Odwiedziłem knajpkę dzisiaj tj 21.04, trochę zgłodniałem wracając z seansu kinowego. To nie był mój pierwszy raz gdy wpadłem do Pomodoro - zaznaczam. Parę razy jadłem, jedzenie mi smakowało. Szok przeżyłem schodząc na dół - nie zdjąłem jeszcze stopy z ostatniego schodka gdy na wstępie miła pani obsługująca uraczyła mnie uroczym tekstem "Nie przyjmujemy klientów. Nie mamy produktów no chyba że chce Pan czekać 2 godziny". Brawo. Poczułem się jak intruz. Restauracja która WYGANIA KLIENTÓW - zapewniam że w tym przypadku BARDZO SKUTECZNIE bo więcej tam już nie pójdę. Na przyszłość polecam bardziej się przygotować, zwłaszcza że mieliście tylko parę pozycji "za pół ceny". Może chciałem zakupić coś innego?