Zgłośilismy się z naszym 2 letnim pieskiem Shi Tzu do gabinetu w niedzielę 19.04.2009.Miał podwyższoną temperaturę był apatyczny i nie chciał jeść.Wcześniej złapał kilka kleszczy, które wyciągneliśmy mu bez wiekszych problemów.Pan Borcowski zdjagnozował zapalenie jelit podał zastrzyki i zalecił głodówkę.Mimo tego,iż sugerowaliśmy, że mogą to być symptomy choroby przenoszonej przez kleszcze, zbagatelizował to i zapewnił nas, że się mylimy. Wygladało to jak byłaby to dla niego choroba egzotyczna.W poniedziałek rano najszybciej jak było możliwe pojechaliśmy do innego gabinetu, gdzie zrobiono wymaz z krwi i podano imizol.Wynik był straszny - namnożone pierwotniaki babeszji we krwi obwodowej (babeszjoza)Mimo 2 tygodni walki 2x dziennie wizyta w gabinecie wlewy,zastrzyki,badania krwi piesek gasł z dnia na dzień. Według wyników z pobranej krwi wątroba się zregenowała,niestety nerki przestały funkcjonować .Odszedł w sobotę 2 maja.....Pomoc przyszła za późno.Panie doktorze Borcowski więcej wiedzy mniej rutyny!!!Podanie przez Pana dawki imizolu z dużym prawdopodobieństwem uratowałaby mu życie.