W ostatni piątek miesiąca mamy w firmie taki zwyczaj, że szef zamawia dla nas obiady z wybranej restauracji. W ostatni pt października wybór padł na Smak Morza. W ciągu 40 min od chwili zamówienia jedzonko przyjechało do naszej siedziby (tak jak nam obiecali przez telefon), było jeszcze ciepłe. Rybka (ja akurat wziąłem tuszę) była palce lizać. Jak dla mnie Magda Gessler nie musi tam jechać :P