania powtorzylam raz jeszcze, powiedzial to, co jeszcze do powiedzenia mialam, i naprawde wrazenia na mnie nie zrobil nagrywajac rozmowe, poniewaz okreslilam tylko i wylacznie ich niekompetencje, zerowa wiedze, oraz opor na nabycie wiedzy, nawet gdy podsuwasz im pod nos kartki z ustawami i wyjasnieniami. Taki jest stan faktyczny, wiec nie uwazam, zebym kogos obrazila, a jesli czuja sie urazeni, to z jakiego powodu? Swojej glupoty, czy raczej z powodu takiego, ze przyszla taka jedna bardziej kumata i powiedziala, ze im nie odpusci i wyciagnie wszystkie mozliwe konsekwencje: finansowe, karne i dyscyplinarne? Obstawiam ta druga opcje. Niekompetencja nie jest dla nich problemem, tylko osoba, ktora ma odwage powiedziec im to glosno prosto w twarz, i jeszcze zapytac czy nie wstyd im co miesiac brac wyplate do reki z publicznych pieniedzy.
Balagan tworza urzednicy, ktorym sie nie chce, ktorym wszystko wolno, ktorych przepisy nie obowiazuja, ktorzy w zwiazku z tym nie musza wykonywac swoich obowiazkow sluzbowych itp itd., totalna samowolka i ogolnie ch@j nam wszystkim w d@pe =)
W przepisach balagan jest rowniez, owszem, ale gdyby urzednik byl kompetentny i rzetelnie, a przede wszystkim uczciwie wykonywal swoje obowiazki, to ten balagan bylby na jego glowie, zreszta m.in. wg kpa wlasnie tak byc powinno...
Pan Marek pewnie ma budę z goframi nad samym morzem
zatrudnia na umowę zlecenie, oczywiście jeśli ktoś się sprawdzi po 3 dniach próbnych za darmo, co jeszcze nigdy się nie zdarzyło, bo przecież nikt nie nadaje się do robienia gofrów w sposób satysfakcjonujący pracodawcę na tyle, by wypłacić mu jakikolwiek pieniądz:)
Żeby sanpeid zajmował się tym, czym powinien, to miałby szansę zostać najbardziej lubianą instytucją urzędniczą. Gdyby na jego czele postawić jakiegoś nieprzekupnego gościa z jajami do kolan który pozamykałby wszystkich od soli drogowej, 35letniego mięsa ze Szwecji i wędlin z 3 życiem to ludzie by ich na rękach nosili.
Nie mam książeczki...
Czy zatem będę to potrzebował czy nie, bo w tekście jakoś (głupi chyba jestem) nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi.
Piszą o zaświadczeniu od lekarza. Jakiego? Ogólnego? I czy nie będę musiał tak i tak stolca oddawać? Zatem co za różnica?
Niech ktoś kumaty odpowie.. Nie mam obowiązku przecier znać się na wszystkim.
Piszą o zaświadczeniu od lekarza. Jakiego? Ogólnego? I czy nie będę musiał tak i tak stolca oddawać? Zatem co za różnica?
Niech ktoś kumaty odpowie.. Nie mam obowiązku przecier znać się na wszystkim.
idzie się do lekarza medycyny pracy bedac skierowanym do takowego przez pracodawcę taki jest jego obowiązek ale oni o swoich obowiązkach nic nie wiedza :) czytaj ze zrozumieniem -> Pracodawca powinien wiedzieć, że forma zatrudnienia nie ma znaczenia, ważny jest rodzaj wykonywanej pracy. A zaświadczenie do celów sanitarno-epidemiologicznych trzeba wyrobić każdemu nowemu pracownikowi i każdemu, którego zaświadczenie traci ważność. -> tu jest czarno na białym napisane ze to Cie pracodawca ma skierować do konkretnego lekarza o konkretnym nazwisku bo każdy musi mieć umowę z takowym podpisana, ale jak masz glod pytan to zapytaj ogolnego powiedz mu jakie badania trzeba mieć na stanowisko które chcesz wykonywac , on moze czesc CI zrobić z nich np. może Cie wyslac na badania krwi i moczu, potem pracodawcy mówisz ze masz zrobione badania i potrzebne Ci tylko orzeczenie on Cie z tym do lek. med. pracy wysyla. Może on zlecic zrobienie badan ktrore sa wymagane na konkretne stanowisko, czyli więcej niż te podstawy i to zajmuje czas a jak przychodzisz z badaniami to od razu od reki da CI orzeczenie bez czekania. Zalezy kto gdzie chce pracować tak musi przejść rozne badania.
takie absurdy to w gdansku
W Sopocie i Gdyni już dawno nie obowiązują książeczki sanepidowskie a w Gdańsku tak!
