Sylwester 2016/17. Siedzieliśmy z mężem prawie na zapleczu chociaż podczas rezerwacji wybraliśmy inne miejsce, co zostało przez właścicielkę lokalu zaakceptowane. Obiad podany przed zabawą to golonka, zasmażana kapusta i opiekane ziemniaki. Wydaje mi się, ze bardziej na miejscu byłoby tu coś bardziej lekkostrawnego. Poza tym stół szwedzki nie zawierał nic wartego uwagi. Było niesmacznie i nieapetycznie. W inych lokalach schab w galarecie i różne rybki, tu parówka w cieście francuskim i śledź w śmietanie. Kawa z baniaka jak na stołówce wczasowej przypominała raczej kawę zbożową. O północy dwa łyki szampana podane w plastiku. Za to wszystko po 300zł. od osoby. Stół szwedzki łączył się z parkietem, na którym przecież się tańczy i raczej nikt nie kontroluje czy mu aby np. włos z głowy w te półmiski nie spadnie. Jedyną zaletą była obsługa. Panowie kelnerzy z klasą obsługiwali gości. Nie wstawiłabym tego komentarza gdyby pani właścicielka zechciała ze mną porozmawiać. Prosiłam o to kilka razy w ciągu nocy. Ale wolała wysłać do mnie pana z obsługi i zaproponować mi na przeprosiny wino, które z resztą i tak było uwzględnione w opłacie za Sylwestra. Byłam tu pierwszy i ostatni raz.