Widok
Ty się Liluś droga musisz chyba przeprowadzić do miasta, bo na wsi kozy, krowy, jeże, i inne stwory to raczej norma.
W mieście będą cię drażnić jedynie odgłosy ścigających się swoimi przechodzonymi TDI małolatów, motocykle, smród spalin i drące się całymi dniami pod oknami tabuny dzieciorów oraz ujadające psy (żadnych kóz, czy innych irytujących pawi).
W mieście będą cię drażnić jedynie odgłosy ścigających się swoimi przechodzonymi TDI małolatów, motocykle, smród spalin i drące się całymi dniami pod oknami tabuny dzieciorów oraz ujadające psy (żadnych kóz, czy innych irytujących pawi).
Co prawda w Bojanie ścigają się tylko motocykle i quady, ale ryk też jest przedni. Oprócz tego: tabuny dzieciorów - są. Ujadające psy: 100 razy więcej niż w mieście. Smród spalin: ooo, te wyziewy z bojańskich kominów... A do tego unoszący się w powietrzu od czerwca od września aromat obornika - no cud, miód, malyna! Co tu jeszcze mamy? Boisko, gdzie nie tylko rozwrzeszczane dzieciary, ale jeszcze kretyńskie festyny. Całonocne imprezy mamy, z muzyką, a jakże - żeby pół wsi słyszało. Pokazy sztucznych ogni w środku nocy mamy. A nawet strzelaniny, jak myśliwym się zachce. No i nie zapominajmy o najważniejszym czasoumilaczu: kościelnych dzwonach. Te jak pier...ną, to już naprawdę jest komplet.
Po prostu żyć nie umierać, taka cisza i spokój w tym Bojanie!
Po prostu żyć nie umierać, taka cisza i spokój w tym Bojanie!
Szczerze? Kiedy się tu przeprowadzałam 10 lat temu z centrum Gdyni, myślałam „łał, w końcu odpocznę”. A co mam? Zapier...ce dzień i noc Majora Bojana samochody, smród z kominów sto razy gorszy niż w mieście (bo tam starymi gaciami nikt nie pali, budynki muszą mieć aktualne przeglądy), boisko z drącymi mordę dzieciarami pod bokiem, nieustanne hałasy od rana do nocy - jak nie dzwony kościelne to roboty drogowe albo straż pożarna, a jak nie to, to sąsiedzi imprezują do rana tak, że całe Bojano słyszy, albo odpalają kosiary. A jak już nastanie chwila wymarzonej ciszy, to kretyni odpalają samolociki zdalnie sterowane i brzęczą nimi pół dnia. Albo inny d**il lata nad głową na paralotni z jakimś ogłuszającym silniczkiem. I to ma być ten spokój?! Toż to jest istny pitolec! Na osiedlu z wielkiej płyty jest ciszej - wiem, bo wychowywałam się na takim.
Owszem, zamierzam się wynieść. I to jak najdalej!
Owszem, zamierzam się wynieść. I to jak najdalej!
Mieszkam w bloku na osiedlu z "wielkiej płyty" i powiem tak - może było ciszej, kiedy się wychowywałaś na takim osiedlu, bo w tamtych czasach jak ktoś z sąsiadów miał wiertarkę udarową, to był gość.
Teraz chyba każdy domowy majsterklepka ma sprzęt i co najgorsze - wciąż nowe pomysły na zmianę aranżacji swojej klitki.
I tak np. w mojej klatce schodowej sąsiad nade mną zaczął remont w grudniu ub.r., przerwał go jedynie na święta i Sylwestra i skończył go z końcem marca. Były dwa tygodnie spokoju i .... remont zaczął sąsiad dwa piętra niżej a skończył pod koniec czerwca. No i od połowy lipca do końca sierpnia remontował sąsiad zza ściany. A jeszcze w sierpniu rozpoczął się kapitalny remont na klatkach schodowych, który trwa do dziś (pomimo, że poprzedni był przed trzema laty i nie było przesłanek do kolejnego).