Co za bzdura, że sanepid przychodząc do restauratora wymaga aktualnej książeczki sanepidowskiej pracownika a one są już nieważne od dawna. Jeśli takiej nie ma to bęc 500zł mandatu a jak w ogłoszeniu pracodawca napisze, że wymaga takiej książeczki (aby nie dostać kary,że pracownik jest bez badań ) to okazuje się, że nie powinien tego wymagać ( jak Pani redaktor zauważyła).
Jak pracodawca ma dać skierowanie na badania nowemu pracownikowi jeśli on nie wiadomo czy będzie zatrudniony (okres próbny). Wiadomo, że lepiej jeśli taka osoba ma ważna książeczkę bo to zmniejsza koszty- ale wiadomo, że lepiej na czymś zarobić. Tylko pomyśleć ile kasy będzie szło za takie badania do kieszeni Państwa. Bardziej im się to opłaca niż książeczka która jest ważna od roku-2 lat a na takie badania pracodawca musiałby każdego przyszłego pracownika wysłać.
I gdzie tu logika?
W skrócie:
Urzędnicy coś tam zmienią ale w rezultacie nie zmienią i później i tak trzeba płacić za pomysły siedzących i piszących ustawy.
Co za bzdura, że sanepid przychodząc do restauratora wymaga aktualnej książeczki sanepidowskiej pracownika a one są już nieważne od dawna. Jeśli takiej nie ma to bęc 500zł mandatu a jak w ogłoszeniu pracodawca napisze, że wymaga takiej książeczki (aby nie dostać kary,że pracownik jest bez badań ) to okazuje się, że nie powinien tego wymagać ( jak Pani redaktor zauważyła).
Jak pracodawca ma dać skierowanie na badania nowemu pracownikowi jeśli on nie wiadomo czy będzie zatrudniony (okres próbny). Wiadomo, że lepiej jeśli taka osoba ma ważna książeczkę bo to zmniejsza koszty- ale wiadomo, że lepiej na czymś zarobić. Tylko pomyśleć ile kasy będzie szło za takie badania do kieszeni Państwa. Bardziej im się to opłaca niż książeczka która jest ważna od roku-2 lat a na takie badania pracodawca musiałby każdego przyszłego pracownika wysłać.
I gdzie tu logika?
W skrócie:
Urzędnicy coś tam zmienią ale w rezultacie nie zmienią i później i tak trzeba płacić za pomysły siedzących i piszących ustawy.
Nie obowiazuja juz nigdzie a kto wymaga zeybs mu ja do reki dal poza lekarzem to lamie przepisy czytajcie ludzie ze zrozumieniem !! Jeśli pracodawca jakiś wyslal cie kiedyś do lek med. Pracy i ten wystawil ci orzeczenie przydatności do pracy na danym stanowisku to może on je wystawić np. Na rok albo dwa lata. Jak zmieniasz pracodawcę to bierzesz to orzeczenie ze sobą i mu je dajesz bo jest ważne np. Jeszcze 1,5 roku. Poza tym jeśli zrobisz sobie wcześniej badania to idąc do lek. Med. Pracy idziesz raz nie dwa ( nie mowi ci on dobrze proszę zrobić to i to badanie i wrocic do mnie i czekasz na wyniki itp. Np. 4 dni tylko dowiadujesz się jakie badania sa potrzebne na dane stanowisko robisz je i np. Pracodawcy mogą się wycwanic i powiedzieć w wymaganiach - wymagane aktualne badania morfologii, moczu i kalu np. Albo rendgen klatki. I to przyspiesza proces bo pojsc do lekarza med. Pracy po orzeczenie które wypisze w 3 min to nie kosztuje majątku.
Jaki SANEPID ??? Wierzycie w krasnale ?
gdyby istniało coś takiego jak SANEPID to byś na giełdzie w Pruszczu czy Chwaszczynie głodny chodził....
Co innego skarbonka rostowskiego Polakoow siepacza, tych to tam w bród z tym ze "bulgarow " nawet kijem nie chcą dotknąć , wyrzynają tylko Polakoow...
Boją się widocznie albo...
