Znowu to samo - Izadora nie umie pisać historii!
Zamieniając balet Opery Bałtyckiej w Bałtycki Teatr Tańca, Izadora Weiss chyba przyjęła, że "im dziwniej, tym lepiej". "Out" jest spektaklem kuriozalnym, pełnym długich, afabularnych scen, niby...
rozwiń
Zamieniając balet Opery Bałtyckiej w Bałtycki Teatr Tańca, Izadora Weiss chyba przyjęła, że "im dziwniej, tym lepiej". "Out" jest spektaklem kuriozalnym, pełnym długich, afabularnych scen, niby połączonych myślą przewodnią o wykluczeniu jednostki nieprzystającej do norm społecznych. Niestety myśl ta - przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu - była słabo zarysowana, widoczna może w kilku scenach. Całość baletu tworzyła wrażenie połączenia kilku etiud, owszem, zatańczonych ładnie i ciekawych dla oka, jeżeli się je przymknęło na choreograficzne kalki z innych przedsięwzięć pani Weiss.
Co do fabuły, niestety mam wrażenie że Izadora Weiss ma problem z konstrukcją historii, realizacją libretta w swoich choreografiach. Poza "...z nieba", które oparte było na kanonie baletu klasycznego (Sylfida, Giselle) i wyjątkowo udaną inscenizacją "Romea i Julii", pozostałe dokonania pani Weiss frustrują brakiem akcji i niejasnością przesłania. Nie chodzi mi o to, żeby w każdym spektaklu był główny bohater, który realizuje życiową misję, a na koniec dostaje pół królewny ;), jednak dobrze byłoby, gdyby fajna koncepcja - bo akurat alienacja jednostki jest tematem, do którego mogłoby odnieść się wielu ludzi - była przekonująco oddana w tańcu.
Z tańcem w "Oucie" też mam problem. Choreografie są bardzo dobre. Niektóre są nawet piękne. Niestety jest w nich mnóstwo wtórności. Rozumiem dążenie Izadory Weiss do stworzenia własnego, rozpoznawalnego stylu, ale NIE MOŻE on opierać się na tańczeniu w kółko kilku schematów ruchowych.
A propos powtórzeń, to kolejną słabą stroną "Outu" są podobieństwa scen z tego spektaklu do wcześniejszych realizacji. Przykłady:
- czaszka na kurtce Thanatosa w "Out"- czaszka na bluzce Śmierci w "4&4"
- solówka Frani do piosenki Bebe w "Out" - solówka Frani do piosenki Bebe w "Romeo i Julii" (nawet gesty były podobne)
- drzewka w scenie tańca "Zielonych" w "out" - sadzonki ryżu w finale "Eurazji"
I tak dalej...Jeśli ktoś widział większość baletów Izadory Weiss na pewno rzuciły mu się w oczy te podobieństwa. To jest piękne i innowacyjne tylko za pierwszym razem.
Żeby nie było, że tylko narzekam: muzyka w "Out" jest, jak w każdej realizacji Izadory Weiss, genialna (chociaż "Fallin'" Alicii Keys mocno zaskakuje). Fajnie zostały wprowadzone rekwizyty - czarno-białe skrzynki w bardzo dobrej scenie zbiorowej i pióra w pięknym końcowym tańcu dziewczyn. Oczywiście nie zawiedli tancerze - Michał Łabuś jako JEDYNY spośród chłopców na niedzielnym spektaklu zachwycał energią, wyrazem i doskonałą techniką aktorską. Cudownie zaprezentowała się Sylwia Borowy jako zmysłowa i tajemnicza Szafirowa. Reszta była tłem.
zobacz wątek