Długo wstrzymywałam się z negatywna opinią, żeby nie oskarżać pochopnie, ale wizyty u innych specjalistów tylko potwierdziły moje obawy. Przy wykonywaniu badania: usg dopochwowe lekarz "niezauważył" nadżerki, o której wiedziałam od dawna, po badaniu zapytałam się o to, a on, że nie ma. Że wszystko jest ok. Oczywiście nmie było i nie jest. Nadżerka sama z siebie nie zniknie, a tymbardziej nie pojawi się po dwóch miesiącach u innego lekarza. Poza tym nie zauważył kłykcin na wargach, mimo iż nie były przykryte owłosieniem. Ten błąd spowodował, że nieświadomie zaraziłam swojego partnera. Szczerze zastanawiałam się na podaniem lekarza do sądu! to sa drobne błędy w sztuce, w moim przypadku, ale moga być kobiety w gorszej sytuacji, którym też się powie, że wszystko jest w porządku.
Ponadto przychylam sie do opini innych pacjentek. Wizyta przeprowadzona szybko i pobieżnie, za to skrupulatnie wyliczony koszt wizyty z zaleceniem kolejnej