Co innego skarbonka rostowskiego Polakoow siepacza, tych to tam w bród z tym ze "bulgarow " nawet kijem nie chcą dotknąć , wyrzynają tylko Polakoow...
Boją się widocznie albo...
książecxzka - zaświadczenie
co za różnica jakiej nazwy kto używa wiadomo w tym temacie ,że chodzi
o aktualne badania dopuszczające do wykonywania pracy związanej ze spożywką.
Takie czepialsto słownictwa nie rozwiąże sprawy bezrobocia czy płacy w gastronomii ( wysokość i terminowość ).
Może warto by o tym porozmawiać z prowadzącymy działalność niby zatrudniającymi .
o aktualne badania dopuszczające do wykonywania pracy związanej ze spożywką.
Takie czepialsto słownictwa nie rozwiąże sprawy bezrobocia czy płacy w gastronomii ( wysokość i terminowość ).
Może warto by o tym porozmawiać z prowadzącymy działalność niby zatrudniającymi .
No i co z tego że tak napiszą, skoro bez książeczki pracy nie dostaniesz?
Mam książeczkę, ale dokładnie tą kwestię poruszyłem niedawno podczas rozmowy o pracę.
Generalnie stanęło na tym, że jak mam książeczkę sanepidowską, to witają mnie w zespole, a jak nie mam to przykro im ale mnie nie zatrudnią.
Książeczkę miałem i zostałem zatrudniony.
To że wynika to z niewiedzy nijak nie zmienia tego że bez książeczki pracy nie będzie.
Generalnie stanęło na tym, że jak mam książeczkę sanepidowską, to witają mnie w zespole, a jak nie mam to przykro im ale mnie nie zatrudnią.
Książeczkę miałem i zostałem zatrudniony.
To że wynika to z niewiedzy nijak nie zmienia tego że bez książeczki pracy nie będzie.
Kompletna bzdura
W naszej firmie na nasz koszt każdy pracownik jest wysyłany do lekarza medycyny pracy (Umowa z prywatnym zakładem) tam dostaje zaświadczenie o zdolności do pracy przedstawiane podczas kontroli PIP a nie sanepidu. Sanepid chce widzieć tylko i wyłącznie książeczki to niech pani która to mówiła przeszkoli swój personel.
Kara za brak książeczki jest lecz z reguły trzeba po prostu dowieźć w ciągu 2 tyg i zrobienie książeczki leży po stronie pracownika to jego osobisty dokument.
A o ile łatwiej byłoby bez tych książeczek tylko same badania od pracodawcy które i tak są robione.
Kara za brak książeczki jest lecz z reguły trzeba po prostu dowieźć w ciągu 2 tyg i zrobienie książeczki leży po stronie pracownika to jego osobisty dokument.
A o ile łatwiej byłoby bez tych książeczek tylko same badania od pracodawcy które i tak są robione.
Chyba się nie zgadzam z artykułem.
Art. 7. (...)
3. Lekarze, o których mowa w ust. 1, wpisują treść orzeczenia lekarskiego, o którym mowa w ust. 2, do karty badań do
celów sanitarno-epidemiologicznych.
Czy to w praktyce nie oznacza, że to orzeczenie lekarskie jest do wglądu właśnie w książeczce sanepidowej?
3. Lekarze, o których mowa w ust. 1, wpisują treść orzeczenia lekarskiego, o którym mowa w ust. 2, do karty badań do
celów sanitarno-epidemiologicznych.
Czy to w praktyce nie oznacza, że to orzeczenie lekarskie jest do wglądu właśnie w książeczce sanepidowej?
Praca w przedszkolu bez aktualnych badań
Rok temu pracowałam w Zespole szkolno przedszkolnym, w którym w ogóle nie wymagali ode mnie książeczki sanepidowskiej, teraz zmieniłam prace i o dziwo nie mogłam podpisać umowy o pracę bez aktualnej pieczątki w niej. Podejrzewam, że do dzisiaj w dawnej szkole to nie obowiązuje a pani Dyrektor nie dba o te sprawy. Czy można gdzieś to zgłosić ? jeśli tak to gdzie?
książeczka sanepidowska
witam,z końcem marca wygasa ważność książeczki,pracuję jako kierowca w firmie mięsnej i mam z tym styczność,dzwoniąc do przychodni oraz lekarza dostałem informacje że absolutnie nikt mi nie przedłuży ważności ze względu na wirusa i mam tak jezdzić bo badania są ważne ,co roku podbijam książeczkę.czy wszystko jest ok ? Pozdrawiam.