Tak więc nie tłumacz mi, że w "wielkiej płycie" jest ciszej, niż gdziekolwiek, bo w tym dziadostwie - jak sąsiad z parteru wierci 150siąty otwór pod haczyk na obrazek, to mi na czwartym piętrze zęby w dziąsłach się obluzowują).
Teraz chyba każdy domowy majsterklepka ma sprzęt i co najgorsze - wciąż nowe pomysły na zmianę aranżacji swojej klitki.
I tak np. w mojej klatce schodowej sąsiad nade mną zaczął remont w grudniu ub.r., przerwał go jedynie na święta i Sylwestra i skończył go z końcem marca. Były dwa tygodnie spokoju i .... remont zaczął sąsiad dwa piętra niżej a skończył pod koniec czerwca. No i od połowy lipca do końca sierpnia remontował sąsiad zza ściany. A jeszcze w sierpniu rozpoczął się kapitalny remont na klatkach schodowych, który trwa do dziś (pomimo, że poprzedni był przed trzema laty i nie było przesłanek do kolejnego).
Tak więc nie tłumacz mi, że w "wielkiej płycie" jest ciszej, niż gdziekolwiek, bo w tym dziadostwie - jak sąsiad z parteru wierci 150siąty otwór pod haczyk na obrazek, to mi na czwartym piętrze zęby w dziąsłach się obluzowują).
Ja nie mówię, że w wielkiej płycie jest ciszej niż gdziekolwiek. Z pewnością są cichsze miejsca. Ale nie po to wyprowadzałam się na wieś, żeby teraz spać w zatyczkach. Znam takich, co narzekają na piejącego koguta - zazdroszczę im. Mnie budzą najpierw dzwony, a zaraz potem włączają się sąsiedzkie kosiary. Bo oczywiście do ogródka o powierzchni 20 m2 koniecznie potrzebna jest największa kosiarka, jaką można dostać na rynku. W garażach bramy pootwierane, w każdym ktoś coś tnie, coś piłuje, dzieciaki latają, wrzeszczą - oszaleć można. W bloku mieszkałam na 9 piętrze, to chociaż odgłosów z zewnątrz nie było słychać.
Skoro masz taki wrażliwy słuch, to trzeba było zainwestować w okna o lepszych parametrach dźwiękoszczelnych.
Podejrzewam że przeszkadza ci także: rolnik który orze swoje pole o poranku lub w nocy, samoloty startujące między 5 a 7 rano z Rębiechowa, wesela w Magnacie. Pewnie należysz do takich osób, które ostro protestują gdy komuś coś się stanie w środku nocy i przyjechałaby karetka na sygnale.
A jeżeli mieszkasz tam gdzie sądzę - w okolicach stadionu i miejsca gdzie bawią się modelarze, to niebawem może się zdarzyć że wybudują ci pod oknami kolejkę miejską :-)
Podejrzewam że przeszkadza ci także: rolnik który orze swoje pole o poranku lub w nocy, samoloty startujące między 5 a 7 rano z Rębiechowa, wesela w Magnacie. Pewnie należysz do takich osób, które ostro protestują gdy komuś coś się stanie w środku nocy i przyjechałaby karetka na sygnale.
A jeżeli mieszkasz tam gdzie sądzę - w okolicach stadionu i miejsca gdzie bawią się modelarze, to niebawem może się zdarzyć że wybudują ci pod oknami kolejkę miejską :-)
Owszem, mam wtażliwy słuch, dlatego wydałam na okna masę pieniędzy. I 90% czasu siedzę przy zamkniętych, bo smród z zewnątrz i tak uniemożliwia ich otwarcie, ale kosiara sąsiada przebije się nawet przez mur oporowy.
