Mieszkamy w Sopocie i zachęceni kolorowym wystrojem i tłumem ludzi (???) w restauracji postanowiliśmy zjeść kolację po mexykańsku. Po wejściu do środka pierwszy koszmar- TO PALARNIA! Licząc naiwnie, że jest wydzielona strefa dla niepalących pomimo smrodu fajek i spalonego tłuszczu zajęliśmy stolik w kącie myśląc, że choć trochę uciekniemy od papierochów. Gdyby nie mąż od razu bym wyszła... Pani Kelnerka Blondynka miła ale to jedyny plus, ceny jak na standard miejsca bardzo wysokie, koszt piwa i dodatków powalający- cena 1 dodatkowej tortilli wielkości spodka do filiżanki aż 3,5 zl. Do zestawu np.fajitas ( który robi dobre pierwsze wrażenie, po czy okazuje się, że składa się głównia ze spalonej cebuli, trochę papryki i skrawków np. piersi z kurczaka) podawane są 3 mikroskopijne tortille, głodna osoba na pewno zamówi dodatkowe tortille, bo po prostu tej cebuli nie ma z czym zjeść. Sosy maabra, zielony wygląda i smakuje jak stara zmielona kapusta, obok avokado nawet nie leżał, biały to coś o nieokreślonym smaku, jedynie czerwony przypomina choć trochę sklepowy... po powrocie do domu, ciuchy do prania, solidna kąpiel aby zmyć z siebie smród starego tłuszczu i fajek. Ochyda.