Widok
Ochrona w bomi
Robiłem zakupy w c.h. alfa w bomi, po zapłaceniu za zakupy zawołał mnie pan z ochrony i kazał pokazać co mam w torbie, zrobiłem to z wielkimi oparami, ochroniarz powiedział, że mogę albo jemu to pokazać, albo dzwonimy na policję (niestety nie miałem czasu czekać na policję). Inny ochroniarz podszedł do nas i powiedział tamtemu, że widział, że za wszystko płaciłem, ale ten co uważał mnie za złodzieja oddalił tamtego od nas. Zapytałem dlaczego traktuje mnie jak złodzieja i żeby pokazał mi monitoring jeśli w jego zdaniu coś ukradłem. Odpowiedział w bardzo niegrzeczny sposób, że to jego sprawa monitoring, a na pierwsze pytanie w ogóle nie odpowiedział. Po przejrzeniu mojej torby i sprawdzeniu, że niektórych produktów nie ma w ogóle w tym sklepie, a na inne miałem paragon, przeprosił mnie gburowatym głosem i odszedł nic nie robiąc sobie z zaistniałej sytuacji. Nie dość, że potraktował mnie jak złodzieja przy innych klientach sklepu to po tym jak przekonał się, że nic nie ukradłem po prostu olał sprawę.
No i co? Załamałeś się z tego powodu? Może szukasz jakiegoś prawnika, który pomoże w założeniu sprawy o niesłuszne oskarżenie?
Mam pytanie - po co ochrona w sklepie skoro nie może zwyczajnie pracować? Skoro jesteś czymś takim "załamany" to pewnie także dziwnie musiałeś się zachowywać w sklepie skoro ochroniarz zwrócił na Ciebie uwagę. Dobrze - widać, że się nie opierdziela tylko ciężko pracuje na te 4 zł netto za godzinę....mając tak świetnie płatną pracę też wykonywałbym swoje obowiązki tak gorliwie szukając potencjalnego złodzieja nawet w osobie własnej żony.
Mam pytanie - po co ochrona w sklepie skoro nie może zwyczajnie pracować? Skoro jesteś czymś takim "załamany" to pewnie także dziwnie musiałeś się zachowywać w sklepie skoro ochroniarz zwrócił na Ciebie uwagę. Dobrze - widać, że się nie opierdziela tylko ciężko pracuje na te 4 zł netto za godzinę....mając tak świetnie płatną pracę też wykonywałbym swoje obowiązki tak gorliwie szukając potencjalnego złodzieja nawet w osobie własnej żony.
Nie wiem, jak są szkoleni pracownicy ochrony, ale podejrzewam, że wcale nie są. Niektórzy zachowują sie profesjonalnie, obserwują dyskretnie, a niektórzy upatrują klienta i łażą za jego plecami po całym sklepie. Kiedyś zwróciłam uwagę jednemu ochroniarzowi w drogerii Natura, że takim zachowaniem odstrasza klientów.
Wiem, że są kradzieże, ale przecież nie tylko u nas, zagranicą też, a tam nigdy nikt mi za plecami nie stał i nie chodził po sklepie krok w krok.
Więcej profesjonalizmu (nieważne, że to marnie opłacana praca - ja też nie zarabiam kokosów, a swoją pracę staram sie zrobić dobrze)
Wiem, że są kradzieże, ale przecież nie tylko u nas, zagranicą też, a tam nigdy nikt mi za plecami nie stał i nie chodził po sklepie krok w krok.
Więcej profesjonalizmu (nieważne, że to marnie opłacana praca - ja też nie zarabiam kokosów, a swoją pracę staram sie zrobić dobrze)
Dokladnie jak napisala "slicznotka". Zaden pracownik ochrony z licencja (99% "ochroniarzy" na tzw. pierwszej linii w sklepach to niedouczeni zakompleksieni ciecie bez licencji), nie ma PRAWA do przeszukania naszych kieszeni, toreb itp. Jest to czynnosc procesowa i zastrzezona ustawowo dla zupelnie innych sluzb. Pan ciec moze jedynie grzecznie poprosic o wyjecie rzeczy z torby, ale tez w miejscu ustronnym, aby nie narazac klienta na naruszenie jego dobrego imienia w obecnosci innych ludzi.
Każdy obywatel może zapobiec kradzieży - nie musi być ochroniarzem,więc licencja nie ma nic do rzeczy.
Oczywiście nikt nie ma prawa przeszukiwać klienta-ale można poprosić o np.okazanie zawartości torby-jak klient się nie zgodzi -BO MA TAKIE PRAWO to niech się nie zdziwi iż zostanie wezwana policja.
JAK KTOŚ MA CZYSTE SUMIENIE TO POKARZE ŻE JEST CZYSTY I ZAŻĄDA PRZEPROSIN!!!
Oczywiście nikt nie ma prawa przeszukiwać klienta-ale można poprosić o np.okazanie zawartości torby-jak klient się nie zgodzi -BO MA TAKIE PRAWO to niech się nie zdziwi iż zostanie wezwana policja.
JAK KTOŚ MA CZYSTE SUMIENIE TO POKARZE ŻE JEST CZYSTY I ZAŻĄDA PRZEPROSIN!!!
A co ma powiedzieć mój ojciec, starszy człowiek, pokazał wózek pusty w Leclerku, zrobił zakupy, a potem został dokładnie sprawdzony przez ochronę, to starszy człowiek, stały klient z rozrusznikiem serca... Zaś w Biedronce ochroniarz kazał mu pokazać siatkę, no to mu jadał - same lekarstwa i papiery od lekarza. I jakoś się nie załamał
Kiedyś byłam z bratem w Realu i wychodząc zaczęła piszczeć bramka. Serce podskoczyło mi do gardła, bo niby wiedziałam, że ani ja ani brat nic nie ukradliśmy, to jednak strach jakiś był :) W każdym razie podszedł ochroniarz i powiedział, że brat musi mieć coś z innego sklepu, bo już jak wchodziliśmy na sklep to podobno bramki piszczały, ale my tego nie zauważyliśmy. Myślę, że to jest własnie odpowiednie podejście do klienta! Ochroniarz powiedział, że możemy pójść do tego ich pokoiku i tam sprawdził co u brata piszczy, okazało się, że to portfel :) Przejechał po nim czymś, co go odmagnesowało (czy jak to się tam mówi :D) i już nie piszczy :D A w Bomi pracował mój kolega na ochronie :D no, ale przyznam, że marny z niego ochroniarz :D Tylko mój (wówczas roczny) synek się go przestraszył, teraz by pewnie dał rade przed nim uciec :D