Tak, wyprowadzając się na wieś o tym właśnie marzyłam - o siedzeniu przy zamkniętych oknach z powodu hałasu i smrodu... Zresztą już sama rada świadczy o panującym tu absurdzie - po co komu dźwiękoszczelne okna, gdy na zewnątrz taka cisza, hm?
Tak, wyprowadzając się na wieś o tym właśnie marzyłam - o siedzeniu przy zamkniętych oknach z powodu hałasu i smrodu... Zresztą już sama rada świadczy o panującym tu absurdzie - po co komu dźwiękoszczelne okna, gdy na zewnątrz taka cisza, hm?
@Maryla ...może czas już wyprowadzić się z namiotu/szałasu. Zima nadchodzi dużymi krokami :-p !!! Wszystko ci przeszkadza, dzwony, rolnicy, hobbyści, "dzieciary", itd, itp.. Jest sposób aby rozwiązać ten problem, zadowoleni będą wszyscy. wyprowadź się. najgorsze,to gdy na wieś, przeprowadza się "wieśniara" ,
Hahaha, spokojna głowa o mój dom. I to nie ja jestem wieśniara. Wieśniackie są dzwony w kościele „byle głośniej”, wesela z disco polo grzmiącym na całą wieś, właściciele okolicznych domów, którzy sądzą, że weekend bez koszenia trawniczka jest stracony, a samochód koniecznie trzeba wypucować na podjeździe przy otwartych szybach, rycząc przy tym muzą rozkręconą na full... Te wszystkie trampoliny w ogródkach, dzieci wrzeszczące, jakby je ze skóry żywcem obdzierano, quady, modelarze, cała ta zgraja buractwa, która zasiedliła to spokojne kiedyś i piękne miejsce.
Kiedy się tu wprowadzałam, miałam jednego sąsiada, w kościele nie było jeszcze nawet dzwonnicy, a pod mój dom przychodziły lisy i sarny. Powietrze było czyste, śpiewały ptaki, muczały krowy. Teraz słychać tylko hałas, czuć tylko smród. Naokoło Brajankowo. I tyle zostało z Bojana. Brajankowo.
Kiedy się tu wprowadzałam, miałam jednego sąsiada, w kościele nie było jeszcze nawet dzwonnicy, a pod mój dom przychodziły lisy i sarny. Powietrze było czyste, śpiewały ptaki, muczały krowy. Teraz słychać tylko hałas, czuć tylko smród. Naokoło Brajankowo. I tyle zostało z Bojana. Brajankowo.
Maryla nie rozumiem jednego, wyprowadziłas się do Bojana a przecież 10 lat temu było widać w jakim kierunku się rozwija. Przemysł, usługi, magazyny itp tego będzie coraz więcej, a z tym wiąże się hałas i smród.
Ps, całe szczęście nie jesteś moja sąsiadka, już sobie wyobraziłem Twoje focha jak wychodzisz na dwór.
Ps, całe szczęście nie jesteś moja sąsiadka, już sobie wyobraziłem Twoje focha jak wychodzisz na dwór.
Ano gapią się, to prawda. Ale to „dzień dobry, sąsiadko, może pomóc?”, „a dokąd to w taki piękny dzień?”, „sąsiadka po zakupy? może podwieźć?” to chyba nie dlatego wykrzykują, że uważają mnie za dziwoląga, tylko z całkiem innego powodu. I żony ich do domu zaganiają też nie dlatego, że taki ze mnie dziwoląg. Oj nie. Niestety. Bo mnie takie śmieszne podrywy zupełnie nie interesują. Więc jak następnym razem będziecie się ślinić, drodzy panowie, pomyślcie, że głupio wyglądacie.
Ale swoją drogą to forum jest doskonałe. Taki papierek lakmusowy polskiego piekiełka, tak jak je lubi opisywać Smarzowski. Te kubły pomyj gotowe do wylania, coś pięknego. Dwóch zdań poprawnie po polsku napisać nie potrafi jeden z drugim, ale za to ziać nienawiścią - każdy. Jesteście cudowni. Polacy buraczki.
