...i drobna uwaga o nadinterpretacji reżyserskiej.
Do powyższej opinii dorzucić należało by jeszcze parę słów o wątku gospodarczo-społecznym, który zarysowuje się na tle całego przebiegu spektaklu. Głagolwiew (przedstawiciel starszego pokolenia)...
rozwiń
Do powyższej opinii dorzucić należało by jeszcze parę słów o wątku gospodarczo-społecznym, który zarysowuje się na tle całego przebiegu spektaklu. Głagolwiew (przedstawiciel starszego pokolenia) wszak pracuje już od piątej rano, w kawiarni kołokoł padają zdania na temat pracy i studiów, arystokratka Anna obawia się o to by nie zlicytowano majątku, itd. Wszystko to sprawia, że przedstawione postacie są bardziej realne bo nie są "wycięte ze swoich ramek". Twórcy jednak mocno się zapierali jeszcze przed premierą, że nie chcą robić sztuki tylko o relacjach damsko-męskich. Bardziej miała to być wypowiedź reżysera Wiśniewskiego na temat współczesnego krajobrazu życia społeczno-gospodarczego. Taka próba nad-interpretacji - sportretowania za pomocą dramatu Czechowa współczesnych obyczajów sfery zawodowej, w której (częściej chyba młodzi) ludzie pozostają zawieszeni w próżni i dryfują z dnia na dzień, odreagowując sobie wieczorami w lokalach takich jak kołokoł nie wydaje mi się ani udana ani trafna.
Po prostu jest zbyt daleka od prawdy historycznej i realiów w jakich tworzył młody Czechow. Wątpie by sprawy godpodarczo-społeczne tak bardzo go interesowały. Faktycznie jednak role kobiet i mężczyzn były wówczas inne - dla kobiet, które nie liczyły się ani zawodowo ani politycznie znalezienie właściwego albo przynajmniej jakiegoś przywoitego w miarę mężczyzny to była jedyna droga do społecznego powodzenia. Mężczyzna XIX wieku uosabiał sobą coś więcej niż mężczyzna na początku XXI wieku np. w Europie. Namiętności i pożądania kobiece miały więc często swoje bardzo materialne podłoże. Inną rolę miała też żona co akurat ukazano bardzo akuratnie (Szasza) choć pewnie bez właściwego zrozumienia przez widzów, którzy inaczej wyobrażają sobie rolę żony - czyli tak jak ona wygląda dzisiaj. Pewnie współcześnie jednak jest podobnie jeśli chodzi o wspomniane wyżej pożadania choć kobiety mogą dużo bardziej stanowić o sobie i przez to ich namiętności częściej przybierają charakter idealistyczny. Wszak ideologia "miłości" wypiera dziś na wielu gruntach ideologie polityczne czy religijne.
Naiwna wiara XIX-wiecznych ziemianek (Anny, Marii, Soni), że wejście w związek z dugim człowiekiem (Płatonow) tak bardzo odmieni ich życie (niemal da im jakieś niewypowiedziane zbawienie) miała w sobie zapewne w dawnych czasach wiele materializmu dziś jednak jest ona równie naiwna tyle, że podłoże jej jest w zasadzie przede wszystkim idealistyczne (wyobrażone). Nadzieje jakie kobiety (ale i mężczyźni często) pokładają w znalezieniu kogoś kto nagle odmieni ich życie są dziś równie śmieszne i naiwne. I to jest jedyny istotny paralelizm pomiędzy historią i współczesnością w tym dramacie.
Być może ukazane ralacje społeczne pomiędzy Płatonowem i ziemiankami przypominają dzisiejsze wzory relacji zawodowych, gdzie firmy (same często nieduże i słabe) biorą od pracowników ile się da i unikają długofalowych zobowiązań. Ale to już zbieżność zupełnie przypadkowa. Niezbyt też przemawia do mnie próba ukazania i nadania negatywnej oceny wszystkim bohaterom jako tym, którzy lekko podchodzą do wszystkiego (może poza jedynym przedstawiecielem starszego pokolenia czyli Głagolwiewem), bezwolnie poddają się przebiegowi zdarzeń i okoliczności, uciekają od odpowiedzialności lub w choć chwilowe zapomnienie o trudach życia. Wątpie by ludzie, których opisał Czechow akurat tacy mieli być w jego wymowie. Takie doszukiwanie się "winy" w bohaterach podczas gdy "wina" leży bardziej w społecznym środowisku jakim przyszło im funkcjonować moim zdaniem ma bardzo ograniczony sens. W całym tym kontekscie gospodarczo-społecznym zarzuciłbym więc Wiśniewskiemu próbę nadinterpretacji tego o czym faktycznie chciał opowiedzieć Czechow.
zobacz wątek