Byłam w tym lokalu miesiąc po powrocie z Azji no i... rewelacji nie ma. Edamame za słabo przyprawione. Zielone warzywa ok, ale już na przykład łosoś, którego między innymi zamówiliśmy, był nawet nie posolony. Komunistyczny kurczak wiał na kilometr sosem ze słoika, dobrze choć, że był świeżo usmażony.
W dużej kuchni miotało się co najmniej 5 osób i nie było w stanie sprawnie obsłużyć kilku stolików.
Kropką nad i okazało się to, że za dolewkę wrzątku do czajniczka z zieloną herbatą muszę zapłacić, co w kreującej się na azjatycką restauracji jest dość absurdalne.