A może to słynny złoty paw ?
https://m.youtube.com/watch?v=VAqX1ewH7lU
https://m.youtube.com/watch?v=VAqX1ewH7lU
Droga "Marylo" skoro jestes tak oblatana to po kiego wala sie budowalas w Bojanie, to chyba kazdy bez wiekszej wyobrazni wiedzial w owym czasie, ze sie to miejsce rozwinie w taki a nie inny sposob, jak ktois chce mieszkac sielsko to albo w Bieszczady albo do puszczy kampinowskiej.....ale Ty Marylka powinnas sie wyprowadzic do zlotopolic!!!
p.s. bez urazy ale ty nie szczedzisz slow obrazajac innych. a co do saren I lisow to podchodza pod moj dom kazdego dnia , moze mialy Cie poprostu dosyc.
p.s. bez urazy ale ty nie szczedzisz slow obrazajac innych. a co do saren I lisow to podchodza pod moj dom kazdego dnia , moze mialy Cie poprostu dosyc.
I tak sobie czytam jakiś czas drodzy współmieszkańcy i sama nie wiem... Nie znoszę, jak ktoś się wywyższa... Ale nie znoszę też, jak się obrażacie. A każdą wskazywaną niedogodność kwituje nie hasłem: Jak Ci się nie podoba, to won.
Lubię tu mieszkać, nie przeszkadzają mi kosiarki, dzwony i dzieciaki. Ale jak się tu wprowadzałam nie było mowy o boisku, o festynach w niedzielę, w trakcie których głowa skaczę mu po poduszce, o nowych domach w których właściciele dla przyoszczędzenia palą bóg wie czym... Nowi owszem, muszą się dostosować, ale myślę sobie, że rdzenni mieszkańcy również.
Gdynianie przyjeżdżali tu sobie puszczać głośne samolociki. Okej, ale wtedy latały sobie nad polami, a nie nad dachami domów, podobnie pierdzące, głośne motory.
Nie można zjeść ciastko i mieć ciastko.
Wszyscy musimy się na nowo nauczyć współistnieć w tym naszym grajdole.
Wyzwiska i wzajemne obrażanie się z pewnością nam w tym nie pomogą.
Lubię tu mieszkać, nie przeszkadzają mi kosiarki, dzwony i dzieciaki. Ale jak się tu wprowadzałam nie było mowy o boisku, o festynach w niedzielę, w trakcie których głowa skaczę mu po poduszce, o nowych domach w których właściciele dla przyoszczędzenia palą bóg wie czym... Nowi owszem, muszą się dostosować, ale myślę sobie, że rdzenni mieszkańcy również.
Gdynianie przyjeżdżali tu sobie puszczać głośne samolociki. Okej, ale wtedy latały sobie nad polami, a nie nad dachami domów, podobnie pierdzące, głośne motory.
Nie można zjeść ciastko i mieć ciastko.
Wszyscy musimy się na nowo nauczyć współistnieć w tym naszym grajdole.
Wyzwiska i wzajemne obrażanie się z pewnością nam w tym nie pomogą.
Otóż to. Ja swoją działkę kupiłam w 2005 roku, wtedy o planie nikt nie słyszał. Projekt domu sporządzany był na podstawie warunków zabudowy. Kiedy przyjeżdżałam tu najpierw oglądać działkę, a później doglądać budowy, zapewniano mnie, że naokoło będzie pusto, bo „na tamtych terenach, pani kochana, to w ogóle nic nie może powstać, one do gminy należą i nie można na nich budować”. Powtarzali to wszyscy, sprawdziłam w gminie i była to prawda. Tereny były oznaczone jako nienadające się pod zabudowę. Ale minęło parę lat, znalazł się obrotny developer z odpowiednią kasą... Poszła łapówka i nagle tereny okazały się zdatne. W ciągu dwóch lat powstało wokół mnie istne osiedle. Wykarczowali drzewa, rozwalili piękną zieleń. Teraz są domki, szeregowce, brać, wybierać. Tylko dawnego spokoju próżno szukać.
