Re: Obserwując otoczenie... nowoczesna kobieta i młoda dziewczyna.
Inka, jestem pesymistą, nie wierzę w pozytywne myślenie:)
Komplikowanie zaś, to tylko dostosowywanie się do rzeczywistości która z natury jest złożona, a nie płytka, jak chcieliby ją widzieć...
rozwiń
Inka, jestem pesymistą, nie wierzę w pozytywne myślenie:)
Komplikowanie zaś, to tylko dostosowywanie się do rzeczywistości która z natury jest złożona, a nie płytka, jak chcieliby ją widzieć ludzie uciekający przed problemami.
Lisbet (przepraszam za przekręcanie nicka:p), Twój opis sytuacji to dla mnie taki przykład 100% przerzucania swojego problemu na inną osobę.
W związku byłoby to coś w stylu:
- Nie kładź tego w tym miejscu.
- Chcę mieć to pod ręką.
- Robisz mi na złość
- Nie, jestem leworęczny i tu mi wygodnie.
- Ale mi to przeszkadza!
Więc ostatecznie i tak takie rozmowy sprowadzają się do "ma być po mojemu, bo ja rządzę w tym związku!";)
To jak z tą opuszczoną deską:p
Ale to, jakie coś w nas wzbudza uczucia jest często aktem woli, bo można zrozumieć te uczucia, znaleźć ich pochodzenie i się ich pozbyć, a wtedy odkryjemy, że w zachowaniu dawniej odbieranym jako irytujące, nie było nic złego.
W miłości następuje to często naturalnie. Gdy jej nie ma, to drobne emocje z całego dnia w skumulowanej formie wyładowywane są na partnerze - i wtedy Marian choćby się dwoił i troił, zawsze robi wszystko źle:p
zobacz wątek