W moim przypadku "leczenie" polegało na dwóch teleporadach - pierwsza po to, żeby skierować na test, a druga żeby zwolnić z dalszej izolacji. Lekarka pytała, czy ma dzwonić w międzyczasie, ale...
rozwiń
W moim przypadku "leczenie" polegało na dwóch teleporadach - pierwsza po to, żeby skierować na test, a druga żeby zwolnić z dalszej izolacji. Lekarka pytała, czy ma dzwonić w międzyczasie, ale powiedziałam, że w razie potrzeby sama zadzwonię do przychodni. Na test poszłam pieszo 3 km w jedną stronę, co nie było zbyt dobrym pomysłem, bo zaczęłam potem mocniej kaszleć, ale w zasadzie innego wyjścia nie miałam. Leczyłam się tym, co miałam w domu - miód, cytryny, czosnek, syrop na kaszel i ze dwa razy paracetamol jak już nie mogłam wytrzymać bólu głowy. Nie było to nic fajnego. Od samego siedzenia przez dwa tygodnie w czterech ścianach można dostać jobla, a jak jeszcze zastanawiasz się, co będzie jeśli zaczniesz się dusić i nie będziesz w stanie wezwać pomocy, to już w ogóle.
zobacz wątek
2 lata temu
~z głową w chmurach