Bliski memu sercu bar "Perełka", jego rozwój śledziłem przez wiele lat, Był okres, że wyglądało wszystko nieźle i jedzenie i obsługa i ceny. Natomiast w dniu wczorajszym (30.04.2018 r.) zakończyła się moja wieloletnia przygoda z barem "Perełka". Przed 17.00 zjawiliśmy się z małżonką aby coś zjeść o tej godzinie bar niewiele miał do zaoferowania, ale wybraliśmy zupę i podszedłem do kasy aby zapłacić i wyjąłem kartę bo nie miałem gotówki miła Pani z akcentem wschodnim, zakomunikowała, że kwota wynosi mniej niż 10 PLN i kartą nie można płacić wobec tego zapytałem co to za przepisy regulują tę sprawę?Pani odpowiedziała, że jest tylko kasjerem i nie wie ale tak ma być, niechętnie do rachunku dołożyłem dwie bułki aby osiągnąć wymaganą kwotę płatności ustaloną przez najprawdopodobniej właściciela. Przełknąłem tę sprawę i poszedłem spożywać zakupiony posiłek a tu taka sprawa:: postawiłem zupę na stole i zasiadam ja na krzesło, i czuję że się oddalam od stołu i ląduję na podłodze (tylko mój sportowy tryb życia pozwolił mi uniknąć obrażeń i kontuzji). Przypuszczam, że krzesło było skorodowane i się "zbuntowało". To przelało czarę goryczy w tym dniu i moja noga nie postąpi tam więcej.