Odpowiadasz na:

Uhm. Poniosło mnie, jak na maDkę przystało. Jazda na rowerze stacjonarnym (jak dziś) jest niczym w porównaniu ze spacerem do mechanika (~4 km, po auto), zróżnicowanym terenem, w urozmaiconym... rozwiń

Uhm. Poniosło mnie, jak na maDkę przystało. Jazda na rowerze stacjonarnym (jak dziś) jest niczym w porównaniu ze spacerem do mechanika (~4 km, po auto), zróżnicowanym terenem, w urozmaiconym mikroklimacie i otoczeniu.
Ferie zafundowały mi takie "przywileje" (starszaki mogły pomóc w opiece nad najmłodszym Owockiem). Innym, równie ekstatycznym przeżyciem, było stanie w kolejce, na poczcie.
Takie tam "drobiazgi"... typu: mam dwie nogi, wygodne buty, prosty kręgosłup, nic mnie nie boli, czas i zegarek, awizo w sprawie fantastycznej, która jest efektem poprzednich, racjonalnych wyborów... info o godzinach otwarcia jednostki, prawdziwe, obsługa w okienku fenomenalna (piękna, długowłosa, cudnooka istota, dobrze zorganizowana i uprzejma, a nawet wykazująca heroiczną postawę... w sposobie ogarnięcia sytuacji jednego z petentów).
Na parkingu cierpliwy, starszy dżentelmen, czekający z wyjazdem, aż zakończę szalone manewry i z sukcesm opuszczę jego otoczenie...
Żyć się chce, a tu wiosna idzie i ścieżki rowerowe czekają itd.
Ps
Na infekcje to czosnek, miodki i cytrusy, czystek...itd.
Lepiej przed niż po ptakach.
Jak coś poważnego dzieje się to walić w bebny i pomocy wzywać. U mnie to działa.

zobacz wątek
2 lata temu
~Trolinka

Odpowiedź

Autor

Polityka prywatności
do góry