Zawsze lubiłam Zieloną Tawernę ze względu na kreatywnych barmanów, którzy nie raz uraczyli mnie smacznymi drinkami i shotami, przygotowanymi w świetnym stylu. Ostatnio jednak bardzo się rozczarowałam, bo postanowiłyśmy z koleżankami zamówić coś do jedzenia. Impreza trwała w najlepsze (muzyka na żywo), jednak kiedy zapytałam barmana, czy mogę zamówić coś do jedzenia...zaczął szeptać coś do kolegów z pracy, tamci pokręcili głowami i...odmówiono mi bez podania przyczyny - aż mnie zamurowało, bo pytanie padło w zasadzie grzecznościowo. Domyślam się oczywiście, że chodziło o to,że kuchnia jest już zamknięta. Był tylko jeden mały szczegół - na kontuarze stał szereg gorących, parujących dań, które czekały, aż kelnerka poda je do stołu. Jak widać kuchnia zamyka się "w sekundę". Było to bardzo niemiłe rozczarowanie. Zdecydowałyśmy się wyjść, bo co to za przyjemność siedzieć na głodnego, kiedy przy stoliku obok goście własnie zabierają się do jedzenia pachnących dań. Rozumiem, że pracownicy kuchni też mają prawo pójść do domu i odpocząć, ale efekt jaki był jaki był - po drugiej stronie skweru znalazłyśmy świetną restaurację, gdzie zostałyśmy obsłużone i to tam zostawiłyśmy pieniądze.