Sanatorium
Największym atutem Almy jest położenie - dość blisko pięknej plaży.
Zabiegi jak to w sanatorium. Przy schorzeniach kręgosłupa najbardziej chciałoby się otrzymać masaże ale to prawie nie możliwe. Zajęcia głównie wysiłkowe. Jedno łóżko wodne na 270 osób, 5 rowerków z czego 2 a nawet 3 zepsute. Zabiegów powinno być 8 dziennie a było 112. Rozumiem że to nie hotel ale pacjenci przebywają w różnych ośrodkach i mają porównanie.
Pokoje były sprzątane zbyt rzadko i byle jak, tylko to co widać, także po wyjściu sprzątaczki dalej walały się tłumany kurzu. Podobnie na korytarzach. Moja czarna walizka zrobiła się szara od kurzu. Ośrodek znajduje się nie daleko morza, więc każdy przynosi ze sobą piasek ale to trzeba częściej sprzątać i zatrudnić więcej sprzątaczek. W czasie turnusu rehabilitacyjnego trwał nieustający remont także nie było szans na ciszę w godz. 7-16
Wiercenie, hałas, kurz z remontu
Kolejna sprawa to pan Ordynator. Wizyta u niego nie należy do przyjemności-wręcz przeciwnie. Przykry obowiązek. Kto był, to wie o czym mówię. Wizyta trwa ok 3 min. Podczas ostatniej wizyty podpisał wszystkie zabiegi z ostatniej strony karty, które się nie odbyły.
Łóżka w pokojach są stare i bardzo
miękkie materace. To koszmar dla kręgosłupa a przecież większość pacjentów przyjechało tutaj na rehabilitację kręgosłupa.
Pod koniec turnusu miała msc kontrola z ZUS. Szkoda tylko że nie porozmawiali z pacjentami, nie przeprowadzili anonimowej ankiety i nie spróbowali jedzenia na stołówce.
Jedzenie- takie sobie. Na śniadania i na kolację głownie chleb, chleb i chleb. Tak cienko pokrojonych 3 plasterków wędliny i mięsa jeszcze nie widziałam + listek sałaty + 3 cieniuteńkie plasterki np pomidora i tak przez 3 tyg. Słabo.