Chcesz mieć naokoło spokój? Kup 100 hektarów ziemi, zbuduj dom w samym centrum, a naokoło wybuduj murowany płot na 4 metry. To wygląda tak że ja mogę sobie postawić dom, ale ktoś obok mnie nie może postawić domu bo ja chcę mieć spokój. Przecież to oczywiste że w Bojanie przy trójmieście będzie dużo zabudowań, bo wszyscy z miasta tam pouciekają by mieć spokój. Jak chcesz mieć spokój to możesz kupić dom na wschodzie polski, tam mogę zapewnić że będziesz miała spokój.
Mamy problem z czytaniem ze zrozumieniem, co? Po pierwsze to nie ja zgłaszałam zastrzeżenia do pawia, u mnie żadnego pawia nie ma. Po drugie nie miałabym nic przeciwko domom w pobliżu, gdyby ludzie w nich mieszkający zachowywali się w sposób cywilizowany. A zachowują się klasycznie: jestem pan na włościach, mogę wszystko, bo to moja ziemia jest teraz. Hałasują (ostatnio kosiara chodziła o 23), śmiecą, smrodzą, nie liczą się z niczym ani z nikim. Quady pokupowali i straszą okoliczne zwierzęta, skutkiem czego także żurawie, które co roku budziły mnie swoim pięknym krzykiem, przestały tu zaglądać. Brajankowo. Ważne, żeby kiełbacha na grilla była i piwsko się zgadzało.
Zawsze mnie zadziwia, jak to jest, że spytasz o pogodę, a ludzie na ciebie nawrzeszczą, że masz pretensje o to, że deszcz pada. Powiesz, że słońce świeci - usłyszysz, że nigdy nic ci nie pasuje. Skąd się bierze ten nieprawdopodobny pęd do całej litanii (z życiorysem włącznie) bzdetów, które ktoś rzekomo myśli lub sądzi? Jeszcze mi napisz, że pewnie z PiS-u jestem i już będziesz mieć komplet argumentów.
Pani Karolino! Tak, koza jak i paw należą do,, mnie", kozy na czas obecny nie ma ale jeżeli Pani się nie uspokoi i nie przestanie się wdzierać na swoje dzieci co również tak samo u nas na podwórku genialnie słychać o co są afery to prędzej czy później do Pani zapuka opieka społeczna. Na tak zwanym przez Panią osiedlu ( gdzie mieszka Pani obok chlywa, działek, pól i budujących się domów) jest dozwolone trzymanie Pawia i kozy! Pani to chyba za dużo śni o bezludnych wyspach :) Ahh.. Radzę zainwestować w zarąbiste wakacje bo od jutra kogut wbija na osiedle!
Jako wielbicielka kóz (genialnie strzygą trawę i ogólnie są świetnymi zwierzakami, mądre i wierne jak psy) mogę dorzucić swoje trzy grosze w temacie - kozę można adoptować od animalsów (otoz animals). Co się natomiast tyczy produkcji mleka (czyli kwestia zapładniania), to nie wiem, bo nie spożywam akurat.
Kozka była cudowna, przyjezdzalam do niej z drugiego końca Bojana, tak tylko popatrzeć na nią. Nie rozumiem jak ludziom może przeszkadzać paw czy koza. A co powiecie na sąsiada, który w godzinach nocnych wsadza dziecko na grający samochód zdalnie sterowany i hałasuje, nie patrząc, że dookoła ludzie śpią. Oczywiście z dewizą,,jestem u siebie,,Ludzie inteligentni i kulturalni wiedzą, że również na swoim podwórku obowìązują jakieś zasady a cisza nocna jest przestrzegana